Food trucki odkąd dwa lata temu pojawiły się w Kaliszu, wzbudzają skrajne opinie. Jednym jedzenie z mobilnych ciężarówek bardzo smakuje, a ich przyjazd do naszego miasta jest sporą atrakcją. Dla innych to promowanie niekoniecznie zdrowego jedzenia. Właściciele mobilnych punktów gastronomicznych Kalisz polubili, bo już za trzy miesiące przyjadą do nas kolejny raz.
Szolc-Rogoziński i food trucki
26,27 i 28 maja w Kaliszu odbędzie się Festiwal Kuchni i Podróży. Podczas trzydniowej imprezy zaprezentowana będzie kuchnia afrykańska, amerykańska, a także „fit”. W programie Festiwalu znajdą się m.in. spotkania z podróżnikami, wystawy, koncerty muzyki etnicznej, konsultacje z ekspertami żywienia i utrzymania formy, a także plenerowe pokazy filmowe.
W imprezie uczestniczyć będą również food trucki, minimum 20. - Po stronie Miasta pozostanie wyłącznie wydatek rzędu ok. 3 tysięcy złotych związany z zapewnieniem energii elektrycznej oraz sprzątanie terenu i zapewnienie odpowiedniej liczby koszy, ok. 2 tysiące złotych – zapewnia Elżbieta Zmarzła.
Dlaczego zatem dwa lata temu i rok temu miasto wydało niemal 10 razy więcej za Food Truck Festiwal, w którym brało udział około 30 mobilnych punktów gastronomicznych?
Nazwa „Festiwal” dużo zmienia
Food Truck Festival w Kaliszu swój debiut miał w 2015 roku. Koszt realizacji festiwalu wyniósł 51 tysięcy złotych brutto. - Miasto zawarło umowę z firmą Street Food Polska na wykonanie i obsłużenie festiwalu - na łączną kwotę 16 605,00 zł. Ale samo zawarło dodatkowe umowy na wywóz śmieci, wykonanie koszulek promujących imprezę, usługę ochrony, zabezpieczenie medyczne i koszt toalet – informuje Elżbieta Zmarzła, rzecznik prasowy Urzędu Miejskiego w Kaliszu.
W 2016 roku Miasto zawarło jedną umowę z firmą Street Food Polska na całkowitą organizację festiwalu food trucków. Umowa opiewała na 44 tysiące zł brutto. - Składały się na nią koszty techniczne, koszty przeprowadzenia imprezy i jej zabezpieczenia, a w szczególności: koszt ustawienia i obsługi namiotów, stołów i ław, sprzątanie placu podczas całej 3 dniowej Imprezy Promocyjnej, przygotowanie i wysyłka informacji do mediów, promocja wydarzenia na portalu streetfoodpolska.pl oraz w mediach społecznościowych czy zasilanie elektryczne niezbędne do podłączenia urządzeń samochodów i stoisk gastronomicznych, co stanowiło znaczącą część kosztów całościowych – informuje Ratusz.
Mimo wszystko trudno zrozumieć tę argumentację. Za 3 miesiące przyjedzie do nas prawie tyle samo food trucków, co podczas zeszłorocznego festiwalu. Organizatorem majowej imprezy, w której wezmą udział bary na kółkach również jest miasto. Grunt, że w tym roku okazało się, że pobyt food trucków w Kaliszu można zorganizować o wiele taniej.
Dla porównania: uczestnicy popularnego wśród kaliszan Festiwalu Smaków, aby zarobić na oferowanym jedzeniu, muszą zapłacić Miastu za wynajem powierzchni i ewentualnie drewnianego domku. W ubiegłym roku do miejskiej kasy wpłynęła z tego tytułu kwota ponad 34 tys. zł.
Dlaczego nie wspieramy kaliskich restauratorów?
To z budżetu miasta sfinansowana została zatem cała organizacja wydarzenia, mobilni restauratorzy nie zapłacili ani złotówki za możliwość sprzedawania swoich dań w Kaliszu, nie musieli również płacić za zajęcie miejsca w centrum. A ceny burgerów i innych serwowanych w ciężarówkach specjałów nie były promocyjne.
Podczas festiwalu w 2015 roku restauratorzy na kółkach sprzedali ponad 44 tysiące porcji jedzenia, a łączny obrót wyniósł około 600 tysięcy zł. Nie trzeba chyba dodawać, że food trucki zabrały znaczną część klientów kaliskich restauracjom zlokalizowanym w centrum.
Prezydent Kalisza wielokrotnie zaznacza, że miasto ma służyć przede wszystkim mieszkańcom, którzy tutaj płacą podatki. Wiele mówiono o wsparciu lokalnego biznesu. Przyjazd food trucków do Kalisza dla pewnej grupy kaliszan niewątpliwie jest atrakcyjnym wydarzeniem. Czy nie lepiej jednak byłoby spróbować zorganizować podobną imprezę, ale na podstawie lokalnego patriotyzmu, z kuchniami, które na co dzień funkcjonują w naszym mieście? Kaliskim restauratorom na pewno nie zabrakłoby fantazji.
Agnieszka Gierz, fot. archiwum
Napisz komentarz
Komentarze