Na podrzucone przez nieustaloną osobę beczki natknęła się właścicielka posesji położonej w prywatnym lesie. Straż pożarna dostała zgłoszenie około godz. 21.00 w niedzielę. – Wysłaliśmy najpierw naszą jednostkę w zakresie podstawowym, aby sprawdziła beczki pod kątem chemiczno-ekologicznym. Zostało to sprawdzone przez nasze czujniki, dodatkowo przez kamerę termowizyjną czy się nie nagrzewa, czy jakaś reakcja zachodzi, a także papierkiem lakmusowym – mówi Grzegorz Kuświk, oficer prasowy kaliskiej straży pożarnej.
Pracę strażakom utrudniał fakt, że beczki były szczelnie zamknięte, co uniemożliwiało pobranie próbek. Choć nie stwierdzono zagrożenia, na miejsce dotarła też specjalistyczna jednostka z Ostrowa Wielkopolskiego. – Zbadali beczki przy pomocy bardziej wyspecjalizowanego urządzenia i również nic nie stwierdzili. Na miejscu obecny był przedstawiciel Urzędu Gminy oraz właściciel posesji i to oni są zobowiązani do utylizacji beczek w specjalistycznym zakładzie – dodaje Grzegorz Kuświk.
Działania zakończono dopiero o 1.20 nad ranem. Brało w nich udział 7 zastępów straży.
MIK, fot. arch.
Napisz komentarz
Komentarze