Faworyzowani gospodarze prowadzili od początku do końca, a najwyższą przewagę osiągnęli pod koniec trzeciej kwarty, odskakując wtedy na dystans 24 punktów (67:43). Mankamentem w poczynaniach kaliszan była do tego momentu niska skuteczność rzutów z gry (na półmetku nie przekroczyła nawet 30 procent), a także spora ilość strat. Kaliska drużyna zmieniła jednak swoje oblicze w ostatniej kwarcie. Zdobyła w niej tyle punktów, ile przez całą pierwszą połowę i omal nie odwróciła losów spotkania. Kaliszanie skutecznie finalizowali niemal każdą akcję i – po serii 10-0 – na nieco ponad minutę przed ostatnią syreną przegrywali już tylko różnicą pięciu oczek (75:80). W decydujących fragmentach przeprowadzili nawet dwa ataki, które kończyli rzutami zza łuku. Szczęścia w tych próbach zabrakło jednak Jakubowi Kołodziejowi i powracającemu do KKS-u Bartoszowi Grochowinie. Gospodarze, którzy przez ostatnie trzy minuty i 44 sekundy nie oddali żadnego celnego rzutu, mogli więc odetchnąć z ulgą. O wyniku przesądził przebieg trzech poprzednich odsłon. Szkoda, bo kto wie, jakie byłoby rozstrzygnięcie, gdyby przyjezdni wcześniej wskoczyli na wyższe obroty.
Kolejny mecz kaliski zespół rozegra w najbliższą sobotę. W hali przy Łódzkiej podejmie Polkąty Maximus Kąty Wrocławskie. Początek o 18:30.
(mso)
***
KS Sudety Jelenia Góra – KKS Energa Drogbruk Kalisz 80:75 (29:16, 19:14, 19:15, 13:30)
KKS: Mrówczyński 21 (3x3), Wojciechowski 14, Kołodziej 13 (3x3), Kol 10, Galewski 7 (1x3) – Pawlik 6 (2x3), Grochowina 2, Kowalski 2.
Napisz komentarz
Komentarze