Sieradzanin wygrywał „Ptolemeusza” czterokrotnie. Po raz ostatni w 2014 roku. Za każdym razem pozostawiał konkurencję daleko z tyłu. Starty w Kaliszu traktował zazwyczaj jako element przygotowań do występów na dłuższych dystansach. W tym roku jego forma eksplodowała. Został bowiem pierwszym Polakiem, który wygrał licznie i silnie obsadzony Orlen Warsaw Marathon, traktowany jako mistrzostwa Polski w maratonie. Zrobił to, mimo że nie był wymieniany w gronie faworytów, do których zaliczali się głównie Kenijczycy i Etiopczycy. Prowadzenie objął na cztery kilometry przed metą i utrzymał je aż do finiszu, który zlokalizowany był pod PGE Narodowym w Warszawie.
Kozłowski zdobywał już medale mistrzostw Polski na krótszych dystansach, ale na tym królewskim jeszcze nigdy nie był mistrzem kraju. Czas, jaki uzyskał w niedzielę, to 2:11.56. Wprawdzie do minimum na Igrzyska Olimpijskie w Rio de Janeiro zabrakło mu zaledwie 26 sekund, ale mimo to na paszport do Brazylii będzie mógł liczyć. Potwierdził to po warszawskim biegu Sebastian Chmara, wiceprezes Polskiego Związku Lekkiej Atletyki, dodając, że w kadrze olimpijskiej znajdzie się też drugi z biało-czerwonych, Henryk Szost, który jest rekordzistą Polski i podczas Orlen Warsaw Marathon bronił tytułu mistrzowskiego. Ostatecznie linię mety minął niespełna minutę za triumfatorem.
Dodajmy, że w warszawskim maratonie wystartowali też biegacze z Kalisza. Najwyżej spośród nich sklasyfikowany został Konrad Pawlak z KTS Supermaraton Kalisz, który zajął 111. miejsce (55. w kat. M30). Czas 02:50.24 to jego nowy rekord życiowy.
MS, fot. autor
Napisz komentarz
Komentarze