Transparentność. Partycypacja społeczna. Starówka miała się zmienić w oparciu o te wartości. Konsultacje społeczne i to naprawdę szerokie owszem były – były spotkania, ankiety, głosowania, prezydent powołał nawet złożony m.in. z kaliszan i aktywistów miejskich Komitet Rewitalizacji, ale …. zanim archeolodzy odkryli studnię, która podzieliła mieszkańców. Na samym końcu procesu decydowania o zmianach w sercu Kalisza, o mieszkańcach zapomniano.
To trzy lata temu Grzegorz Sapiński obiecywał wyborcom
W internecie i na ulicach trwa dyskusja o tym, czy odkrytą przez archeologów na Głównym Rynku eksponować czy nie. Czy klomb powinien wrócić na swoje miejsce czy już nigdy się nie pojawić. Jedni chcą ciekawie ukazanej studni, inni nazywają ją „dziurą” niegodną eksponowania na najważniejszym miejskim placu. Ponad 30-osobowa grupa osób zaangażowanych w proces rewitalizacji starówki pisze do prezydenta petycję, prosząc o pogłębioną naukową ekspertyzę znaleziska i zapowiada pikietę pod hasłem: „Kalisz to nie dziura”. Wiadomo, że kolejnych ekspertyz nie będzie. W takiej atmosferze tworzony jest jeden projekt nowego wyglądu centrum miasta, nie kilka, tak by mieszkańcy mieli z czego wybierać.
„Klomb na Głównym Rynku to degradacja tego miejsca”
Archeolodzy szukali i szukali i znaleźli: jest odkrycie – jest i problem. Historycy w centralnym miejscu przed Ratuszem odkryli studnię. Na początku mówiono, że pochodzi ona z XVII wieku, później, że z przełomu XVII i XVIII wieku. Powstało pytanie: co zrobić ze znaleziskiem?
Miasto proponowane rozwiązania przesłało na posiedzenie Wojewódzkiej Rady Ochrony Zabytków w Poznaniu, pod kierownictwem pani profesor Anny Kocki-Krenz, autorytetu w dziedzinach historii sztuki oraz archeologii, wieloletniej dyrektor Instytutu Prahistorii UAM, dziekan Wydziału Historycznego tej uczelni i jej profesor zwyczajnej. Naukowcy z Rady są zdania, że studnia powinna zostać wyeksponowana. - Wojewódzka Rada Ochrony Zabytków po zapoznaniu się z propozycjami stwierdziła, iż „optymalnym rozwiązaniem byłaby nadbudowa cembrowiny studni w pełnym zarysie ponad poziom rynku, (…) i odpowiednie zabezpieczenie wlotu studni, nawet z możliwością postawienia zadaszenia lub rodzaju pawilonu, albo też otoczenia ozdobną kratą.” – przekazuje Elżbieta Zmarzła, rzecznik prasowy Ratusza. Profesor Krenz miała nawet powiedzieć, że: „Klomb na Głównym Rynku to degradacja tego miejsca”.
Władze podjęły zatem decyzję o pozostawieniu studni w miejscu, w którym istniała ona od XVIII wieku, czyli na sporej części klombu. Obok ma powstać fontanna posadzkowa. To oznacza, że klomb już tu nie wróci.
Czy zbiornik na wodę zasługuje na Główny Rynek?
Takie zmiany nie wszystkim się podobają. Maciej Błachowicz, historyk i miejski aktywista, a także przewodniczący (utworzonego przez prezydenta Sapińskiego) Komitetu Rewitalizacji założył Komitet Obrony Klombu. Skupia on na razie ponad 30 osób, które sprzeciwiają się wyeksponowaniu, jak mówią, zbiornika na wodę. Dlaczego?
Po pierwsze wątpią w wartość historyczną tego odkrycia i pytają – czy ta studnia jest aż tak wyjątkowa, by poświęcić jej najważniejsze miejsce Głównego Rynku? - Takich obiektów pod ziemią jest bardzo dużo. Mamy pozostałości zamku, na ul. Śródmiejskiej są pozostałości Bramy Wrocławskiej. Wszędzie jest mnóstwo takiej zabudowy i teraz pojawia się pytanie – czy to jest aż tak cenne, żeby to eksponować? – mówi Maciej Błachowicz. Przeciwnicy tworzenia ze znaleziska atrakcji turystycznej uważają, że zbiornik użytkowy, przy którym kiedyś stały kramy, to nic szczególnego. - Ale część osób wpadła w zachwyt, bo zabytek, a wszyscy wiemy "Kalisz - miasto ze wszystkich w Polsce najstarsze". Więc trzeba wyeksponować – piszą.
Po drugie zabudowa Głównego Rynku pochodzi z lat międzywojennych, została odbudowana po zburzeniu Kalisza. I należy zachować jego spójność i harmonię, a klomb, który był tu od 1927 roku jest integralną częścią tej przestrzeni – zbiornik na wodę z XVIII wieku wg Błachowicza i innych aktywistów oszpeci Główny Rynek. - Podobnych znalezisk pod powierzchnią ulic jest w Kaliszu na pęczki. I to dużo cenniejszych i ciekawszych! Czy naprawdę musimy eksponować zbiornik na wodę w środku modernistycznego rynku? – przekonują miejscy aktywiści.
Grupa kaliszan skupiona wokół Błachowicza napisała do prezydenta pismo, w którym prosi, by zmiany na Głównym Rynku skonsultowano z wysokiej klasy naukowcami.
Ratusz zaznacza, że zwrócono się już o opinię do ekspertów. Ale czy prezydent słucha opinii społecznego Komitetu ds. rewitalizacji, który sam powołał? Bo spora jego część, z Błachowiczem na czele, chce pogłębionej dyskusji na temat problematycznej studni. I wiadomo już, że kolejnych naukowych konsultacji i ekspertyz nie będzie. Potwierdziła nam to w piątek wiceprezydent Barbara Gmerek. Przeciwnicy eksponowania studni na 31 sierpnia planują pikietę pod nazwą „Kalisz to nie dziura”. ‒ Kalisz to miasto ponad stutysięczne i wolne, pikietować mogą zarówno zwolennicy, jak i przeciwnicy klombu – mówi wiceprezydent Gmerek.
Założenia, koszty, terminy
Aktualnie trwa opracowywanie jednego projektu, dotyczącego nowego zagospodarowania Głównego Rynku. - Gdy tylko prace nad dokumentacją zakończą się, zapoznamy mieszkańców z efektem – zapewnia wiceprezydent Barbara Gmerek. Mieszkańcy zatem łaskawie zobaczą projekt i zaraz potem ma ruszyć machina jego realizacji. A co zakłada dokument? Jak zdradza nam wiceprezydent Gmerek, na płycie Głównego Rynku pojawi się fontanna posadzkowa z świetlnymi efektami, będzie wyeksponowana, podwyższona, odkryta przez archeologów studnia i miejskie poidełka. Nawierzchnia Ratuszowego placu będzie w dwóch kolorach: w jasnym i ciemnym. Jeden kolor tych płyt ma utworzyć dawny ciąg komunikacyjny Głównego Rynku. Planowane jest nasadzenie kilku drzew. To podstawowe założenia projektu.
Gdy projekt będzie gotowy, miasto zawnioskuje o wsparcie zewnętrzne na rewitalizację starówki. Inwestycja, jak szacuje Barbara Gmerek może pochłonąć 7-9 mln zł. Na ten rok w budżecie mamy zabezpieczone 2 mln zł na ten cel. Ratusz chce, by prace rozpoczęły się już jesienią tego roku, a zakończyły wiosną 2018 roku. Czy te terminy są w ogóle realne? Nie mamy przecież jeszcze zagwarantowanego wsparcia z zewnątrz. Znając ostatnie problemy miasta z wyłanianiem wykonawców w przetargach i trudności, na jakie można napotkać przy tak złożonej inwestycji, wydaje się mało prawdopodobne, że w 7 czy 8 miesięcy uda się zrewitalizować płytę Głównego Rynku. Wystarczy przypomnieć sobie, jak bardzo opóźniło się mniej skomplikowane zadanie jak remont mostu w ciągu ul. Chopina.
Gdzie w tym wszystkim są mieszkańcy?
Miało być transparentnie, miało być prestiżowo, miał być konkurs architektów i głosowanie mieszkańców. A jest pośpiech i lekceważenie kaliszan. Dlaczego na tak ważne decyzje największy wpływ ma jedna grupa naukowców z Poznania, a nie my, sami mieszkańcy, którzy żyjemy, pracujemy i płacimy tutaj podatki? Dlaczego nie daje się nam wyboru? Dlaczego tak ważny proces przeprowadza się w pośpiechu i bez dbałości o jak najwyższą jakość? Dlaczego nie ogłosiliśmy konkursu na najlepsze architektoniczne projekty zmian na Głównym Rynku? Dlaczego nie przeprowadzi się głosowania na ten temat, choćby np. przy okazji budżetu obywatelskiego?
Odpowiedź jest prosta i brutalna: bo za rok są wybory samorządowe. I rządzący najwyraźniej chcą jak najszybciej zmienić Główny Rynek, tak by móc powiedzieć: „zrewitalizowaliśmy starówkę - dotrzymaliśmy obietnicy”. Tylko, że miasto o takiej historii, takiej tradycji jak Kalisz i jego mieszkańcy nie zasługują na to, by robić to byle jak.
Agnieszka Gierz, fot. UM w Kaliszu, archiwum
Napisz komentarz
Komentarze