Nagranie pochodzi z nocy z 8 na 9 marca i zrobił je jeden ze świadków zdarzenia. Do jednego z pubów na kaliskim rynku przyszło dwóch mężczyzn. Jeden z nich był pijany; według obsługi lokalu awanturował się, a gdy odmówiono mu sprzedaży alkoholu groził barmanowi. – Mężczyzna był bardzo pijany, próbował się szarpać z barmanem i siłą wejść za bar – relacjonuje jeden z obecnych wtedy klientów. Na miejsce wezwano tzw. grupę napadową jednej z firm ochroniarskich. 3 ochroniarzy wyprowadziło mężczyznę, obsługa pubu wezwała też policję. Dalszy przebieg tej interwencji widać na nagraniu wideo.
Działania ochroniarzy wzbudziły zainteresowanie przypadkowych świadków. Jeden z pracowników patrolu przez kilka minut przyciskał kolanami do ziemi obezwładnionego i skutego kajdankami mężczyznę. Takie zachowanie oburzyło dwóch świadków zdarzenia, którzy próbowali przerwać działania ochrony. – Ochroniarz jednym kolanem naciskał na jego plecy, a drugim uciskał mu kark całym ciężarem ciała. Słychać było że ten człowiek ma trudności z oddychaniem. To trwało kilka minut – mówi portalowi faktykaliskie.pl Marek (imię zmienione na prośbę świadka).
Zdaniem świadków, ochrona użyła siły niewspółmiernie do sytuacji, bo powalony przez nich człowiek nie stawiał już oporu i był kompletnie pijany. Marek i jego kolega przekonywali ochroniarzy w bardzo ostrych słowach, że takim działaniem mogą poważnie ranić czy nawet zadusić obezwładnionego mężczyznę. Z ich ust padło sporo wulgaryzmów, wywiązała się awantura. Z treści i tonu rozmów wynika, że mężczyźni którzy ruszyli z pomocą zatrzymanemu byli nietrzeźwi, ale unikali fizycznej konfrontacji z ochroną. Po kilku minutach ochroniarzom puściły jednak nerwy, bo w jednej chwili obalili na ziemię świadków tej interwencji. Marek twierdzi, że został poważnie poturbowany. Na miejscu pojawiła się policja. – Żaden z uczestników tego zajścia nie miał wtedy żadnych zażaleń i skarg na zachowanie którejkolwiek ze stron, niczego nie oczekiwał od patrolu policji. Funkcjonariusze wezwali na miejsce karetkę pogotowia, bo mężczyzna, który został obezwładniony przez ochroniarzy był w stanie upojenia alkoholowego, nie było z nim kontaktu – mówi sierż. sztab. Anna Jaworska – Wojnicz z kaliskiej policji. Mężczyzna został zabrany do kaliskiego szpitala.
Marek dopiero po powrocie do domu, gdy poczuł silny ból nogi, postanowił zadzwonić po karetkę pogotowia. Obrażenia jakich doznał potwierdza kaliski szpital. – Mężczyzna ma złamanie w obrębie kostki. Powiedział lekarzom, że został w nią kopnięty. Założono mu szynę i gips, po czym poszkodowany mógł opuścić szpital – mówi Paweł Gawroński, rzecznik kaliskiego szpitala.
Marek następnego dnia zgłosił sprawę policji. - Wydział dochodzeniowo – śledczy rozpoczął czynności sprawdzające, czy w tym przypadku doszło do przestępstwa z art. 157 KK, czyli do lekkiego lub średniego naruszenia czynności narządu ciała – mówi rzecznik komendy. Policja zabezpieczyła nagranie z monitoringu miejskiego, wezwała te na komendę 3 pracowników ochrony widocznych na nagraniu i przesłuchuje świadków.
Dyrektor firmy ochroniarskiej twierdzi, że jego pracownicy zachowali się zgodnie z prawem i stosownie do sytuacji. Zdaniem policji powalony na ziemię mężczyzna był pijany do nieprzytomności, w dodatku co widać na nagraniu człowiek ten jest zakuty w kajdanki. Wymagał pomocy lekarza. Ochrona twierdzi jednaki, że nadal mógł być niebezpieczny. - Ten pan (leżący na ziemi, przyp. red) mógł się zachowywać bardzo agresywnie, mógł używać wszelkich wulgaryzmów. Zaznaczam, że nie były stosowane żadne chwyty, które mogłyby uszkodzić ciało tego pana. Był tylko zmuszony masą naszego pracownika do tego, żeby nie reagować agresywnie - tłumaczy Krzysztof Adamczyk, dyrektor ds. ochrony w tej firmie i dodaje, że ochroniarzom raczej należą się pochwały, a nie kara. - Uważam, że zadziałali bardzo cierpliwie, kulturalnie, inteligentnie w stosunku do tego, co ich spotkało ze strony tamtych panów. Wysłuchali mnóstwa obelg i wulgaryzmów i tym należy się zainteresować, bo to jest niezgodne z prawem - dodaje Adamczyk.
Firma jest jednak gotowa na niekorzystne dla niej wyniki postępowania policji. Firma jest ubezpieczona i skłonna wypłacić odszkodowanie. Takiej konieczności, zdaniem dyrektora Krzysztofa Adamczyka, w tym wypadku jednak nie będzie.
Marcin Spętany, fot i wideo czytelnik portalu faktykaliskie.pl
Napisz komentarz
Komentarze