Według „poszkodowanej” do rozboju doszło dzień wcześniej, gdy wraz z siostrą opuściła jeden z kaliskich lokali. Podczas powrotu do domu, na klatce schodowej budynku miała zostać napadnięta i uderzona w tył głowy. Wtedy rzekomo skradziono jej torebkę z dokumentami i pieniędzmi. - Funkcjonariusze Wydziałów Kryminalnego i Dochodzeniowo-Śledczego natychmiast podjęli czynności w celu ustalenia sprawców rozboju oraz przebiegu całego zdarzenia. Dzięki błyskawicznie podjętym czynnościom, a także po rozmowach z pokrzywdzoną zaczęli nabierać wątpliwości, czy naprawdę doszło do przestępstwa – mówi sierż. sztab. Anna Jaworska-Wojnicz, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Kaliszu. - Mieli podejrzenia, że kobieta próbuje ich okłamać, ponieważ niektóre z faktów podanych w zawiadomieniu przez „pokrzywdzoną” nie zgadzały się. Dojście do prawdy zajęło policjantom niespełna dwie godziny od zgłoszenia się kobiety na komendę.
Kaliszanka przyznała, że żadnego napadu nie było. Obrażenia, jakie pokazała funkcjonariuszom powstały w wyniku upadku kobiety na chodnik. – Wtedy też prawdopodobnie zostawiła torebkę i poszła dalej. Policjantom nie potrafiła wyjaśnić, dlaczego wymyśliła historię o rozboju – dodaje sirż. sztab. Anna Jaworska-Wojnicz.
Kobieta usłyszała zarzut złożenia fałszywego zawiadomienia o przestępstwie. Grozi jej do 2 lat pozbawienia wolności.
MIK, fot. arch.
Napisz komentarz
Komentarze