Siatkarki z grodu nad Prosną rozegrały bez wątpienia najlepszy w tym sezonie mecz. Na zwycięstwo z wiceliderem zapracowały bardzo sumiennie. Znamienny obrazek, świadczący o tym, jak ogromną sensację sprawiły, miał miejsce tuż po zdobyciu przez nie ostatniego w tie-breaku punktu – po kaliskiej stronie niekończąca się euforia radości, po krakowskiej zaś smutek połączony z niedowierzaniem. Mało kto bowiem zakładał, że Calisia będzie w stanie ograć Proximę, z którą dwukrotnie przegrała w fazie zasadniczej i która do play-off’ów przystąpiła z drugiej lokaty. Tymczasem to, co wydawało się niemożliwe, stało się jak najbardziej realne. – Rozegraliśmy naprawdę super zawody. Wiedzieliśmy, że Kraków przyjeżdża jako faworyt i jako drużyna, która złożyła już akces do OrlenLigi, ale my chcieliśmy po prostu zagrać dobry mecz i ten dobry mecz nam wyszedł. Bardzo się cieszymy – mówi zadowolony z postawy swoich podopiecznych trener Daniel Przybylski.
Spotkanie trwało pięć setów, ale równie dobrze mogło się zakończyć po trzech. W końcówce pierwszej partii kaliszanki prowadziły bowiem 22:20, lecz w decydujących fragmentach zabrakło im zimnej krwi i przegrały na przewagi – do 24. Niemniej wyrównana odsłona utwierdziła je w przekonaniu, że w starciu z silnym teamem z Krakowa wcale nie stoją na straconej pozycji. Dobitnie wykazały to w drugiej odsłonie. Od stanu 7:5 zdobyły osiem punktów z rzędu, a następnie zwyciężyły do 14. W takich rozmiarach Proxima przegrała w tym sezonie tylko raz, a mianowicie w potyczce z najlepszą w lidze Wisłą Warszawa. – Jesteśmy zespołem i to jest naszą siłą. Każda zawodniczka oddaje serce za koleżankę. Wszystkie dziewczyny sobie pomagają, wspierają się. To było dzisiaj kluczem do sukcesu – wskazuje trener Przybylski.
W trzeciej odsłonie kaliska ekipa popisała się imponującym finiszem. Mimo że przegrywała na początku 2:8, a w końcówce 17:19, kolejne pięć akcji rozstrzygnęła na swoją korzyść i wygrała do 21. W czwartym też goniła wynik, złapała nawet kontakt (22:23), jednak na ostateczne rozstrzygnięcie trzeba było poczekać do tie-breaka. W nim Calisia odskoczyła po zagrywkach Marty Pytlarz na 9:6 i nie wypuściła okazji z rąk. Decydujące ciosy zadała niezawodna Hanna Łukasiewicz. – W play-off’ach nie ma znaczenia, ile się wygrywa. Ważne są po prostu zwycięstwa. Na rewanż do Krakowa pojedziemy po to, żeby pokonać rywalki i nie dopuścić do złotego seta – przekonuje Daniel Przybylski.
Dodajmy, że w piątkowym spotkaniu beniaminek z Kalisza nie wystąpił w najmocniejszym zestawieniu. Zabrakło atakującej Małgorzaty Vlk, którą dzielnie zastąpiła Justyna Andrzejczak. – Gosia jest w stanie błogosławionym, stąd nie może nas wspomóc na boisku. Jednak Justyna, która zagrała na jej pozycji, była genialna w tym, co robi – ocenił szkoleniowiec.
Rewanżowe spotkanie pierwszej rundy fazy play-off I ligi odbędzie się 10 marca w Krakowie.
Michał Sobczak
***
MKS Calisia Kalisz – Proxima Kraków 3:2 (24:26, 25:14, 25:21, 22:25, 15:13)
Calisia:
1. Justyna Andrzejczak
2. Marta Pytlarz
6. Marta Grzanka
11. Sylwia Grobys
12. Hanna Łukasiewicz (kpt)
17. Ivana Isailović
13. Marta Kuehn-Jarek (l)
---
3. Anna Głowiak
14. Aleksandra Makowska
10. Katarzyna Drewniak
Proxima:
2. Paula Słonecka
3. Jowita Jaroszewicz
7. Marzena Kropidłowska
8. Adrianna Budzoń (kpt)
11. Gabriela Ponikowska
15. Iwona Krochmal
16. Angelika Bulbak (l)
---
10. Ewelina Janicka
12. Klaudia Boguszewska
9. Anna Widera
6. Katarzyna Bakuła
Sędziowali: Paweł Kapica oraz Grzegorz Kaczmarzyk (Częstochowa).
Napisz komentarz
Komentarze