Chodzi o około 1000 metrów kwadratowych gruntu w samym centrum Warszawy – na obecnym placu Defilad. Przed wojną rodzina Kahlów miała tam zabudowania. Jak większość budynków w stolicy te zostały zniszczone w trakcie powstania. Dekret Bieruta z 1945 roku odbierał właścicielom prawo do tych terenów i zakładał, że można się ubiegać o zamianę dotychczasowego prawa własności na użytkowanie wieczyste. Takich wniosków złożono około 15 tysięcy. Pozytywnie rozpatrzono nieliczne. Jedną z osób zajmujących się poszukiwaniem tuż po wojnie właścicieli ziem w stolicy, był mecenas Witold Bayer. – Rozsyłał do właścicieli informacje, że zgłasza wniosek o zmianę statusu działki i takie pismo wysłał też do Alfreda Kahla – mówi Jan Mosiński, poseł Prawa i Sprawiedliwości, który pracuje w komisji zajmującej się dziką reprywatyzacją.
Alfred Kahl urodził się w 1900 roku w Warszawie i tam spędził większość życia. Jego matka Lidia pochodziła ze znanej w Kaliszu rodziny Fibigerów. Być może dlatego mężczyzna pod koniec życia przeprowadził się do naszego miasta. - Zamieszkał przy ul. Częstochowskiej 13 i na ten adres mecenas Witold Bayer wysłał po wojnie pismo o możliwości ubiegania się o zmianę statusu działki – wyjaśnia poseł.
Nie wiadomo, czy dostał odpowiedź. Część dokumentów i pełnomocnictw zgromadzonych przez adwokata, działającego w antykomunistycznym podziemiu i aresztowanego przez UB, zaginęła. Sprawą zajął się inny prawnik. Sam Kahl zmarł w 1948 roku w Kaliszu. Związany w ostatnich latach życia z naszym miastem kupiec, miał dwie córki. Teraz, w związku z tzw. dziką reprywatyzacją, poszukiwani są jego spadkobiercy.
Wiadomo, że w latach 2012- 2013 działki przy ulicy Złotej19, Zielonej 7 i 17 oraz Chmielnej 50 (dzisiejszy plac Defilad) zostały odzyskane przez spadkobierców ich prawowitych właścicieli, a nie tzw. czyścicieli, którzy za bezcen i bezprawnie w latach 90-tych nabywali grunty, które później sprzedawali za krocie. Czy wśród nich są także spadkobiercy potomka Fibigerów? – Rodzina Kahlów była liczna i niektórzy spadkobiercy widnieją w dokumentach jako osoby, które wyrokiem sprzed kilku lat znalazły się w tym gronie – dodaje Jan Mosiński.
Czy wszyscy otrzymali odpowiednie zadośćuczynienie? Wiadomo, że Witold Bayer nie dostarczył do warszawskiego magistratu odpowiednich pełnomocnictw, a jeśli to zrobił to gros dokumentów zaginęło. Teraz stołeczna prokuratura, na zlecenie komisji zajmującej się dziką reprywatyzacją, poszukuje spadkobierców Alfreda Kahla. Wiadomo, że córki mężczyzny – Lidia (imię po babce) i Krystyna, wyjechały z Kalisza. Jedna zamieszkała razem z matką w Poznaniu, druga wróciła do Warszawy. A rozbija się o miliony złotych.
Dzika reprywatyzacja to zjawisko, które narodziło się w latach 90-tych. Było pokłosiem tzw. dekretu Bieruta z 1945 roku odbierającego przedwojennym właścicielom stołecznych gruntów prawo własności. Zgodnie z powojennymi zapisami, tuż po jego wprowadzeniu, właściciele mogli ubiegać się o przekształcenie prawa własności na użytkowanie wieczyste. Większość wniosków była odrzucona, ale już po upadku komunizmu na ich podstawie można było ubiegać się o odzyskanie własności. Grunty, za niewielkie pieniądze, kupowali tzw. czyściciele kamienic. Podwyższali czynsz. Wyrzucali dotychczasowych mieszkańców, a nieruchomości sprzedawali z ogromnym zyskiem. „Newsweek” w jednym ze swoich artykułów poświęconych sprawie podaje przykład Marka Mossakowskiego, który odkupił prawa do roszczeń przy ul. Hożej 25 za … 50 zł. Kiedy były antykwariusz stał się właścicielem działki wystąpił do miasta o odszkodowanie za bezpłatne użytkowanie budynku w wysokości 5 mln zł. To jeden z przykładów. Innym jest kamienica przy ul. Nabielaka, w której mieszkała Jolanta Brzeska. Kobieta walczyła z czyścicielem i jego metodami działania. Kilka lat temu jej spalone ciało znaleziono w Lesie Kabackim. Sprawców morderstwa do dziś nie wykryto.
Według Zrzeszenia Właścicieli Nieruchomości Warszawskich do zwrotu zostało około 12 tysięcy hipotek. Ich wartość to 25 miliardów złotych.
AW, fot. Google Street View
Napisz komentarz
Komentarze