Organizatorami akcji pod hasłem „Wolność kocham i rozumiem” jest Komitet Obywatelski. W czwartkowym spotkaniu mają uczestniczyć Mateusz Kijowski, lider KOD-u oraz pochodzący z Kalisza światowej sławy grafik Cyprian Kościelniak, syn śp. Władysława Kościelniaka (więcej o tej inicjatywie piszemy TUTAJ). Jednym z elementów będzie czytanie fragmentów Konstytucji przy napisie „Przywrócić godność prawu”, widniejącym na frontowej ścianie sądu przy al. Wolności - słowach symbolicznych przede wszystkim ze względu na ich autora i moment powstania. Bogusław Śliwa był członkiem podziemia a napis powstał z jego inicjatywy w stanie wojennym. - Czuję się zażenowany, by nie rzec zasmucony, że ktoś wykorzystuje ten symbol, jakim jest napis na kaliskim sądzie, do swoich, jakże płytkich politycznych celów – mówi poproszony o komentarz Jan Mosiński, do niedawna przewodniczący Zarządu Regionu NSZZ „Solidarność” Wielkopolska Południowa, a obecnie poseł Prawa i Sprawiedliwości. Przez wiele lat także obrońca napisu, który miał być zlikwidowany w czasie remontu budynku sądu. - Takie były zamiary m.in. Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, pana Zdrojewskiego. Wówczas nie słyszałem, aby pan Dariusz Grodziński, czy ten z kitką lub ten drugi pan, jakiś grafik z Holandii, przyjechali do Kalisza i robili happening, by go bronić przed zniszczeniem – dodaje Mosiński.
Batalia o napis trwała wiele lat. Strony odwoływały się do wszystkich możliwych instytucji. Kierownictwo sądu chciało napis „zdjąć” i umieścić w muzeum. „Solidarność” walczyła o jego pozostawienie i wpisanie do rejestru zabytków.
Jan Mosiński przypomina, że jego batalię wsparli Aleksander Starzyński, ówczesny wojewódzki konserwator zabytków i były prezydent Kalisza Janusz Pęcherz. - Wówczas pan Dariusz Grodziński i jego przyjaciele nie stanęli wokół nas i nie powiedzieli: „Ręce precz od tego napisu” – podkreśla Jan Mosiński. - Dzisiaj panowie chcą mówić o wolności. Dobrze, niech mówią o wolności, bo tę wolność, prawo głoszenia i formułowania swoich ocen i oglądów sytuacji wywalczyła „Solidarność”. I ja mogę tylko ubolewać, czuć się zażenowany, że ktoś wykorzystuje symbole tamtego trudnego czasu, jakim był komunizm. Oczywiście nie wszyscy mogli wtedy walczyć. To miejsce nie powinno towarzyszyć żadnym hucpom politycznym. „Solidarność”, kiedy była gnębiona przez ostatnich 8 lat, nie organizowała tam żadnych manifestacji. Panowie będą czytać Konstytucję. Oby chcieli tą Konstytucję czytać tak, jak jest napisana a nie tak, jak chcą ja interpretować, po swojemu.
AW, zdjęcia arch.
Napisz komentarz
Komentarze