To było niezwykle ważne spotkanie dla układu czwartoligowej czołówki. Gdyby gospodarze zwyciężyli, odskoczyliby od KKS-u na dystans siedmiu oczek, który z pewnością byłby niesamowicie trudny do odrobienia. Kaliszanie zdawali sobie z tego sprawę, dlatego od samego początku postawili na ofensywę.
Przyjęta taktyka opłaciła się, bo już w 20. minucie przyniosła „trójkolorowym” gola. Jego autorem był Błażej Ciesielski, który ze stoickim spokojem sfinalizował dogranie z lewej flanki od Konrada Chojnackiego. Warto dodać, że świetnie w tej sytuacji zachował się Mateusz Gawlik, który widząc lepiej ustawionego kolegę przytomnie przepuścił do niego zagraną przez Chojnackiego futbolówkę.
Trafienie otwierające wynik sprawiło, że niebiesko-biało-zieloni mogli kontrolować boiskowe wydarzenia. Czynili to umiejętnie, szczególnie w pierwszej połowie, choć raz nie ustrzegli się błędu. Na szczęście nie wykorzystał go najlepszy strzelec ślesinian i całych rozgrywek, Łukasz Pietrzak, przegrywając pojedynek oko w oko z Jackiem Kuświkiem. W drugiej połowie tempo gry siadło i długo żaden z zespołów nie potrafił solidnie zagrozić bramce rywala.
Na decydujący moment trzeba było poczekać do ostatniej minuty regulaminowego czasu gry. Wówczas piłkę w środkowym sektorze boiska przejął Chojnacki, rozegrał ją z Kostowem, który następnie pozostawił ją w polu karnym Ciesielskiemu. Gdy skrzydłowy KKS-u przebił się przez trójkę defensorów gospodarzy, jeden z nich, Damian Markiewicz, nieprzepisowo go powstrzymał. W konsekwencji obejrzał czerwoną kartkę, a kaliszanie mieli „jedenastkę”. Pewnym egzekutorem okazał się niezawodny w tym elemencie Iwelin Kostow, zapewniając swojej drużynie wygraną 2:0.
KKS traci już tylko punkt do prowadzącej ekipy ze Ślesina, więc sprawa awansu do III ligi wciąż jest otwarta. W najbliższą sobotę o godzinie 18:00 kaliszanie podejmą na stadionie przy Łódzkiej drużynę Dąbroczanki Pępowo, która aktualnie plasuje się na trzeciej lokacie.
Michał Sobczak, fot. i wideo: Norbert Gałązka (kkskalisz.pl)
Napisz komentarz
Komentarze