Tę bulwersującą sprawę opisuje Radio Poznań, którego dziennikarze zainterweniowali na dworcu PKP w Poznaniu. Na peronie z pociągu relacji Ostrów Wlkp. – Poznań wysiadło małżeństwo z Ostrowa. Mężczyzna był na wózku inwalidzkim, jedną nogę ma amputowaną. Gdy tylko wysiedli z pociągu z głośników rozległ się komunikat.
- Uwaga, uwaga. W budynku wykryto zagrożenie. Prosimy o natychmiastowe, spokojne opuszczenie budynku wyjściem ewakuacyjnym – mówił poważnym głosem lektor.
Kto mógł, ten szybko opuścił i peron i budynek dworca. Kto mógł, bo mężczyzna z niepełnosprawnością z Ostrowa został uwięziony na peronie.
Jest problem widzi pan, nie ma nam kto pomóc. Windy stanęły, na plecy chyba go wezmę, nie wiemy, co zrobić – mówi ostrowianka.
Wyłączono windy i schody ruchowe prowadzące z peronów. Małżeństwo realnie czuło się zagrożone, dopiero od przebywającego tam dziennikarza Radia Poznań dowiedzieli się, że są to tylko ćwiczenia. Ponadto jak mówi mężczyzna na wózku, przy zakupie biletu zamawiali pomoc asystenta, ale na peronie nie było nikogo.
- Nie można się wydostać, jakby bomba wybuchła, to byłaby ofiara. No dobrze, że to ćwiczenia, ale to jest źle zorganizowane. Powinna tu zejść ta kobieta i włączyć tę windę – mówi mężczyzna.
Zdezorientowani byli również obcokrajowcy znajdujący się na dworcu, bo komunikat nadawano tylko w języku polskim.
Przedstawiciele PKP wyjaśniają w poznańskim radiu, że teren peronu, na którym znajdowało się małżeństwo- mimo, że i tam słyszane były komunikaty- nie był objęty ćwiczeniami i ewakuacją.
Bez terenu stacji, czyli peronów i tunel komunikacyjnych pod nimi. Stąd brak konieczności ewakuacji osób z peronów, w tym wspomnianej osoby z niepełnosprawnościami i działań ochrony w tym zakresie. W przypadku, gdyby ćwiczeniami był objęty również teren stacji zaistniałaby konieczność wstrzymania ruchu pociągów oraz ewakuacji osób z peronów i tuneli komunikacyjnych. W tym wypadku scenariusz ćwiczeń nie obejmował tego rodzaju działań – mówi w Radiu Poznań Bartłomiej Sarna z PKP.
Jak informuje Radio Poznań, żaden z pracowników ochrony w trakcie ewakuacji nie zszedł do mężczyzny i jego żony, by im pomóc. Dopiero po zakończeniu ćwiczeń uruchomiono ponownie windy i schody ruchome. Małżeństwo mogło opuścić peron i udać się w dalszą podróż do szpitala na planowaną wizytę.
Napisz komentarz
Komentarze