Po latach chłopiec stał się dojrzałym mężczyzną, ale pamięć o opowieściach dziadka została. Próbował zgłębiać temat na własną rękę. Wiedział już, że wszystkie zasłyszane opowieści i zobaczone kratery, mają wspólny mianownik – rakiety V2. Teraz od dwóch lat, poszukuje wszelkich informacji na temat tej „cudownej broni” Hitlera, w ramach Regionalnej Grupy Historycznej „Schondorf”, której jest współzałożycielem i członkiem zarazem.
Obszar poszukiwawczy grupy, w kontekście V2, to głównie powiat kaliski, sieradzki, i południowa wielkopolska, choć zdarza im się wybiegać poza niego. Same rakiety i dzisiejsze poszukiwania ich śladów, RGH „Schondorf” opisuje portalowi faktykaliskie.pl. - Spadało coś czasem zupełnie bezgłośnie, czasem eksplozja była mała, a czasem tak potężna, że zdmuchiwała okoliczne domy. Po każdej eksplozji zjawiali się żandarmi i hitlerjungend, oni to zbierali kawałki obiektów które eksplodowały. W jednym przypadku elementy zbierały kobiety ze szkoły dla kobiet niemieckich w Liskowie. Ludzie nie mieli pojęcia co to było, jeden z tubylców zawiązał sobie buty przewodem elektrycznym blisko krateru. Dostał kolbą w brzuch od rosyjskiego żołnierza w niemieckim mundurze. Po części przyjeżdżała ekipa własowców z Borowa. Eksplozje były różne, widać to dziś po głębokości lejów. Rzadko stosowano pełne uzbrojenie (960 kg) dlatego też czasem po rakiecie nie zostaje dosłownie nic, a czasem są to kawałki ważące kilka kilogramów. Znamy miejsca (teren prywatny), gdzie nadal bez problemu można je znaleźć. W jednym przypadku tuż nad wioską pokazał się niewielki samolot z czarnym krzyżem na skrzydłach. Krążył nad wsiami ku uciesze gawiedzi. Nagle potężny huk i samolot poleciał w stronę miejsca eksplozji. Załoga musiała wiedzieć, że rakieta gdzieś tu spadnie pewnie czekali na nią. Znamy miejsce gdzie rakieta tuż przed uderzeniem pękła na pół. Pierwsza część spadła na bagna, druga wbiła się w ziemię i jej czubek spoczywa tam do dziś. [...] rakiety były ćwiczebne. Nie było sensu tracić cennego materiału zdaje się amatolu. Stosowano nawet dawki pomniejszone do 50 kg materiału wybuchowego. Oczywiście waga rakiety musiała być pełna czyli około 13 ton. Dlatego braki wypełniano różnym złomem, potłuczone kawałki pieców, monety, różne metale, a nawet łuski karabinowe. W rakiecie (nie wiemy czy to była część konstrukcji czy balast) odnajdywaliśmy dziwny metal wyglądający na żeliwo, jednak jest bardzo lekki przypomina koks. Nie wiemy czy to materiał żaroodporny czyli termoizolator czy zwykły balast. Jako dziecko widziałem elementy rakiet używanych w gospodarstwach domowych służących do różnych celów. Robiono z części kowadła, poidła dla kur, itd., itp. Dziś próbujemy to odzyskać, niestety wiele z nich już nie istnieje. Jak już mówiłem ludzie nie mieli pojęcia, co spadało im na głowę gdyż testy były tajne. Jest jeden przekaz z 1945 roku, kiedy Niemcy pakowali się przed ucieczką na zachód. Syn jednego z żandarmów miał wykrzyknąć do swoich polskich rówieśników "Wkrótce tu wrócimy bo nasz wielki Führer już wam zrzucał na głowę swoją wunderwaffe, wiem to, bo ojciec mi mówił!". Dziś ci, co pamiętają, opowiadają o rakietach itd, wtedy nie wiedzieli co to jest. Całe rodziny nie spały po nocach bojąc się, że to coś spadnie im na głowę. W Błaszkach eksplozja zabiła całą rodzinę. Na sieradzkim poligonie pancernym spadały rakiety obserwowane z wieży kościoła w Burzeninie. – opowiada członek grupy Schondorf.
Regionalnej Grupie Historycznej „Schondorf” w jej poszukiwaniach pomagał lokalny pasjonat i badacz dziejów gminy Lisków, oraz autor książki "Dzieje gminy Lisków 1939-1945" Stefan Ferenc. Wskazał im wiele miejsc upadku rakiety V2, załatwił pozwolenia na eksploracje oraz pomógł spisać dużo relacji świadków tamtych wydarzeń. Na pomoc w poszukiwaniach nie przychodzą członkom RGH „Schondorf” książki, czy internet. - Jedynym źródłem są świadkowie, badania kraterów, dokumentacja fotograficzna. Jesteśmy zmuszeni robić to sami. Mieszkańcy chętnie pomagają, opowiadają, wskazują miejsca. Stale odkrywamy kolejne kratery istniejące i te dziś zasypane.- mówią historycy.
Grupie udało się odnaleźć kilka elementów rakiet. Jeden z nich "zapłonnik mieszaniny paliwowo - powietrznej" oddali do muzeum „Arado - Zaginione laboratorium Hitlera”. I tam spoczywa do dziś. Więcej szczegółów dotyczących poszukiwań śladów V2 przez RGH „Schondorf”, znajdziecie na ich stronie internetowej: http://www.schondorf.pl/
T. Dalinkiewicz. Zdjęcia w artykule pokazują elementy rakiet, znalezione przez RGH „Schondorf”. Jedna z fotografii pokazuje dwa kratery po wybuchu V2 w gminie Brzeziny (foto od Schondorf). Zdjęcie archiwalne V2 za: www.dailymail.co.uk
Napisz komentarz
Komentarze