Pod południową nawą kościoła św. Mikołaja mieszczą się dwie z kilkunastu tamtejszych krypt. Dokładnie nie wiadomo, kiedy powstały. Mogła to być połowa XVIII wieku, kiedy kościołem zarządzali kanonicy laterańscy sprowadzeni do Kalisza przez króla Kazimierza Wielkiego. Większa nazywa się kryptą małych dzieci. Mniejsza - Podbowiczów. - W większej krypcie pod koniec wieku XVIII być może do początku wieku XIX, do 1806 roku były chowane dzieci bogatych rodzin mieszkających w Kaliszu. Natomiast krypta Podbowiczów nazywa się tak od nazwiska burmistrza Kalisza z końca wieku XVIII, który tam został pochowany. Jego brat był kanonikiem w kolegiacie kaliskiej – opowiada ks. prał. Adam Modliński, proboszcz Katedry Kaliskiej.
To jedna z krypt, która zostanie udostępniona zwiedzającym
W katedrze w kilkunastu kryptach pochowano łącznie około 800 zmarłych. Wśród nich pod ołtarzem spoczęli między innymi kanonicy laterańscy i członkowie rodzin szlacheckich. Ostatnie pochówki miały miejsce na początku XIX wieku. - Później krypty przestały spełniać swoje funkcje, a na początku wieku XX dostęp do nich został zamurowany, więc przez 200 lat nie były oglądane przez postronnych – tłumaczy Piotr Sobolewski, prezes PTTK w Kaliszu.
Pod ołtarzem spoczęli między innymi kanonicy laterańscy i członkowie rodzin szlacheckich
Dopiero w zeszłym roku zapadła decyzja, aby krypty wyremontować. Po to, by w przyszłości, zgodnie z prawem kanonicznym, mogli spocząć w nich kaliscy biskupi. – W kryptach pod katedrami spoczywają biskupi, więc w przyszłości, jeżeli taka będzie wola naszych biskupów to tutaj będzie miejsce ich spoczynku – dodaje proboszcz Katedry Kaliskiej.
Teraz gospodarze parafii przygotują tablice informacyjne i być może w najbliższe Święto Zmarłych kaliszanie i turyści będą mogli odwiedzić otwartą po latach jedną z krypt, a także zobaczyć między innymi fragment odkrytej ławy fundamentowej pierwszego kościoła ufundowanego w połowie XIII wieku przez Bolesława Pobożnego i błogosławioną Jolantę.
ks. prał. Adam Modliński, proboszcz Katedry Kaliskiej
Ewelina Samulak, fot. autor
Napisz komentarz
Komentarze