Niedzielny mecz nie zaczął się po myśli MKS-u. Przyjezdne systematycznie budowały przewagę i pierwszego seta wygrały gładko do 16. Ze znacznie lepszej strony kaliszanki pokazały się w kolejnych partiach. – Znałyśmy tego przeciwnika, bo grałyśmy z nim tydzień wcześniej Puchar Polski. Wiedziałyśmy, na co stać dziewczyny z Tarnowa. I tak naprawdę nie wiem, czy zjadła nas trema, czy po prostu tak podziałała gra przed własną publicznością. Pierwszy set niestety przegrany, ale potem podniosłyśmy się i mamy zwycięstwo w kieszeni – oznajmia Natalia Sroka.
Atakująca kaliskiego zespołu była jedną z najlepszych zawodniczek na parkiecie. Jej zdaniem, dzięki inauguracyjnej wygranej w kolejnych meczach jej drużynie powinno grać się nieco łatwiej. – Zawsze ten pierwszy mecz jest cięższy. Czeka się na niego bardzo długo, wszystkie chcemy pokazać się w nim jak najlepiej. Mamy go już za sobą, są trzy punkty i to jest najważniejsze. W każdym kolejnym spotkaniu będziemy chciały zaprezentować się z jak najlepszej strony – zapewnia była siatkarka PTPS-u Piła i Pałacu Bydgoszcz.
Niewiele zabrakło, by niedzielna potyczka zakończyła się tie-breakiem. Rywalki prowadziły już bowiem w czwartej partii 22:20. Końcówka tej odsłona była jednak piorunująca w wykonaniu kaliszanek, które nie pozwoliły przeciwniczkom na powiększenie dorobku. – Cieszy nas to, że potrafimy się podnieść i doprowadzić seta do zwycięstwa. Mam nadzieję, że będzie tak to wyglądało już do końca sezonu – mówi atakująca MKS-u.
Podkreśla jednocześnie, że wielkim atutem jej drużyny jest wyrównana kadra. – Mamy bardzo dobry skład. Wszystkie dziewczyny dają z siebie jak najwięcej. Każda chce dodać swoją cegiełkę do zwycięstwa. Każda wchodzi na boisko i wykonuje swoje zadania. Na tym polega właśnie siatkówka, że gdy jednej nie idzie, wchodzi druga i pomaga zespołowi. Jesteśmy zespołem, to jest nasza siła, jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. Jestem przekonana, że tak już zostanie – zakończyła Natalia Sroka.
Michał Sobczak
Napisz komentarz
Komentarze