Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Rewolucyjny wyrok kaliskiego sądu. Wbrew obyczajom 17-latka wygrywa własną wolność i w świecie walczy o prawa kobiet

Wyczyn – tak trzeba nazwać, to czego dokonała. Wbrew panującym zwyczajom i konwenansom. Śladów wygranego przez 17-letnią Ernestynę Potowską-Rose procesu, który wytoczyła ojcu, chcąc zdobyć niezależność i prawo do decydowania o własnym życiu i majątku nie ma. O tym, że XIX-wieczny sąd w Kaliszu przyznał rację nastolatce wiemy jedynie z jej przekazów. Młoda kobieta wyjechała z kraju i była jedną z pierwszych mieszkanek Stanów Zjednoczonych, które zawalczyły o wolność i prawa kobiet. Dlatego 8 marca to doskonały moment, by przybliżyć osobę, która znalazła w sobie odwagę i siłę by żyć według własnego scenariusza.
Rewolucyjny wyrok kaliskiego sądu. Wbrew obyczajom 17-latka wygrywa własną wolność i w świecie walczy o prawa kobiet

Scenariusz pisany po wyjeździe z Polski jest dość dobrze znany i udokumentowany. Ernestyna Potowska-Rose jest jedną z guru feministek w Stanach Zjednoczonych, w których spędziła większość swojego dorosłego życia. Zanim trafiła za ocean przemierzyła całą Europę, zdobywając wykształcenie, wiedzę i ucząc się języków. W tym czasie krystalizują się też jej poglądy. Dzięki między innymi Robertowi Owenowi, z którym w 1835 roku zakłada Stowarzyszenie dla Wszystkich Klas i Narodów. Wyznaje zasadę równości, sprawiedliwego traktowania i wynagradzania kobiet oraz prawo posiadania przez nie własnych środków finansowych, sprzeciwia się wyzyskowi dzieci i niewolnictwu. Zrywa też z religią, deklarując się jako ateistka. Podobnie jak poznany dzięki działalności z Robertem Owenem przyszły mąż Ernestyny - William Rose, z którym emigruje z Europy do Stanów Zjednoczonych.

Prawo do majątku, głosu, rozwodu

Znajomości z brytyjskiego okresu pozwalają Ernestynie Potowskiej-Rose działać także w Ameryce. Angażowanie się w życie społeczne umożliwia jej stabilność finansową dzięki sprzedaży opatentowanego wiele lat wcześniej jeszcze na Starym Kontynencie środka odświeżającego powietrze. - Ernestyna wkrótce zasłynie jako wybitna mówczyni wiecowa. Jest podziwiana za siłę argumentów, elegancję wypowiedzi i niezwykły entuzjazm, z jakim wygłasza swoje przemówienia. Pierwsze walki, w które się angażuje, dotyczą prawa do posiadania przez kobiety zamężne własnego majątku. Po kilku latach udaje się osiągnąć częściową zmianę regulacji prawnych w tym zakresie. Za najważniejsze w walce o prawa kobiet uznała prawo do głosu i prawo do uzyskania rozwodu. Wzywając do zrównania praw kobiet i mężczyzn, jako jedyna spośród działaczy nie odwołuje się Ernestyna do Biblii, ale do praw człowieka. Także w mężczyznach widzi ofiary nierówności, za którą odpowiada społeczeństwo. Szans na wyrównanie praw upatruje w edukacji młodych dziewcząt – pisze w artykule na portalu humanizm.net.pl  „Ernestyna Potowska-Rose, pierwsza humanistka”  dr Monika Płatek, która życiu pochodzącej z Polski feministki poświęciła wiele miejsca w swojej naukowej pracy.  

Ataki antysemickie

Oprócz praw kobiet Ernestyna Potowska-Rose sporo swojej społecznej działalności w Stanach poświęciła walce z niewolnictwem i segregacją rasową. Oczywiście łatwo się domyślić, że głoszenie tak odważnych idei w połowie XIX wieku musi budzić sprzeciw mimo wszystko purytańskiego amerykańskiego społeczeństwa. Dodatkowym argumentem przeciwko pochodzącej z Polski feministce jest fakt, że kobieta to córka rabina, więc obok ataków na jej feministyczną i wyzwoleńczą działalność dochodzą też ataki antysemickie. Także ze strony osób, z którymi walczyła o prawa kobiet oraz niewolników. Najprawdopodobniej był to jeden z powodów powrotu do Anglii. I chociaż Stany Ernestyna opuściła, stała się Matką tamtejszych feministek i osób walczących z nierównościami wszystkich grup społecznych, które inspiruje do teraz. Być może pora, by stała się też natchnieniem dla Polek.

Przed sądem walczyła sama

Dlatego trzeba wrócić od początku niezwykłej drogi, czyli do XIX-wiecznej Polski, gdzie Ernestyna Potowska-Rose się urodziła i zawalczyła o swoje marzenia. Jako jedynaczka bogatego rabina z Piotrkowa była kształcona niczym mężczyzna. I całkowicie wykorzystała wiedzę, jaką zdobyła i zakwestionowała panujący porządek świata. Chciała żyć według własnego. Kiedy zmarła matka nastoletniej wtedy Ernestyny jej ojciec postanowił włożyć ją ponownie w przypisane przez wieki kobiece role i wydać za dużo starszego mężczyznę. Tego dziewczyna zaakceptować nie mogła, ale odmowa zaaranżowanego małżeństwa oznaczała stratę ogromnego majątku, jaki zostawiła po sobie jej matka. Dlatego w 1827 roku Ernestyna o swoją własność postanowiła zawalczyć przed kaliskim sądem. Broniła się sama i wygrała. – Los Ernestyny sczezłby i zmarniał, gdyby sąd w Kaliszu kierował się interesem i był zawisły. Ona miała odwagę i determinację. Jej wolność i niezależność była jednak warunkowana również niezależnością kaliskiego sądu. Gdyby nie był niezawisły. Los Ernestyny zawisłby w próżni, uzależniony nie od prawa, lecz od plątaniny prywatnych i politycznych interesów tych, co u władzy – pisze przywoływana już dr Monika Płatek w felietonie opublikowanym w „Wysokich Obcasach” w 2018 roku i dodaje, że mimo upływu lat, a nawet wieków kobiety nadal potrzebują siebie, by móc decydować o własnym losie i walczyć, kiedy ich wolność jest zagrożona.

Akta zaginęły

Niestety śladów tego procesu trudno szukać. Wszystkie akta Trybunału Cywilnego Kaliskiego znajdują się obecnie w Archiwum Głównym Akt Dawnych w Warszawie. W sumie to 25 kilkusetstronnicowych tomów. Przeglądanie ich w nadziei, że natrafię na nazwisko Ernestyna Potowska lub jedno z tych, które też pojawiają się w literaturze, a które kobieta mogła nosić (Piotrkowska, Pieterkowska, Polowska, Sigismund, Susmund) zajęło wiele dni. Jednorazowo można wypożyczyć pięć tomów, a przejrzenie każdego i wczytanie się w ręczne sprawozdania z rozpraw sądowych sprzed prawie 200 lat wymaga czasu. I mimo szczerych chęci nie udało mi się natrafić na ślad tego wyjątkowego procesu.  - Sprawa jest ciekawa, oczywiście, ale chyba nic z tego nie będzie. W ostatniej i chyba najpoważniejszej biografii Ernestyny (Rabbi's Atheist Daughter) znalazłem wzmiankę, że akta sprawy w Kaliszu zaginęły. Tak jak napisałem wcześniej cała wiedza na ten temat pochodzi pośrednio z książki (wywiadu) D'Hericourt pt. Madame Rose - potwierdza to Andrzej Dominiczak, publicysta i prezes Towarzystwa Humanistycznego, który w korespondencji ze mną podkreśla, że Ernestyna Potowska-Rose to jego ulubiona bohaterka. - Znam panią w Izraelu, która badała archiwa, ale chyba głównie w Piotrkowie. O Kaliszu nie wspominała.

Można się oczywiście zastanowić, czy ten rewolucyjny kaliski epizod życia Ernestyny Potowskiej-Rose faktycznie miał miejsce, czy może przyszła feministka wpisała go we własną biografię, chcąc pokazać swoim oponentom, że od zawsze płynęła w niej krew wojowniczki? Oczywiście to tylko jedna z moich myśli po prześledzeniu wielu prac poświęconych życiu urodzonej 13 stycznia 1810 roku w Piotrkowie feministki. Jakkolwiek by było, później udowodniła, że na pewno ma w sobie dużo odwagi, by sprzeciwić się każdemu, kto ogranicza wolność człowieka. Niestety brak akt z tego procesu to też brak możliwości podania nazwiska odważnego sędziego, który jak przekazywała Ernestyna Potowska-Rose wysłuchał jej argumentów i wbrew przyjętym zwyczajom pozwolił na samodzielność.

Agnieszka Walczak, zdjęcia autor, internet , humanizm.net.pl

Dziękuję:

Ewie Głowackiej Andler, byłej sędzi Sądu Okręgowego w Kaliszu i jego rzecznik prasowej za inspirację do poznania Ernestyny Potowskiej-Rose oraz słowa „że nikt inny nie przypomni jej kaliszanom tylko Ty”

Dr hab. Monice Płatek oraz Andrzejowi Dominiczakowi za korespondencję, wskazówki i chęć podzielenia się ich wiedzą na temat bohaterki mojego artykułu

Esterze Wałęsie z Archiwum Państwowego w Kaliszu za pomoc w ustalaniu dokumentacji 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
pochmurnie

Temperatura: 0°C Miasto: Kalisz

Ciśnienie: 1016 hPa
Wiatr: 21 km/h

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
OPERATOR MASZYN (tokarz, szlifierz, frezer) OPERATOR MASZYN (tokarz, szlifierz, frezer) WSK "PZL-KALISZ" S.A. zatrudni pracownika na stanowisko: OPERATOR MASZYN (tokarz, szlifierz, frezer). Do zadań pracownika będzie należeć: Realizacja zadań zgodnie z dokumentacją techniczną Obsługa obrabiarek skrawających Kontrola detali przy użyciu narzędzi pomiarowych Przestrzeganie procedur jakościowych i zasad BHP Od kandydatów oczekujemy: Wykształcenie techniczne Umiejętność pracy z dokumentacją techniczną Praktyczna znajomość przyrządów i metod pomiarowych Znajomość podstaw obróbki skrawaniem Mile widziane doświadczenie na podobnym stanowisku Nastawienie na wysoką jakość pracy Gotowość do pracy zmianowej Rodzaj umowy o pracę: umowa o pracę Miejsce pracy: Kalisz W zamian oferujemy: Wdrożenie do pracy Stabilne zatrudnienie na podstawie umowy o pracę Długoterminowe perspektywy Satysfakcjonującą pracę w przyjaznej atmosferze Pakiet socjalny Aplikację można składać osobiście w siedzibie firmy: WSK "PZL-KALISZ" S.A. ul. Częstochowska 140, 62-800 Kalisz lub przesłać na e-mail: [email protected] W aplikacji prosimy o umieszczenie klauzuli: Na podstawie art. 7 ust. 1 Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (Oz. Urz. UE.L Nr 119, str. 1), dalej "ROOD": oświadczam, iż wyrażam zgodę na przetwarzanie przez Wytwórnię Sprzętu Komunikacyjnego"PZL-KALISZ" S.A. z siedzibą w Kaliszu (62-800) przy ul. Częstochowskiej 140, zwaną dalej WSK "PZL-KALISZ" S.A., moich danych osobowych zawartych w aplikacji w celu rekrutacji na stanowisko: PRACOWNIK PRODUKCYJNY Informacja dla kandydatów do pracy w Wytwórni Sprzętu Komunikacyjnego "PZL-KALISZ" S.A. znajduje się pod adresem Polityka RODO ( wsk.kalisz.pl ) Zastrzegamy sobie możliwość kontaktu tylko z wybranymi kandydatami.
Reklama