„Czarne marsze” spowodowały, że zrezygnowano z pomysłu zaostrzenia prawa aborcyjnego. Łańcuchy Światła, które zaangażowały dziesiątki tysięcy ludzi w wielu polskich miastach, dały efekt w postaci podwójnego weta prezydenta. - Dziękujemy mu za to, jesteśmy z tego zadowoleni i czekamy na dalsze jego zachowanie, bo do tej pory nas tylko zawodził. Już coś ugraliśmy i będziemy się przyglądać . Jest nadzieja, że ludzie poczuli się obywatelami i nie pozwolimy, żeby raz zdobytą wolność odebrali – mówiła jedna z kobiet, która przychodziła na protesty. Jej towarzysz dodał, że do końca nie ufa prezydentowi. - Przed chwilą wysłuchałem pani premier i twierdzę, że konflikt w partii rządzącej jest bez wątpienia. Pytanie, na ile będą w stanie go schować w sobie, na ile wyjdzie na zewnątrz, ale to też czas pokaże – mówił mężczyzna. - Nie można zaniedbać tego, co nam się do tej pory udało. Ja jestem generalnie zwolennikiem społeczeństwa obywatelska, bo jakoś tak przez całe życie udało mi się do niczego nie należeć z wyjątkiem Związku Wędkarskiego i Związku Kynologicznego, i tylko społeczeństwo obywatelskie ma szansę. W tym cała nadzieja.
Inna kaliszanka na proteście mówiła, że słuchała wystąpienia Andrzeja Dudy z ogromnymi emocjami. – Słucham, jak zaczyna mówić nasz prezydent i myślę, że nic z tego nie będzie. Potem znowu nadzieja. I na końcu, trzymał w napięciu cały czas, dramaturgia była doskonała, mówi, że nie podpisze dwóch projektów. Szkoda, że nie trzy weta, ale na końcu myślę: niech już będą na razie te dwa, łatwiej o to jedno walczyć – mówiła. Towarzysząca jej kobieta dodała, że wierzyła w taki obrót sprawy. - Ja wierzyłam, jako jedna z nielicznych, mówiłam: nie zabijajcie we mnie tej naiwności. Warto być przyzwoitym. Ma szansę, żeby znowu być Andrzejem a nie Adrianem, popychadłem wszystkich - stwierdziła.
Największe protesty odbywały się w Warszawie. Tam każdego dnia przed Sądem Najwyższym zbierało się kilkadziesiąt tysięcy osób. Podobnie było w miastach wojewódzkich, ale zdarzały się miejsca, gdzie protestowała jedna osoba. W walkę o weto włączył się także Kalisz. Każdego dnia przed sądem zjawiało się kilkuset mieszkańców ze świecami i poniedziałkowe wydarzenia to ich zasługa, mówił Dariusz Grodziński z PO. - Przez ostatni tydzień odwaliliście robotę za wszystkich polityków w tym kraju. Przed wolnymi obywatelami nie da się zamknąć w Sali Kolumnowej.
W poniedziałek protestujący mówili, że są zaskoczeni, ale decyzja Andrzeja Dudy nie wywołuje w nich entuzjazmu. Prezydent zawetował ustawy o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzi Sądownictwa, ale ta dotycząca ustroju sądów powszechnych pozostała w formie zaproponowanej przez PiS, co oznacza, że prezesów sądów rejonowych, okręgowych i apelacyjnych może wyznaczać minister Zbigniew Ziobro, dodał jeden z organizatorów protestów w Kaliszu Michał Witkowski. - Nie możemy spocząć na laurach nie możemy powiedzieć: walka jest skończona, nie możemy mówić, że odnieśliśmy zwycięstwo. Zwyciężyliśmy w jednej z potyczek w tej walce, która będzie jeszcze długo trwała.
Dlatego zebrani krzyczeli: jeszcze jedno weto! Już dziś wiadomo jednak, że tego nie będzie. Prezydent podpisał ustawę, co oznacza, że w ciągu pół roku od jej wejścia w życie będzie można odwołać wszystkich dotychczasowych prezesów sądów. Dlatego organizatorzy protestów mówią, że poniedziałkowe apele o bycie w gotowości o dalszą walkę są aktualne. Protesty są zawieszone, a alarm w obronie demokracji trwa. – Dopóki ta władza, ten rząd nie nauczy się rozmawiać z opozycją, z obywatelami, którzy może myślą inaczej, dopóki ta władza, ten rząd nie zaczną szanować ekspertów, nie będą prowadzić rzetelnych, prawdziwych konsultacji i procedować ustawy w trybie zgodnym z Konstytucją dopóty dialog będzie się toczył na ulicy i nasze protesty będą potrzebne. Tak że świeczki, parasolki i flagi nosimy w torbach – namawiała do takiego zestawu podręcznego Barbara Oliwiecka z .Nowoczesnej.
- Wicemarszałek powiedział, że chwilowo zwyciężył układ, ale damy radę. W związku z tym będziemy czekać i czuwać, a pani premier w dość arogancki sposób powiedziała, że nie będzie rządzić ulica i zagranica. Nie powiedziała wprawdzie, że jesteśmy kanaliami, ale ulica i zagranica nie zwycięży i właściwie przemawiała do tych, którzy tu nie przychodzili. Powiedziała, że dobra zmiana zwycięży. Postaramy się żeby nie zwyciężyła – dodał Witold Sitarz, były senator PO.
Dla protestujących "dobra zmiana" to zmiana ustroju Polski zgodnego z pomysłem Prawa i Sprawiedliwości. Jak przypomniał były senator Witold Sitarz w Konstytucji proponowanej kiedyś przez tę partię wszystkie instytucje w państwie podporządkowane są rządzącym, a zapowiedzią wcielania w życie tego pomysłu są m.in. forsowane ustawy dotyczące wymiaru sprawiedliwości.
AW, zdjęcia autor
Napisz komentarz
Komentarze