5 jesionów wyniosłych i jeden głóg dwuszyjkowy z ulicy Asnyka pójdą pod topór. Tak zadecydował Miejski Zarząd Dróg i Komunikacji. Lada dzień ruszy remont ulicy Asnyka na odcinku między Staszica a Polną. I dla miasta jest to najlepszy czas, by doprowadzić ten teren do ładu. - Istniejące drzewa pojawiły się tu w sposób zupełnie niekontrolowany. W niektórych miejscach mamy sytuację, że one kolidują wręcz z wykonaniem zjazdu do danej posesji. Dlatego musimy je usunąć - wyjaśnia nam Krzysztof Gałka, wicedyrektor MZDiK.
6 drzew do wycinki. W zamian nowych 8 lip
W zamian pojawi się tu 8 młodych lip holenderskich. Na to, by nowe drzewa były dorodne i cieszyły nas zielenią, trzeba będzie jednak poczekać latami. Na wycinkę 6 drzew miasto ma już wszystkie potrzebne pozwolenia. Ma jednak i duży społeczny sprzeciw miejskich aktywistów skupionych między innymi w Kaliskiej Inicjatywie Miejskiej. - To nie jest tak, że wytniemy drzewo, zasadzimy nowe i wszystko jest w porządku. Żeby takie drzewo wyrosło potrzeba wielu, wielu lat i to nie jest to samo. Każde drzewo powinniśmy chronić, wycinka powinna być ostatecznością – uważa Maciej Błachowicz, miejski aktywista, historyk.
Z ulicy Asnyka pod topór pójdzie 6 drzew. W zamian pojawią się nowe nasadzenia - lipy holenderskie. Miejskich aktywistów to jednak nie pociesza, bo na to, by lipy wyglądały jak drzewa a nie drzewka, ich zdaniem trzeba będzie czekać 15 lat.
MZDiK tłumaczy, że im również zależy na zieleni, a decyzje o wycince są rozsądne. – Większe drzewa przy ulicy Asnyka powodują rozsadzanie nawierzchni, chodniki są niszczone przez korzenie tych drzew. W naszym działaniu naprawdę jest rozsądek, logika. Nigdy celem drogowców nie było, ażeby walczyć z zielenią i tam gdzie nie jest to potrzebne, usuwać drzewa czy zieleń – wyjaśnia Krzysztof Gałka. Wiadomo, że dzięki modernizacji ul. Asnyka na tym odcinku ulicy pojawi się dodatkowych kilkanaście miejsc parkingowych.
źródło: Maciej Błachowicz/fb
Zapytaliśmy dziś kaliszan mieszkających przy Asnyka i przechodniów, jak oceniają decyzję miasta. – Jeśli będą nowe nasadzenia, to nie widzę żadnego problemu – mówi nam Krzysztof. – Jeżeli niektóre z nich nie nadają się już do użytku, to niech usuwają. Będą nowe drzewka, zieleń jest potrzebna – uważa Halina Słomian. – Zieleń i tak znika, bo ciągle przycinają te gałęzie, a jak będą nowe drzewa, to będą sobie ładnie rosły. Teraz niektórym zostawili tylko kikuty, a tak nowe drzewka będą wypuszczały nowe gałęzie. Ja wiem, jak jest przy Armii Krajowej przy Hali Arena. Tam przedszkola posadziły nowe drzewka, pięknie rosną i kwitną – dodaje Elżbieta Cieńska.
Kolejne wycinki przy Łódzkiej i Młynarskiej
Kolejne wycinki planowane są przy ulicy Łódzkiej, na odcinku od Miłej do Mostu na rzece Swędrni. Tu naprzeciwko cmentarza pojawi się chodnik i ścieżka rowerowa, a zostaną wycięte drzewa. - Ale w zamian za to, po lewej stronie tej ulicy, po stronie cmentarza, będą nowe nasadzenia, w zdecydowanie większej liczbie niż to jest dzisiaj – mówi Krzysztof Gałka.
Niebawem ma ruszyć remont drugiego odcinka ulicy Młynarskiej. Stąd wycięte zostaną wszystkie drzewa. 60 zniknie, a nasadzonych zostanie 30. Powód? Pojawienie się pasów dla rowerów po obu stronach jezdni i konieczność pozostawienia miejsc parkingowych.
Niestety prawdziwy pogrom drzew czeka ulicę Młynarską, od Polnej do Serbinowskiej. Tu zostanie usuniętych 60 drzew, a nasadzonych 30. - Biorąc pod uwagę, że pojawią się tu pasy dla rowerów, przy lewej i prawej krawędzi jezdni, a jednocześnie dochodzi potrzeba pozostawienia miejsc do parkowania samochodów, wszystkie drzewa na tym odcinku trzeba będzie wyciąć – tłumaczy wicedyrektor Miejskiego Zarządu Dróg i Komunikacji.
Czy da się zadowolić wszystkich?
Miejscy aktywiści zamierzają zbierać podpisy mieszkańców sprzeciwiających się wycince drzew, napisać w tej sprawie pismo do prezydenta, a nawet na drzewach przy ulicy Asnyka przeznaczonych do wycinki umieścić nekrologi. - Decyzja o wycince drzew powinna być poprzedzona głębokim namysłem, a poza tym można zrobić tak, żeby nasadzić nowe drzewa i zostawić stare. Pozwólmy tym drzewom dożyć swoich dni – argumentuje Maciej Błachowicz, miejski aktywista, historyk.
Nigdy celem drogowców nie było, ażeby walczyć z zielenią i tam gdzie nie jest to potrzebne, usuwać drzewa czy zieleń. Kiedyś trzeba uporządkować tę przestrzeń - argumentuje Krzysztof Gałka.
Przestrzeni się jednak nie rozciągnie, a trzeba pogodzić na niej potrzeby i kierowców chcących miejsc parkingowych i rowerzystów dopominających się o ścieżki rowerowe i pieszych wymagających prostych chodników.
- Zieleń jest potrzebna w Kaliszu. Im jej więcej, tym lepiej my będziemy się czuć – mówi nam przechodząca ulicą Asnyka kobieta. Bo przecież wszyscy chcieliby przemierzać każdą ulicę w cieniu i zieleni dorodnych drzew.
Agnieszka Gierz, fot. autor, archiwum
Napisz komentarz
Komentarze