O Sławie pisaliśmy w sierpniu. Artykuł: „ Ukąsił ją kleszcz. Od lat choroba wyniszcza jej organizm. Potrzebna pomoc!” przeczytacie TUTAJ
Wówczas kobieta była bardzo osłabiona i przebywała w szpitalu. Marzyła o specjalistycznym łóżku i materacu przeciwodleżynowym, ale mimo że ten sprzęt dofinansowuje PFRON, ona nie miała wymaganego wkładu własnego. Po naszym artykule z apelem o pomoc na konto kaliszanki w Fundacji AVALON wpłynęło ponad 4 tysiące złotych – potrzebne wyposażenie jest już w mieszkaniu Sławy. – Dziś czuję się już o wiele lepiej. Jestem mocniejsza, mam więcej energii. Dziękuję serdecznie wszystkim darczyńcom. Dziękuję za każdą złotówkę – mówi Sława.
Objawy podobne do stwardnienia rozsianego
Sława jako 20-letnia dziewczyna pojechała na wakacje w Bieszczady. – Był to taki spontaniczny wyjazd: nocowanie w namiocie, kąpiel w strumyku. Blisko natury. To najprawdopodobniej wtedy ukąsił mnie kleszcz. Pamiętam, że coś mnie ugryzło, miałam zaczerwienie na skórze, ale myślałam, że ugryzł mnie jakiś robak. Zlekceważyłam to – wspomina Sława. Kobieta nie miała wówczas żadnych niepokojących objawów. Czuła się tylko bardzo zmęczona. Mijały miesiące. Sława, studentka filozofii na Uniwersytecie Wrocławskim czuła, że jest coś nie tak z jej kondycją fizyczną, z koordynacją ruchów. – Ale nie były to na tyle poważne objawy, żebym się nimi jakoś zaniepokoiła – dodaje kaliszanka.
Choroba zaatakowała po zakończeniu studiów, w 2005 roku. –Noga odmawiała mi posłuszeństwa. Opadała mi stopa i trudno mi się chodziło. Zaczęłam mieć również bezwładną rękę. Pojechałam do Poznania do neurologa. Wcześniej byłam u ortopedy, który stwierdził nieoperacyjną dyskopatię i zasugerował, że objawy mają podłoże neurologiczne. Tam w szpitalu powiedziano mi, że to stwardnienie rozsiane – mówi Sława. Diagnozę postawiono na podstawie badań rezonansem magnetycznym. Z tym przekonaniem kobieta żyła ponad 7 lat. W tym czasie bakterie przeniesione przez kleszcza stopniowo czyniły coraz większe spustoszenie w jej organizmie. Zaczęły się coraz większe problemy z chodzeniem i koordynacją ruchów. Mimo tego udawało jej się żyć normalnie. Pracowała. Wyszła za mąż. Ukończyła zaocznie zarządzanie. Zawodowo zajmowała się sprawami kadrowymi. Przyszedł jednak czas, że choroba uniemożliwiała jej funkcjonowanie. Uporczywie bolał ją kręgosłup. Sława musiała wspomagać się korzystaniem z wózka inwalidzkiego. Wtedy zaczęła dużo czytać o męczących ją objawach. Coś ją tknęło i postanowiła zrobić komplet badań na obecność bakterii w organizmie.
Za późno na wyleczenie
- W 2013 roku zrobiłam komplet badań pod kątem bakterii. Wyniki były dla mnie przerażające. Stwierdzono, że mam boreliozę, babeszjozę, bartonellę…. Wtedy dowiedziałam się, że moje problemy neurologiczne mają podłoże bakteryjne. - Borelioza jest tak naprawdę tylko jedną z chorób przenoszonych przez kleszcze. Te małe pasożyty zwykle zakażają całą gamą różnych mikroorganizmów naraz. Osoby zakażone wyłącznie krętkiem z rodzaju Borrelia należą niestety do rzadkości. Większość chorych otrzymuje od kleszcza pakiet bakterii, które wywołują równie trudne do wyleczenia choroby– czytamy na borelia.pl
Jak podają portale medyczne, przewlekła infekcja bakteriami przenoszonymi przez kleszcze może być przez wiele lat utajona i nie dawać żadnych objawów. Jednak długo nieleczone postaci boreliozy pozostawiają po sobie bardzo poważne powikłania. U Sławy bakterie zaatakowały układ nerwowy. Stwierdzono u niej neuroboreliozę. Doszło do niedowładu nóg, problemów z koordynacją ruchów rąk i ogólnego dużego osłabienia.
Objawy neuroboreliozy są bardzo podobne do objawów stwardnienia rozsianego (SM), dlatego niekiedy te choroby są ze sobą mylone. Tak jak w przypadku Sławy. Choć kobieta przyjmowała antybiotyki wskazane przez lekarza chorób zakaźnych, to terapia nie przyniosła oczekiwanych skutków.- Zbyt późne stwierdzenie infekcji bakteryjnych i nieleczenie ich we wczesnej fazie przyczyniło się do rozwoju chorób autoimmunologicznych (także Hashimoto), co wywołało, mówiąc delikatnie, zmniejszoną sprawność mojego ciała – mówi kobieta.
„Gramy dla Sławy”
37-latka ma 1378 zł renty. Od blisko pół roku walczy z odleżynami. Same opatrunki i specyfiki na gojenie się ran to koszt średnio 800 złotych miesięcznie. Do tego kobieta ma dietę bezglutenową i bezmleczną, co również kosztuje. Sławie bardzo zależy na rehabilitacji. Ta publiczna, na NFZ to dla niej stanowczo za mało. - Liczę, że jak rany będą już zagojone, to wrócę do leczenia się od tych bakterii, a to jest koszt około 500 zł miesięcznie – mówi Sława.
Sławie cały czas pomaga przyjaciółka, Barbara, która podjęła się organizacji charytatywnej imprezy. Już w kolejną niedzielę, 27 listopada w Klubie Stara Przepompownia w Ostrowie Wielkopolskim przy ul. Raszkowskiej odbędą się koncerty, licytacje gadżetów, zabawy dla dzieci czy kuchnia społeczna. - Wystąpią: Piano Song, Alternatywy 4, Kamil Pyrek BAND, Tangernine. Bardzo serdecznie zapraszamy każdego, kto chce miło spędzić czas i pomóc naszej Sławie - mówi Barbara Hofman. - Rozpoczniemy o 14:00 kuchnią społeczną, dodatkowo będą warsztaty z animatorami dla dzieci. Zapraszamy całe rodziny. Atrakcje będą dla osób w każdym wieku – dodaje Wojciech Sperling, menedżer Klubu Stara Przepompownia.
Kaliszanka jest podopieczną Fundacji AVALON. Dla Sławy liczy się każda złotówka.
Wpłaty można kierować na konto: Fundacja AVALON – Bezpośrednia Pomoc Niepełnosprawnym
62 1600 1286 0003 0031 8642 6001
z dopiskiem Bogdaszewska, 4604
Agnieszka Gierz, fot. autor, archiwum prywatne Sławy Bogdaszewskiej, wideo: Magazyn Miejski
Napisz komentarz
Komentarze