Grodziński i Kołaciński są wieloletnimi radnymi miejskimi Platformy Obywatelskiej. Należą do tzw. frakcji radnych – dyrektorów, bo obaj znani byli z dyrektorskich posad w instytucjach podległych Urzędowi Marszałkowskiemu w Poznaniu, od lat zarządzanym przez koalicję PO – PSL, teraz Trzecia Droga.
Kilka miesięcy temu Dariusz Grodziński, mimo politycznych koneksji stracił swoją posadę. Wówczas komisja konkursowa UMWW wskazała jego jako najlepszego kandydata na ponownego dyrektora CKiS. Marszałek województwa zdecydował jednak inaczej, tymczasowo stanowisko to powierzył apolitycznemu Robertowi Kucińskiemu, odsuwając Grodzińskiego na mniej prestiżowe stanowisku muzeum w Dobrzycy.
Czy teraz będzie podobnie?Wczoraj komisja konkursowa wskazała Radosława Kołacińskiego jako najlepszego kandydata na dyrektora Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego. Jutro o jego reelekcji, lub odsunięciu ze stanowiska zdecyduje marszałek województwa.
Komisja konkursowa nie miała dużego wyboru. Kołaciński po swojej pierwszej sześcioletniej kadencji ma duże doświadczenie w zarządzaniu szpitalem. Gdyby komisja zdecydowała, że jest on gorszym kandydatem niż ktoś, kto nie ma takiego doświadczenia, powstałoby pytanie dlaczego Kołaciński w ogóle był dyrektorem szpitala? Komisja swoją decyzją uzasadniła więc dotychczasową politykę kadrową Urzędu Marszałkowskiego, ale teraz szef urzędu może ją zmienić.
Wewnętrzna walka w POCzy polityk PO jakim jest Marek Woźniak może odsunąć ze stanowiska innego polityka PO Radosława Kołacińskiego? Przynależność do jednej partii, szczególnie tak dużej, nie oznacza jeszcze zażyłego braterstwa. W PO są różne frakcje, sympatie i interesy. A walka wewnątrz partii jest na tyle gorąca, że wielokrotnie wychodziła na światło dzienne, co w politycznej kuchni rzadko kiedy się zdarza.
Przypomnijmy, że w ostatniej kampanii wyborczej niemal publicznie Dariusz Grodziński wyciął z list wyborczych do Rady Miasta kandydatów wskazanych przez Karolinę Pawliczak. Posłanka chętniej i częściej pokazywała się na konferencjach prasowych z posłem z Ostrowa Wielkopolskiego niż kaliskim posłem Mariuszem Witczakiem. Poseł z Ostrowa, Jarosław Urbaniak jako jedyny człowiek związany z PO krytykował publicznie, i to w czasie kampanii wyborczej „kolegę” Radosława Kołacińskiego za jego wysokie premie i sposób zarządzania szpitalem.
Nie jest to wzorcowy szpital, od lat, wiem, że pan dyrektor stara się to naprawić, nie wiem z jakim skutkiem, na tym moim podwórku jest kilka lepszych szpitali, a tam nie ma takich wysokich nagród, po sąsiedzku, w Ostrowie czy w Pleszewie - mówi w styczniu ubr. Jarosław Urbaniak..jpg)
W takim towarzystwie lubi się pokazywać posłanka Pawliczak (od lewej nowa posłanka Alicja Łuczak, Karolina Pawliczak, Jarosław Urbaniak - poseł PO z Ostrowa)

A to towarzystwo posła Witczaka (od lewej Mariusz Witczak, radna wojewódzka PO Marzena Wodzińska, radni Sławomir Chrzanowski i Dariusz Grodziński)
12 lat bez władzyJarosław Urbaniak i Karolina Pawliczak to jedna frakcja PO, Mariusz Witczak i radni – dyrektorzy to frakcja przeciwna. Ponadto bez sukcesów na politycznym koncie. A wiemy, że partyjna „góra” w województwie jest zniecierpliwiona ciągłymi porażkami lokalnych struktur PO w Kaliszu.
.jpeg)
Łuszczykiewicz miał zmieść z wyborczej planszy Kinastowskiego, doznał jednak poważnej porażki
Nie udaje się im wygrać wyborów ani zawiązać współpracy w samorządzie od 12 lat. PO ostatni raz przy władzy była w schyłkowej kadencji Janusza Pęcherza w 2013 roku. Mimo, że Kalisz należy do miast „platformerskich”, to PO jest trzecią kadencję w opozycji w Radzie Miasta- po drodze rozpadł się ich klub, a rozbitkowie utworzyli konkurencyjny klub Polski 2050. Kandydat PO na prezydenta, Piotr Łuszczykiewicz doznał poważnej klęski wyborczej, przegrywając z Krystianem Kinastowskim już w pierwszej turze. A Łuszczykiewicz miał być „cudowną bronią” Platformy, dla podkręcenia jego szans wyborczych w radiu – zarządzanym wówczas przez Dariusza Grodzińskiego – pokazał się wątpliwy sondaż, która Łuszczykiewiczowi wieszczył wielką wygraną. W dniu wyborów dmuchany balonik pękł. Łuszczykiewicz przegrał, Platforma nie weszła do koalicji rządzącej, do kolejnych wyborów jeszcze daleko, a wojewódzcy szefowie PO mówią „dość”. Chcą odnowić wizerunek Platformy Obywatelskiej, odsuwając na drugi plan znane twarze i zgrane nazwiska. Jednym z nadrzędnych celów każdej partii politycznej jest przygotowywanie się do wyborów i ich wygrywanie, więc i w PO już dziś myśli się o wyborach samorządowych w 2029 roku i pewnie nawet o jeszcze przyszłych. A trudno wygrać wybory będąc w cieniu kolejnych prasowych nagłówków typu „kolejna wysoka nagroda radnego – dyrektora”.
Inni też chcą zarobić
Innym aspektem jest zjawisko partyjnej sztafety. Radosław Kołaciński na marszałkowskiej pensji w „Okrąglaku” przez swoją kadencję zarobił już prawie 3 miliony złotych. Bieda mu w oczy już nie zajrzy, a inni zasłużeni dla partii też chcieliby dobrze zarobić.
Merytorycznym pretekstem do pożegnania Kołacińskiego z urzędu dyrektora może być nieprawomocny wyrok w dużej sprawie jaki zapadł kilka tygodni temu. 48 pracowników szpitala sądziło się z placówką o nierówne traktowanie w zakresie wynagrodzenia. A chodzi po ponad milion złotych wyrównania do pensji tych pracowników.
Marszałek województwa, doświadczony polityk Marek Woźniak pretekstów do odsunięcia Radosława Kołacińskiego ma wiele, chociaż nie potrzebuje żadnego. Bez sentymentu podejmie taką decyzję, jeśli tylko uzna, że będzie ona korzystna dla partii. A przy okazji może będzie korzystna dla szpitala i jego pacjentów. Decyzję marszałka Woźniaka poznamy 27 lutego.
Napisz komentarz
Komentarze