Przed sobotnim meczem z beniaminkiem kibice oczekiwali, że kaliszanie przełamią strzelecką niemoc (w czterech poprzednich spotkaniach nie zdobyli gola z gry) oraz że zgarną pełną pulę. Pierwsze zadanie udało się wykonać, ale drugiego już nie. Niebiesko-biało-zieloni dwukrotnie odrabiali straty, ale ostatecznie zyskali tylko punkt. Nie przełożyli na wynik miażdżącej przewagi w posiadaniu piłki.
Gospodarze zaczęli od dwóch niezłych akcji, które mogły przynieść im powodzenie. W 3. minucie uderzenie Adama Dębińskiego z dystansu obronił jednak Kacper Górski, który wykazał się także w 10. minucie, odbijając nogami strzał Mateusza Wysokińskiego z pierwszej piłki. Tymczasem w 13. minucie miejscowi zagapili się przy stałym fragmencie gry i stracili bramkę. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego kaliscy defensorzy nie upilnowali na dalszym słupku Aghwana Papikjana, który uderzeniem w długi róg otworzył wynik rywalizacji.
Na szczęście podopieczni trenera Pawła Ozgi szybko odpowiedzieli. W 17. minucie w słupek huknął Wysokiński, ale futbolówkę zebrał Kacper Janiak, po czym wyłożył ją Mateuszowi Żebrowskiemu, który dopełnił formalności. Dwie minuty później gospodarze cieszyli się z kolejnego trafienia, tyle że arbiter dopatrzył się spalonego, na którym znalazł się niedoszły strzelec Nestor Gordillo.
KKS miał inicjatywę, ale w 31. minucie nadział się na kontratak, który zakończył się drugim golem dla rywali. Kaliszanie nie zdołali wybić futbolówki z obrębu własnej szesnastki, co skrzętnie wykorzystał Konrad Gutowski. Olimpia po raz drugi była na prowadzeniu, ale znów długo się z niego nie cieszyła. Bowiem już w 41. minucie do wyrównania doprowadził Hubert Sobol. Najlepszy strzelec drugoligowych rozgrywek umiejętnie dołożył nogę po dograniu Wiktora Smolińskiego z prawej flanki.
W drugiej połowie kibice nie zobaczyli goli. Wprawdzie miejscowi praktycznie nie opuszczali połowy przeciwnika i mieli wyraźną przewagę w posiadaniu piłki, ale też nie oddawali strzałów. Dopiero w 88. minucie po wrzutce Mateusza Gawlika z ostrego kąta uderzał Bartłomiej Putno, ale nie trafił w światło bramki. W doliczonym już czasie spróbował też Mateusz Wysokiński, jednak futbolówka po jego strzale zza pola karnego poszybowała nad poprzeczką. W ostatnich minutach kaliszanie musieli sobie radzić w dziesięciu, bo kontuzjowany Adrian Cierpka nie był w stanie kontynuować gry, a trener Ozga wykorzystał limit zmian. W tym okresie szalę zwycięstwa na swoją stronę mogli też przechylić przyjezdni, ale nie wykorzystali dwóch dogodnych okazji.
– Zagraliśmy dwie różne połowy. Pierwsza bardzo otwarta, zdobyliśmy dwie bramki z gry, natomiast rywal zaskoczył nas w sytuacjach, na które teoretycznie byliśmy przygotowani. W drugiej połowie przeciwnik zagrał bardzo nisko, skupił się na kontratakach, a my z kolei graliśmy zbyt mało płynnie, zbyt dużo po obwodzie. Mimo bardzo dużej przewagi w posiadaniu piłki brakowało sytuacji. Towarzyszy nam wszystkim niedosyt. Olimpia wykorzystała swoje atuty, a my możemy mieć pretensje wyłącznie do siebie, bo jeden punkt nas nie satysfakcjonuje – ocenił trener Paweł Ozga.
Za tydzień kaliski zespół, który po końcowym gwizdku wrócił na pozycję lidera drugiej ligi (ale w ten weekend może ją jeszcze stracić), formalnie zakończy rundę jesienną, gdy zmierzy się na wyjeździe ze Skrą Częstochowa (13 listopada, godz. 18:15). Przed przerwą zimową rozegra jeszcze trzy kolejki awansem z rundy wiosennej.
***
KKS Kalisz – Olimpia Grudziądz 2:2 (2:2)
Mateusz Żebrowski 17, Hubert Sobol 41 – Aghwan Papikjan 13, Konrad Gutowski 31
Żółte kartki: Smoliński, Szewczyk (KKS) oraz Kurowski, Czernij (Olimpia)
Sędziowali: Kornel Paszkiewicz (Kąty Wrocławskie) oraz Michał Hnatkiewicz i Łukasz Siercha
KKS: Krakowiak – Smoliński (68 Białczyk), Kieliba, Gawlik, Dębiński – Żebrowski (68 Głaz), Janiak (61 Cierpka), Wysokiński, Kalenik (81 Szewczyk), Gordillo (68 Putno) – Sobol
Olimpia: Górski – Gutowski, Kobryń, Sikorski, Kostkowski, Warcholak – Papikjan (63 Winsztal), Kurowski, Pałaszewski (63 Olszewski), Rychert (63 Vu Thanh) – Czernij
Napisz komentarz
Komentarze