Obie drużyny potraktowały pucharowe starcie równie poważnie, co ligowe batalie. Nie było więc mowy o grze na pół gwizdka. Wręcz przeciwnie, zarówno jeden, jak i drugi zespół usilnie dążył do rozstrzygnięcia konfrontacji na swoją korzyść. Waleczne nastawienie często skutkowało przekroczeniem przepisów, co znalazło wyraz w ilości orzeczonych przez arbitrów wykluczeń. W sumie gracze obu ekip przesiedzieli na ławce kar 34 minuty, a aż czterech zawodników – po dwóch z każdej drużyny – odesłanych zostało na trybuny, po obejrzeniu czerwonych kartek. – Nie lubię przegrywać, za każdym razem chciałbym wygrywać. Nie mogę powiedzieć chłopakom, że ten czy inny mecz odpuszczamy, bo przy takim nastawieniu nietrudno jest o kontuzje. Motywacji nam nie brakowało i widać było, że wyszliśmy na parkiet po to, by zwyciężyć – przekonuje trener Bartłomiej Jaszka.
Jego podopieczni wygrali zdecydowanie, a jedyny słabszy moment przytrafił im się po upływie dziesiątej minuty rywalizacji, gdy od stanu 8:4 gospodarze stracili aż sześć bramek z rzędu. Na szczęście zareagowali błyskawicznie i jeszcze przed przerwą, po celnych rzutach Michała Dreja i Kamila Adamskiego, znów odjechali przeciwnikom na cztery trafienia. Po przerwie kontrolowali mecz, nie tylko pielęgnując przewagę, ale jeszcze ją powiększając. Świetnie w ofensywie spisywał się lewoskrzydłowy Michał Czerwiński, autor 10 trafień. W defensywie natomiast brylował Filip Jarosz, który w drugiej połowie popisał się kilkoma kapitalnymi interwencjami, zatrzymując m.in. rzut Mariusza Kuśmierczyka z linii siódmego metra. – Graliśmy z werwą, chcieliśmy zdobywać bramki, ale jednocześnie robiliśmy to z głową. Nie było oddawania rzutów na hura. Nasze akcje były po prostu przemyślane – podkreśla trener Jaszka. On sam tym razem nie pojawił się na parkiecie. Przede wszystkim dlatego, że nie było takiej potrzeby, bo jego gracze realizowali nakreślone założenia. Ostatecznie zwyciężyli oni bezradnych we wtorek ostrowian 33:25. – Najbardziej cieszy mnie to, z jakim nastawieniem rozpoczęliśmy ten mecz. Od początku byliśmy w pełni skoncentrowani i tak powinno być przy okazji każdego spotkania. Ponadto, dzięki agresywnej obronie przeciwnik nie miał łatwości zdobywania bramek i wypracowywania sobie dogodnych pozycji – ocenił Bartłomiej Jaszka.
MKS po raz drugi w tym sezonie pokonał Ostrovię. Wcześniej uczynił to na inaugurację pierwszoligowego sezonu. Wtorkowy triumf zaowocował awansem do turnieju finałowego rozgrywek o wielkopolski Puchar Polski. O to trofeum kaliska siódemka powalczy wkrótce z Grunwaldem Poznań i Realem Astromal Leszno. Termin i miejsce zmagań nie zostały jeszcze wyznaczone.
Michał Sobczak
***
MKS Kalisz – KPR Ostrovia 33:25 (17:13)
Kary: MKS – 14. min, Ostrovia – 20. min. Czerwone kartki: Dawid Stempniak (Ostrovia, 33. min, gradacja kar), Krzysztof Książek (MKS, 36. min, za faul), Adrian Wojkowski (Ostrovia, 46. min, gradacja kar), Arkadiusz Galewski (MKS, 54. min, gradacja kar). Rzuty karne: MKS 3/5, Ostrovia 1/2. Sędziowali: Bartosz Kowalak i Wojciech Marciniak (Poznań). Widzów: 250.
MKS: Adamczyk, Jarosz – Czerwiński 10, Drej 9, Adamski 3, Galewski 3, Mosiołek 3, Gomółka 2, Misiejuk 2, Sieg 1, Klopsteg, Kobusiński, Książek.
Ostrovia: Matuszczak, Piskorski – Gajek 5, Krzywda 5, Kuśmierczyk 3, Wojciechowski 3, Wojkowski 3, Brychcy 1, Nowakowski 1, Przybylski 1, Staniek 1, Stempniak 1, Wesołek 1, Marciniak, Olszyna, Tomczak.
Napisz komentarz
Komentarze