Kaliszanin zgłosił się do naszej redakcji, bo czuje się pokrzywdzony decyzją policji. 28 kwietnia około 15.00 jechał ul. Podwale. To droga jednokierunkowa. Z przeciwka pojawił się inny samochód. Kierująca peugeotem zignorowała zakaz skrętu i zakaz wjazdu. Pojechała na wprost jadącego prawidłowo volkswagena i doprowadziła do czołowego zderzenia. Nikt nie został ranny, ale na miejsce przyjechała policja. Funkcjonariusze „drogówki” ukarali 50 – letnią kobietę z powiatu poddębickiego mandatem w wysokości 350 zł i 11 punktami karnymi.
Na tym policjanci nie zaprzestali. Za przyczynienie się do kolizji uznali również jadącego prawidłowo kierowcę volkswagena i chcieli mu dać mandat w wysokości 250 zł i 6 punktów karnych. Mężczyzna odmówił. – Przecież jechałem prawidłowo. Nie miałem gdzie zjechać, by uniknąć zderzenia, bo z jednej strony jest płot, a z drugiej były zaparkowane auta. Ta kobieta jechała prosto na mnie i to ona i tylko ona jest sprawczynią. – mówi nam kierowca volkswagena.
Policja jest jednak innego zdania. – Ta droga ma szerokość 4 metrów, samochody, które brały udział w kolizji mają szerokość po 1,5 m. Kierowca volkswagena mógł zjechać peugeotowi i uniknąć zderzenia, a tego nie zrobił. – wyjaśnia Anna Jaworska – Wojnicz, rzecznik kaliskiej policji.
Kaliszanin, który przez policję został uznany za współwinnego, będzie walczył o swoją niewinność przed sądem. Wkrótce ma zostać przesłuchany przez policję. W zdarzeniu jest podwójnie poszkodowany, bo nie dość, że czeka go batalia przed sądem, to tuż po kolizji, jego auto spłonęło. Strażacy uznali, że powodem pożaru było zwarcie instalacji elektrycznej.
MS, fot. poszkodowany w kolizji
Napisz komentarz
Komentarze