Ta historia zaczęła się 5 lat temu, w technikum w Liskowie, gdzie uczyła się Marta. – Pojechaliśmy na wycieczkę szkolną, na spotkanie organizowane przez Fundację DKMS. Rejestrowaliśmy się w bazie potencjalnych dawców poprzez pobranie krwi – opowiada 25-latka.
W sierpniu minionego roku Marta odebrała telefon z nieznanego numeru – dzwoniła Fundacja DKMS z informacją, że jest osoba, która najprawdopodobniej potrzebuje właśnie jej komórek macierzystych.Takie sytuacje niestety zdarzają się niezwykle rzadko – dawca i biorca muszą być bowiem dla siebie tzw. bliźniakami genetycznymi.
Marta nie wahała się ani chwili, szybko rozpoczęła się procedura. Dziewczyna wybrała Klinikę w Warszawie, w której zrobiono jej w jeden dzień komplet badań. Zgodność genetyczna Marty i biorcy potwierdziła się. Na kilka dni przed pobraniem komórek macierzystych, Marta musiała robić sobie zastrzyki podskórnie w brzuch, po to by komórki namnożyły się. - Myślę, że to nie jest nic strasznego, jedynie jest taki wewnętrzny opór, żeby to sobie wkłuć w brzuch, ale to jest taka malutka igiełka, 5 mm. Po tych zastrzykach miałam skutki uboczne, objawy jak przy grypie: ból kości, zmęczenie, ale myślę, że osoba przygotowywana do przeszczepu przeżyła o wiele gorsze rzeczy i moje cierpienia przy jej cierpieniach, to było tak naprawdę nic – mówi Marta.
Marcie życiodajne komórki macierzyste pobrano z krwi obwodowej.
Wszelkie koszty związane z wyjazdem do Kliniki pokryła Fundacja DKMS. W tym czasie Marta nie wiedziała komu pomaga – takie są procedury. – Dopiero po pobraniu dowiedziałam się, że jest to 38-letnia kobieta z Polski i tylko tyle mogę wiedzieć.. Możemy się poznać po dwóch latach od przeszczepu, jeżeli ja wyrażę zgodę i ona też – wyjaśnia dziewczyna.
I Marta czeka na to z niecierpliwością. – Jestem ciekawa czy ma dzieci, czym się zajmuje, jak to wszystko przeżywała –dodaje.
3 miesiące temu Marta dowiedziała się, że przeszczep się przyjął, 38-letnia kobieta jest zdrowa dzięki niej. - Dużo rzeczy się dla mnie zmieniło po tym pobraniu. Zaczęłam wierzyć, że istnieje nadzieja, zaczęłam mocniej wierzyć w dobro ludzkie. Dla mnie to była bezinteresowna pomoc i wierzę, że inni ludzie również będą potrafili bezinteresownie pomagać – przyznaje Marta.
Pomóc może każdy zdrowy człowiek – wystarczy zarejestrować się w bazie DKMSu. Zrobić to można wchodząc na stronę internetową www.DKMS.pl i zamawiając pakiet rejestracyjny.
Jedynie 25% pacjentów znajduje „bliźniaka genetycznego” w rodzinie, pozostałe 75% zdanych jest na dawców niespokrewionych. Prawdopodobieństwo znalezienia bliźniaka genetycznego w potrzebie w ciągu 10 lat od rejestracji wynosi 5%. A spośród tych 5% osób tylko jedna na 100 zostaje dawcą w ciągu pierwszego roku od rejestracji.
Agnieszka Gierz, wideo: Magazyn Miejski
Napisz komentarz
Komentarze