Tylko w minionym roku kaliska policja odnotowała sześć udanych oszustw metodą „na wnuczka” albo bardziej ostatnio popularną metodą „na policjanta”. Prób było na pewno setki. Wszystkie przeprowadzono z użyciem rozmów telefonicznych. Łącznie oszukani seniorzy z Kalisza stracili około 200 tysięcy złotych. Kaliska policja prowadzi w sprawie tych oszustw śledztwo, ale szanse na złapanie złodziei są marne. - Zatrzymać takie osoby jest policjantom trudno. Zazwyczaj są to zorganizowane grupy przestępcze, kilkuosobowe – mówi mł. asp. Anna Jaworska-Wojnicz, rzecznik prasowy kaliskiej policji. Szajki oszustów metody opanowali do perfekcji – nie da się namierzyć, skąd dzwonią, a po pieniądze przychodzą w taki sposób, by nie nagrał ich miejski monitoring.
Twórcą metody „na wnuczka”, którą później zmodyfikowano w metodę „na policjanta” jest 49-letni Arkadiusz Ł., pseudonim Hoss z pochodzenia Rom. Odpowiada on za wielomilionowe wyłudzenia na terenie Polski i zachodniej Europy. Gang Hossa liczył nawet kilkaset osób. Bazy mieli w wielu miastach w Polsce. W wynajmowanych mieszkaniach kilku tzw. telefonistów dzwoniło do wybranych z książek telefonicznych numerów stacjonarnych. Najniżej w hierarchii stały tzw. odbieraki, czyli ludzie wynajmowani za stosunkowo niewielkie pieniądze do odbierania wyłudzonej kwoty od ofiar.
Na szczęście od początku tego roku nie doszło w Kaliszu do żadnego tego typu oszustwa. Policja non stop apeluje o rozsądek. - Jeżeli odbierzemy taki telefon – nie działajmy pod presją czasu, starajmy się zastanowić, powiedzieć o tym komuś bliskiemu – przestrzega mł. asp. Anna Jaworska-Wojnicz, rzecznik prasowy kaliskiej policji.
200 tysięcy złotych, które łącznie w ubiegłym roku straciło sześcioro starszych kaliszan, są już raczej nie do odzyskania. Strat związanych z tym, co przeżyli oszukani u schyłku swojego życia seniorzy, wycenić się nie da.
AG, fot. policja.pl
Napisz komentarz
Komentarze