środa, 16 października 2024 02:31
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Jest ich coraz mniej. Czy kioski znikają z naszych ulic?

Kiedyś było to miejsce spotkań, rozmów, plotek, sprzedawania lokalnej jak i ogólnokrajowej prasy. Były porozstawiane po całym mieście. Teraz, jest ich co raz mniej, w zasadzie można policzyć takie miejsca na palcach jednej ręki. Chodzi nam o kultowe niegdyś kioski. Choć jest ich co raz mniej, urok i nastrój pozostaje ten sam.
Jest ich coraz mniej. Czy kioski znikają z naszych ulic?

Kioski, jak budki telefoniczne z krajobrazu miejskiego zaczynają powoli znikać. A pewnie wielu z Państwa zapewne kojarzy, jak w czasach PRL – u potentatem wydawniczym zyskującym sporą popularność było Przedsiębiorstwo Państwowe “Prasa - Książka - Ruch” czyli po prostu kioski Ruchu. Zastępowały one wówczas małe sklepiki. W mniejszych miejscowościach albo na osiedlach stawały się one istnym centrum życia kulturalnego i towarzyskiego. Niestety już na palcach jednej ręki można policzyć takie miejsca na mapie naszego miasta. Najpopularniejszym kioskiem, nielicznym, który się ostał jest ten znajdujący się na placu Kilińskiego przy fontannie Noce i Dnie. Postanowiliśmy zapytać, co najczęściej ludzie kupują w takich miejscach?

 - Znaczy ludzie nadal kupują gazety, one zawsze się dobrze sprzedają, teraz co raz więcej książek się sprzedaje, handlujemy pamiątkami z Kalisza to też. Na przestrzeni lat więcej osób przyjeżdża pozwiedzać Kalisz, jest więcej magnesów na lodówki, więcej jest “kartek” z Kalisza. Dlaczego ludzie przychodzą? Bo lubią wracać do stałych miejsc, gdzie znają dobrze daną osobę, sprzedawczynię. Gdzie też może zawsze pomóc, doradzić, jest to zupełnie inaczej niż w samoobsługowej, gdzie musza sobie sami radzić. - mówi Beata Kucińska, pracowniczka kiosku na placu Kilińskiego

Kiosk próbuje się ratować, jak tylko może. Oprócz gazet, pamiątek i kartek, w kiosku można kupić podstawowe artykuły spożywcze, jak i chemiczne, zabawki dla dzieci, czy oczywiście bilety KLA. Kiosk przy placu Kilińskiego zawsze miał swój urok.

 - No przede wszystkim znają ludzie daną osobę, przychodzą po prostu, pan zna klienta, wie pan co kupuje, maja ludzie też teczki, mogą założyć sobie prenumeraty, no tez wiemy co kto kupuje to albo tamto, takie rzeczy, że ta pani wie co przede wszystkim druga osoba chce kupić - mówi Beata Kucińska, pracowniczka kiosku na placu Kilińskiego

A dlaczego akurat im udaje się przetrwać w dobie supermarketów?

 - Może też miejsce, przy parku, dlatego też sprzedajemy zabawki, przy przystanku, no w centrum miasta zawsze jest łatwiej. No i te pamiątki sprzedają się o wiele bardziej niż kiedyś - mówi Beata Kucińska, pracowniczka kiosku na placu Kilińskiego

Zdecydowanie w przetrwaniu kioskom nie pomaga rywalizacja z supermarketami. One nigdy nie zastąpią spotkań i rozmów z drugim człowiekiem - tak skwitowała naszą rozmowę Beata Kucińska. A wy, macie jakieś wspomnienia z kioskami?


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Banan 25.05.2024 20:16
Tam ktoś sprzedaje zabawki dla dzieci z dalekiego wschodu pochodzące z utylizacji odpadów które szkodzą zdrowiu dzieci i zanieczyszczają środowisko

Bartek 25.05.2024 20:05
"Magnezy" na lodówki są tylko w Kaliszu.

Banan 26.05.2024 09:06
Chyba się za mocno namagnezowałeś magnezie

niezalogowany 25.05.2024 17:37
Rzeczywiście , kioski znikają z ulic Kalisza i wielka szkoda , powinny zostać !!!!

Robert 25.05.2024 12:32
Kultowy kiosk koło fontanny, od dzieciaka tam chodzę a na karku 41 lat. Pozdrowienia dla Pani Beaty.

A 25.05.2024 12:09
Pani Beata to wspaniala kobieta. Kto pisal ten artykul? Moim zdaniem napisany fatalnie.

Kol 25.05.2024 09:23
Pamiętam ten kiosk i tę panią zawsze miła zawsze uśmiechnięta to prawdziwa wizytówka Kalisza

Reklama
Reklama
Reklama
zachmurzenie umiarkowane

Temperatura: 7°CMiasto: Kalisz

Ciśnienie: 1028 hPa
Wiatr: 4 km/h

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama