Najczęściej głowy państw spędzają święta w swoich siedzibach. Czasami wyjeżdżają do innych rezydencji, które im podlegają. Wyjazd na narty – owszem – też zdarzyć się może. Ale żeby w mieście, które ani nie jest nad morzem, ani rzut beretem od stoku rok w rok przesiadywać w Wielkanoc?
W „Kronice Miasta Kalisza” regionalista Władysław Kościelniak wskazał 25 królewskich wizyt w Kaliszu. Jan Długosz w „Rocznikach, czyli Kronikach sławnego Królestwa Polskiego” zaznaczył, że pierwsza z nich miała miejsce w 1386 roku – a więc niedługo po koronacji – chociaż są też źródła wskazujące znacznie późniejszą datę premierowych odwiedzin.
Wówczas to Władysław Jagiełło miał przybyć nad Prosnę w towarzystwie swojej pierwszej i chyba najbardziej znanej małżonki - Jadwigi. Jej obecność sprawiła, że monarcha został dobrze przyjęty w mieście, choć powodem wizyty były lokalne problemy. Wielkopolskę nękały niepokoje społeczne. Zamek kaliski był wielokrotnie oblegany, a zamieszki destabilizowały sytuację w mieście i regionie. Król postanowił osobiście zaprowadzić porządek, a jednocześnie dać się poznać ludowi. Przy okazji upodobał sobie Kalisz.
Wspomniany Jan Długosz zapisał, że Władysław Jagiełło całe życie spędzał święta wielkanocne właśnie u nas. Kronikarz odnotował, że władca, goszcząc w Kaliszu, w Wielki Piątek obmywał dwunastu ubogim nogi, dodatkowo obdarowując ich pieniędzmi, płaszczem i płótnem.
Powód zamiłowania króla do najstarszego z polskich miast pozostaje niejasny. Spekuluje się o wygodach tutejszego zamku oraz licznych kościołach, w których władca się modlił. Fakt, że Kalisz był wówczas bardzo ważnym punktem na mapie Polski, też mógł nie być bez znaczenia. Ci bardziej złośliwi historycy miłość do miasta łączą z urodą tutejszych mieszczanek i tym, że ani druga, ani trzecia małżonka nigdy nie przyjeżdżała tu z Jagiełłą… Motywacje o podłożu damsko-męskim i niewierności, która by się z nimi łączyła, nie ma jednak poparcia w twardych źródłach historycznych.
Te jednak potwierdzają, że król Władysław Jagiełło właśnie w Kaliszu podejmował – uprzejmie i życzliwie, jak odnotował Jan Długosz – Eryka Pomorskiego, króla Danii, Szwecji i Norwegii. Skandynawski (chociaż urodzony w Darłowie) monarcha postój w najstarszym z polskich miast zaliczył wracając z pielgrzymki do Ziemi Świętej. To było w roku 1425.
A osiem lat później nastała ostatnia Wielkanoc króla Jagiełły w Kaliszu. Nieco ponad rok później zmarł.

Niedawno zakończyła się renowacja ruin zamku królewskiego. Zabytkowy obiekt przy budynku I LO im. Adama Asnyka został poddany zabiegom konserwatorskim. Przy ruinach stanęła też makieta kaliskiej warowni. Bardziej dociekliwi mogą zapoznać się z historią zamku kazimierzowskiego dzięki tablicom informacyjnym umieszczonym w pobliżu zabytku. Cały obiekt został podświetlony, aby był widoczny również wieczorem.
Na realizację inwestycji Miasto pozyskało dofinansowanie w wysokości pół miliona złotych z Rządowego Programu Odbudowy Zabytków.
Murowany zamek w Kaliszu powstał w XIV wieku z inicjatywy Kazimierza Wielkiego. W tamtych czasach była to największa tego typu budowla w Wielkopolsce. Główna część czteroskrzydłowego zamku liczyła cztery kondygnacje, a wjeżdżający do zamku korzystali z bramy zaopatrzonej mostem zwodzonym. W kaliskiej warowni gościli najznamienitsi goście, włączając władców Polski. Częstym bywalcem był właśnie wspomniany Władysław Jagiełło, który zapraszał do naszego miasta zagranicznych monarchów.
Kaliski zamek zaczął tracić swoje znaczenie w XVI wieku po wielkim pożarze, który mocno nadszarpnął stan techniczny budynku. Do upadku warowni przyłożyli się też Szwedzi podczas potopu szwedzkiego i wojny północnej. Kolejny pożar w 1792 roku był bezlitosny dla kaliskiego zamczyska. To, co zostało po wielkim ogniu nie opłacało się już ratować. W 1804 roku budowla została w części naziemnej rozebrana na budulec.

Napisz komentarz
Komentarze