Niedzielne starcie kaliski zespół rozpoczął bez kilku podstawowych graczy. Na ławce zasiedli m.in. Mateusz Gawlik, Nestor Gordillo i Piotr Giel. Roszady w składzie mogły mieć wpływ na płynność gry niebiesko-biało-zielonych, którzy w pierwszej połowie, choć długo utrzymywali się przy piłce, to jednak rzadko stwarzali bramkowe okazje. Pierwszą, w 13. minucie miał Filip Kendzia, ale jego strzał głową nie mógł zaskoczyć golkipera gości. Gospodarze nie unikali przy tym błędów na własnej połowie, które o mały włos nie zakończyły się utratą gola. W 18. minucie czujnością między słupkami wykazał się Maciej Krakowiak, zaś w 37. minucie dwukrotnie na jego bramkę uderzał Krzysztof Świątek, na szczęście nieskutecznie. Tymczasem 60 sekund później piłka zatrzepotała w siatce, ale tej po drugiej stronie boiska. Ładna wymiana podań pomiędzy Mateuszem Wysokińskim, a Bartłomiejem Putno zakończyła się płaskim i celnym uderzeniem tego drugiego, który otworzył w ten sposób wynik spotkania. Do szatni KKS mógł schodzić z dwubramkową zaliczką, gdyby tuż przed gwizdkiem arbitra z większą precyzją przymierzył Michał Borecki, którego próbę na raty wyłapał Kacper Szewczyk.
Sporo emocji było w drugiej połowie, w której miejscowi szybko mogli rozstrzygnąć o losach rywalizacji. Zaraz po powrocie na murawę znów dał o sobie znać duet Putno-Wysokiński. Tym razem nie znalazł on jednak sposobu na pokonanie bramkarza rywali, który dwukrotnie zmuszony był do interwencji. Potem zbyt długo z oddaniem strzału zwlekał Jakub Wilczyński. Kolejny gol był zatem kwestią czasu i padł on w 62. minucie, w dość kuriozalnych okolicznościach. Szarżującego Bartłomieja Putno próbował powstrzymać Michał Zięba, ale nie dość, że faulował kaliskiego skrzydłowego w polu karnym, to na dodatek tak wybił piłkę, że ta wturlała się do siatki obok zaskoczonego golkipera z Krakowa. Sędzia nie musiał więc wskazywać na 11. metr, tylko na środek boiska, uznając bramkę. Mimo prowadzenia 2:0 gospodarze nie mogli być pewni wygranej. Hutnik coraz śmielej bowiem atakował i gdyby nie kapitalne interwencje Macieja Krakowiaka, szybko doprowadziłby do wyrównania. Kaliski golkiper w końcu jednak skapitulował, gdy w 81. minucie pokonał go Patryk Serafin. W końcówce było więc nerwowo, a sytuacji nie brakowało z obu stron. KKS mógł zamknąć mecz wcześniej, gdyby do siatki, a nie w poprzeczkę ucelował Wilczyński. Potem bliscy szczęścia byli wprowadzeni na ostatnie minuty Giel i Gordillo. Nieskuteczni byli też podopieczni trenera Andrzeja Paszkiewicza (byłego szkoleniowca „trójkolorowych”). Komplet punktów pozostał więc nad Prosną.
KKS przełamał niemoc, po czterech kolejnych meczach bez zwycięstwa. Dzięki niedzielnej wygranej awansował w tabeli eWinner 2. ligi na czwartą lokatę. O kolejne punkty kaliski zespół powalczy 8 października. Tego dnia zmierzy się na wyjeździe z Siarką Tarnobrzeg.
***
KKS Kalisz – Hutnik Kraków 2:1 (1:0)
Bartłomiej Putno 38, Michał Zięba 62 sam – Patryk Serafin 81
Żółte kartki: Zmorzyński, Głaz, Wysokiński, Lipkowski (KKS) oraz Andrzejewski, Głogowski, Zawadzki (Hutnik)
Sędziowali: Piotr Szypuła (Kozy) oraz Bartłomiej Lekki i Sławomir Kowalewski
KKS: Krakowiak – Lipkowski, Kendzia, Smoliński – Głaz (61 Smajdor), Łuszkiewicz, Wysokiński (61 Gawlik), Zmorzyński – Putno (78 Gordillo), Wilczyński (79 Giel), Borecki
Hutnik: Szewczyk – Zięba, Głogowski (69 Zawadzki), Andrzejewski, Urban, Kieliś (81 Marcinkowski) – Świątek, Serafin, Iwanicki, Jacak – Lelek (69 Assinor)
Napisz komentarz
Komentarze