Paulina po zakończeniu liceum wyjechała na studia do Wrocławia. Tam razem ze swoim chłopakiem Dawidem zamieszkała w jednej z kamienic w centrum. – To spokojna, uczynna dziewczyna – mówił ojciec Pauliny.
24 września 2014 roku rano w domu rodziców Pauliny w Koźminku pojawili się policjanci. Rodzina dowiedziała się od nich, że Paulina kilka godzin wcześniej nagle zmarła. – Policjant zaczął wypytywać o córkę, ile lat ma itd. Ja po prostu zapytałam, co się stało, bo nogi mi się ugięły. Nie wiem, jak wróciłam do domu. Usiadłam i pamiętam, jak krzyk syna mnie obudził z takiego letargu. Później zadzwoniłam do pracy męża, nie wiem, jak on przyjechał do domu. Pamiętam tylko, że rzucił się na podłogę i wył z bólu – mówi w reportażu Magazynu Ekspresu Reporterów matka dziewczyny.
Rodzice pojechali do Wrocławia do mieszkania córki. Rodzina twierdzi, że nie mogła uzyskać od nikogo żadnych konkretnych informacji w sprawie śmierci Pauliny. Mecenas Konrad Giedrojć, pełnomocnik rodziców Pauliny wytyka śledczym popełnienie kardynalnych błędów już na samym początku śledztwa. – Zadeptanie, w cudzysłowie, miejsca zgonu jest skrajnym aktem nieprofesjonalizmu. Do mieszkania, które zajmowała studentka wchodził kto chciał, zadeptywał wszelkie ślady, nie przeszukano tego miejsca, nie zabezpieczono dowodów, nie zabezpieczono laptopa, nie zadbano o zabezpieczenie billingów połączeń – ocenia mecenas Giedrojć.
Jedynym świadkiem tragedii, która rozegrała się w jednej z kamienic w centrum Wrocławia był Dawid, chłopak dziewczyny. Paulina zmarła na jego oczach. Mężczyzna mówił śledczym, że 25-latka zmarła około 5.30 rano. Zeznawał, że w ciągu ostatnich 48 godzin wypiła pięć butelek wódki, a w momencie śmierci była kompletnie pijana.
Chłopak o śmierci Pauliny opowiadał też rodzinie dziewczyny. – Powiedział nam, że to się działo około godziny 5.00 rano. W jednej wersji powiedział, że obudziło go puknięcie jakby ręką w ścianę. Wszedł do pokoju córki i ona jakoś dziwnie oddychała, jakby takie charczenie, chrapanie. Próbował ją wodą ocucić, a później zadzwonił na pogotowie. Później zmienił trochę swoje zeznanie i powiedział, że budzik go obudził – mówi matka Pauliny.
Śledczy zarządzili sekcję zwłok zmarłej. Pełne wyniki pojawiły się dopiero po 5 miesiącach. Z ekspertyzy wynikało, że Paulina w momencie śmierci była trzeźwa, co całkowicie wyklucza wiarygodność zeznań Dawida. Biegli nie byli jednak w stanie stwierdzić przyczyny zgonu. Jak ustalił Paweł Kaźmierczak, autor reportażu, w międzyczasie na jaw wyszło, że kilkanaście dni przed śmiercią między Pauliną a Dawidem doszło do poważnego konfliktu. Mężczyzna w dzień zgonu dziewczyny miał się wyprowadzić z jej mieszkania. – Z tego, co on nam mówił to doszli do wniosku, że się rozstają. Ona poszła spać do jednego pokoju, on poszedł do drugiego pokoju, a rano już nie żyła – wspomina matka dziewczyny.
Dawid, zaraz po ukazaniu się wyników sekcji zwłok, z których wynikało, że kłamał, mówiąc o tym, że Paulina przed śmiercią wypiła kilka butelek wódki, zapadł się pod ziemię. – Ten człowiek znika i nikt nic z tym nie robi. Prokurator nie przyjmuje do wiadomości, że coś tu jest nie tak – mówi oburzony ojciec 25- latki z Koźminka.
Rodzice Pauliny dotarli do dokumentów sprawy, a w nich znaleźli trzy postanowienia podpisane przez tego samego prokuratora, które wypisał na miejscu tragedii. Każdy z dokumentów miał tę samą datę, ale zupełnie inną treść dotyczącą przyczyn i okoliczności zgonu.
Na jednym napisano, że Paulina była w stanie upojenia alkoholowego. W drugim postanowieniu prokurator pisze, że w jej organizmie nie występowało pośmiertne stężenie alkoholu. Ponadto prokurator w oparciu o wersję lekarza, który stwierdził zgon, napisał, że śmierć nastąpiła około 1.00 w nocy, a ciało po przybyciu śledczych było już całkowicie wychłodzone, podczas gdy chłopak Pauliny zeznał, że dziewczyna zmarła około 5.00 rano.
Skąd takie rozbieżności w dokumentacji śledztwa? - Nie potrafię tego wyjaśnić, nie wiem - odpowiedziała reporterowi Magazynu Ekspresu Reporterów Małgorzata Klaus, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu. – To się wydaje nieprawdopodobne, żeby w takiej instytucji jak prokuratura, która służy do stania na straży praworządności, istniały 3 odrębne dokumenty z inną godziną zgonu. Coś niebywałego! - ocenia mecenas Konrad Giedrojć.
Dodatkowe wątpliwości co do prawidłowego prowadzenia śledztwa, budzą kolejne ustalenia biegłych sądowych. Podczas sekcji zwłok na ciele Pauliny odkryto ślady zadane tępym, twardym przedmiotem. – Na pewno jakaś szarpanina była, bo córka miała mnóstwo siniaków na ciele, patomorfolog określił, że one powstały w wyniki działania czynnego, czyli ktoś musiał ją bić. Po jakimś czasie znalazłam wysuszony ręcznik, jak dla mnie były tam wysuszone ślady krwi – powiedziała matka Pauliny.
Rodzice odkryli też, że w noc śmierci ich córki, ktoś usuwał z jej telefonu sms-y i pliki z komputera. Te informacje zostały przekazane prokuraturze. – Przez kilka miesięcy próbowaliśmy przekazać ten komputer prokuraturze, ale nie byli tym zainteresowani – mówi ojciec. Pół roku temu prokuratura umorzyła sprawę. – Zebrany w sprawie materiał dowodowy nie daje podstaw do przyjęcia, że do śmierci Pauliny A. doszło wskutek działania bądź zaniechania osób trzecich - wyjaśnia Małgorzata Klaus, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu.
Paweł Kaźmierczak, reporter Magazynu Ekspresu Reporterów próbował się skontaktować z Dawidem, byłym chłopakiem Pauliny. Bez skutku. Jego telefon jest wyłączony. Dziennikarz ustalił jednak adres ojca Dawida. Mężczyzna przyznał reporterowi, że jego syn już o 3.00 w nocy dzwonił do niego i mówił, że Paulina nie żyje. Pogotowie ratunkowe pierwszą informację w tej sprawie dostało dopiero po 2,5 godzinie. – Co on panu mówił, że jak umarła? – No, że tak jakby ciężki zawał miała (…) on prosił żebym, przyszedł, bo co robić dalej - wspomina tragiczną noc ojciec Dawida.
Dlaczego Dawid zwlekał 2,5 godziny z telefonem na pogotowie? – pyta reporter Magazynu. Ojciec pytany o adres do synadodaje, że nie wie, gdzie Dawid teraz mieszka.
Po 10 miesiącach śledztwa prokuratura umorzyła śledztwo. Szereg wątpliwości m.in. dotyczących wiarygodności Dawida, ustalenia rodziców dotyczące ingerencji w komputer i telefon Pauliny, a także nieścisłości w dokumentacji postępowania nie wpłynęły na decyzję prokuratora, a rodzice nadal nie znają odpowiedzi na najważniejsze pytanie. - Dlaczego ona nie żyje przede wszystkim? Ból jest jeszcze większy, potęguje to, że my nie wiemy, co się stało. Nie wierzę w to, że ona zmarła naturalnie – przyznaje matka Pauliny.
25 stycznia sąd we Wrocławiu rozpatrzy zażalenie rodziców Pauliny na postanowienie prokuratury na umorzenie śledztwa w sprawie śmierci dziewczyny. Ustalenia reportera Pawła Kaźmierczaka i jego reportaż Magazynu Ekspresu Reporterów mają służyć jako dowód w tej sprawie. Reportaż „Zamieciona Sprawa” emitowany był 12 stycznie br. na antenie TVP 2. Jest też dostępny na stronie Magazynu: http://vod.tvp.pl/9327683/magazyn-ekspresu-reporterow
MS w oparciu o ustalenia Magazynu Ekspresu Reporterów TVP 2, zrzuty ekranu z reportażu
Napisz komentarz
Komentarze