Informacja o Jego śmierci dotarła do nas wczoraj wieczorem. Przez ostatnie lata kierował Schroniskiem dla Bezdomnych Mężczyzn im. św. Brata Alberta. Choć było to bardzo trudne zadanie, on potrafił połączyć wymagania wobec bezdomnych z wyrozumiałością i wiarą w drugiego człowieka.
Człowiek o gołębim sercu – każdy kto poznał Pawła Kołeczko zgodzi się, że to określenie pasuje do niego idealnie. Pełen dobra, szlachetności, życzliwości, wyrozumiałości. Przy tym autentyczny, bardzo skromny, normalny. Z żoną Dorotą tworzył wspaniałe małżeństwo.
Dwa lata temu przeprowadziliśmy z panem Pawłem wywiad. Wtedy od roku walczył z rakiem. Mimo swoich problemów, nie zostawił Schroniska, starał się jak mógł, by dobrze funkcjonowało. Ze swoimi "chłopakami" - jak sam nazywał mieszkańców Schroniska - łączyła go silna więź. Pan Paweł nie widział w nich tylko mężczyzn z życiowymi trudnościami, a przede wszystkim widział w każdym z nim człowieka, w którym jest dobro. I on potrafił to dobro z nich wyciągać.
„Trzeba kochać ludzi, takimi jakimi są i szukać w nich dobra, jasnych stron” – taka była życiowa dewiza Pawła Kołeczko, wyjątkowego kaliszanina, który na zawsze pozostanie w naszych sercach.
Kochał życie i nasz Kalisz. Chętnie działał na rzecz miasta i mieszkańców.
Zawsze zaangażowany, aktywny i pogodny. Taki pozostał, choć od kilku lat zmagał się z chorobą nowotworową.
Rodzinie, bliskim i współpracownikom składam wyrazy współczucia.
Cześć Jego pamięci! - napisał prezydent Krystian Kinastowski.
Napisz komentarz
Komentarze