Oprócz płatnych bilbordów i latarni, komitety wyborcze tradycyjnie korzystają z miejskiej infrastruktury. Choć nie wszyscy zapytali Miasto o zgodę, plakaty z wizerunkami kandydatów przymocowywane są do łańcuchów i słupków. Również do urządzeń ruchu drogowego. I jakkolwiek na tę pierwszą „niegrzeczność” samorząd przymyka oko, tak już obklejonych sygnalizatorów i znaków drogowych tolerować nie zamierza. – Informowaliśmy przed rozpoczęciem kampanii, że zabronione jest wieszanie plakatów na urządzeniach ruchu drogowego, ponieważ to rozprasza kierowców, a do tego plakaty ograniczają widoczność. Niestety nasza umowa nie jest przestrzegana – mówi Krzysztof Gałka, dyrektor Zarządu Dróg Miejskich w Kaliszu. – Dlatego przygotowywane są nowe przepisy, które w sposób kategoryczny regulować będą zarówno opłaty za korzystanie z miejskiej infrastruktury na cele kampanii, jak i kwestię miejsc na umieszczanie reklam wyborczych. Liczba tych miejsc zostanie poważnie ograniczona. Dotyczyć to będzie m.in. skrzyżowań, na których obecnie wisi najwięcej plakatów.
Po weekendzie pojawił się problem kolejny – porozrzucane na chodnikach zniszczone deszczem i wiatrem plakaty. W poniedziałek Zarząd Dróg Miejskich i Straż Miejska Kalisza wezwały sztaby wyborcze do zrobienia porządku. – Poza tym nie odnotowaliśmy do tej pory poważniejszych incydentów związanych z kampanią wyborczą. Może poza zniszczeniem bilbordu jednego z kandydatów u zbiegu al. Wojska Polskiego i Stawiszyńskiej . Badamy tę sprawę, ponieważ jest to prawdopodobnie druga taka sytuacja dotycząca tego samego kandydata – mówi Dariusz Hybś, komendant Straży Miejskiej Kalisza.
MIK, fot. autor
Napisz komentarz
Komentarze