- Syn wrócił do domu. Ja robiłam coś w kuchni, ale od razu zauważyłam, że coś jest nie w porządku. Zapytałam: dlaczego jesteś taki wystraszony? Jak było na rekolekcjach? A syn mówi, że, pani zamknęła ich w kostnicy. W jakiej kostnicy?! - zapytałam - opowiada Jolanta Jarecka, mama Dawida, jednego z zamkniętych w krypcie chłopców.
Chodzi o kryptę, w której pochowani są fundatorzy kościoła w Rajsku w gminie Opatówek. Pomieszczenie znajduje się na tyłach świątyni. Przez wiele lat służyło też jako kaplica przedpogrzebowa dla zmarłych mieszkańców parafii. Dzieci poznały historię tego miejsca po piątkowej mszy rekolekcyjnej, kiedy z nauczycielką języka polskiego udały się na zwiedzanie. W czasie wycieczki jedno z dzieci przewróciło ławkę. - Jak cała grupa wyszła z kaplicy to nauczycielka kazała Wojtkowi i Dawidowi podnieście tę ławeczkę. Oni w dobrej intencji wrócili do krypty, a w tym momencie drzwi się zamknęły. Był płacz i zgrzytanie zębów – przytacza relację syna Wojciech Kasprzak.
Ojciec i dziadek 11-letniego Wojtka, Wojciech i Wojciech Kasprzakowie twierdzą, że z nauczycielką już od dawna były problemy. Dzieci nie chciały chodzić do niej na lekcje.
Dzieci krzyczały, kopały w drzwi, aż w końcu opadły z sił. Ile czasu były zamknięte? Chłopcy nie wiedzą. Może kilka minut, może pół godziny. Jak wynika z relacji 11-latków, pani od polskiego, kiedy ich już wypuściła, kazała pozostałym dzieciom wyśmiać, że tak się bali. A wszystko dla przykładu i rygoru, który stosowała nauczycielka języka polskiego. - Syn Wojtek nie chciał chodzić na te lekcje. Szukał wymówek: albo głowa do bolała albo brzuch. Prosił o zwalnianie go z lekcji – przypomina ojciec 11-letniego Wojtka, a jego dziadek, również Wojciech, dodaje, że dziwnych zachowań nauczycielki było wiele. – Na lekcjach był reżim, np. długopis musiał być cały rok jeden i ten sam. Jakby się wypisał, inny nie mógł być. Nie do pomyślenia.
Rodzice uczniów klasy czwartej już na początku roku prosili o zmianę nauczycielki języka polskiego.- I ze względu na samą atmosferę, która przerażała dzieci, ale i na częstą nieobecność nauczycielki, która miała wiele innych obowiązków – wyjaśnia Paweł Jarecki, tata Dawida. Bez efektu. Jak mówią rodzice przyczyn braku reakcji może być kilka. Polonistka jest byłą dyrektorką szkoły w Rajsku, do tego radną Sejmiku Województwa Wielkopolskiego. Rodzice bali się też o dzieci. - Baliśmy się, że oceny będą gorsze, że to odbije się na dzieciach. Ja kilkakrotnie bywałam w szkole i rozmawiałam na ten temat. Jednak to, co stało się w piątek przeszło wszelkie wyobrażenia. Nie wiedziałam, że aż takie kary są w szkole. Żeby kogoś zamykać i to w krypcie! – trwoży się Jolanta Jarecka, mama Dawida.
Rodzice 11-letniego Dawida od dawna mają zastrzeżenia do metod wychowawczych nauczycielki, ale to przerosło ich wyobrażenia.
Dlaczego dyrekcja wcześniej nie reagowała? Dyrektor szkoły dziś nie potrafiła odpowiedzieć na to pytanie. Zasłania się dobrem podopiecznych. - Z uwagi na postępowanie w tej sprawie pozwolę sobie nie odpowiedzieć na to pytanie – mówiła Honorata Wolniaczyk, dyrektor Zespołu Szkół w Rajsku.
Być może wcześniejszy brak reakcji ze strony szkoły spowodował, że rodzice w poniedziałek odwiedzili dyrektorkę oraz władze gminy Opatówek, których poinformowali o zamknięciu chłopców w krypcie. Zawiadomili też policję. - Policjanci z komisariatu w Opatówku przesłuchali rodziców. Dokumenty we wtorek trafiły do Prokuratury Rejonowej w Kaliszu, która nadzoruje postępowanie – wyjaśnia st. sierż. Anna Jaworska – Wojnicz, rzecznik prasowy kaliskiej komendy.
Władze gminy postanowiły zawiesić nauczycielkę w obowiązkach.
Władze gminy są zdziwione takim zachowaniem nauczycielki. Reakcja z ich strony była natychmiastowa. W poniedziałek w szkole zjawił się psycholog, który otoczył opieką chłopców oraz ich kolegów. Teraz trwa wyjaśnianie sprawy. - Jeśli potwierdzą się niepokojące informacje zostaną wyciągnięte surowe konsekwencje. Z nauczycielką zostanie rozwiązana umowa o pracę – zapowiedział Krzysztof Dziedzic, sekretarz gminy Opatówek.
Od wtorku polonistka jest zawieszona w obowiązkach zawodowych. Tego też w tym momencie oczekują rodzice chłopców, których dotknęła osobliwa kara ze strony pedagog. - Chcemy, żeby dała spokój już tym dzieciom. Myślę, że jej wiek jest już na tyle poważny, że powinna odejść na emeryturę. Niczego więcej nie oczekujemy - podsumowuje Paweł Jarecki, tata 11-latka. – My z synem rozmawialiśmy już w piątek. Jednak nie umieliśmy wytłumaczyć mu, dlaczego nauczycielka zastosowała taką karę. Syn jest żywym dzieckiem, ale nie jest łobuzem. Nie sprawia problemów wychowawczych.
Polonistka najpierw opowiedziała dzieciom, kto leży w krypcie i do czego ostatnio służyła, a potem zamknęła chłopców za tymi dzrwiami.
Rodzice spodziewali się, że nauczycielka porozmawia z nimi w poniedziałek w czasie ich wizyty w szkole. Wyjaśni okoliczności zajścia. Przedstawi swoją wersję wydarzeń. Zajęta prowadzeniem lekcji nie wyszła jednak z klasy. Do dziś nie skontaktowała się rodzicami.
Nam też nie udało się z nią porozmawiać. Od wczoraj nie dobiera telefonu. Żadnego kontaktu z polonistką nie ma również prokuratura. Jeśli kierowane pod jej adresem zarzuty potwierdzą się, kobieta może odpowiadać za pozbawienie wolności – przestępstwo zagrożone karą do 5 lat więzienia.
Dzieci objęte zostały opieką psychologa.
AW, zdjęcia autor
Napisz komentarz
Komentarze