Po konfrontacji z Impelem kaliszanki mogą odczuwać niedosyt. Zwłaszcza za pierwszy set, minimalnie przegrany na przewagi, który równie dobrze mógł paść ich łupem. W kolejnych partiach też było blisko. – Szkoda tych końcówek, bo gdzieś po 16 punkcie włączało nam się jakieś małe rozprężenie, traciliśmy punkty seriami. Była walka, tego nie można odjąć żadnej drużynie. W pierwszym secie sędzia nie dopatrzył się 2-3 podwójnych odbić u rywalek, a nam w bardzo ważnym momencie i w spornej sytuacji taki błąd odgwizdał. Jest nam bardzo szkoda, bo na pewno nie czujemy się gorsze od zespołu z Wrocławia i myślę, że kibicom ten mecz mógł się podobać. Rywalki nieco lepiej wytrzymały końcówki i wynik jest, jaki jest – ocenia Kinga Dybek, jedna z najlepszych zawodniczek środowego pojedynku.
Mimo porażki, siatkarki z grodu nad Prosną udowodniły, że z przeciwnikiem z ekstraklasy potrafią rywalizować jak równy z równym. – Z każdym zespołem można podjąć walkę. Tak naprawdę dla nas nie ma różnicy, czy to ekstraklasa, czy pierwsza liga. Jeśli się chce i mocno wierzy w sukces, to z każdym można powalczyć, bez względu na klasę rozgrywkową, w jakiej występuje przeciwnik – przekonuje przyjmująca Energi MKS.
Kaliszanki pożegnały się z Pucharem Polski, ale przed nimi jeszcze wiele wyzwań w rozgrywkach pierwszej ligi, którym liderują. Bronić pierwszej pozycji będą w najbliższą sobotę w Warszawie w meczu na szczycie z drugą w tabeli Wisłą. – Skupiamy się na ten mecz bardzo mocno, bo zależy nam na zwycięstwie. Do Warszawy jedziemy dzień wcześniej, żeby odpocząć i być przygotowanym jak najlepiej. Przygotowania tak naprawdę zaczęły się wcześniej, mimo tego spotkania pucharowego, oglądaliśmy wideo z meczów Wisły. Na pewno będziemy walczyć, choć nie będzie łatwo, bo jest to drużyna, która zajmuje drugie miejsce i też radzi sobie bardzo dobrze. To będzie mecz na szczycie, motywacji nam nie zabraknie. Na pewno powalczymy i damy z siebie wszystko – zapewnia Kinga Dybek.
Michał Sobczak
Napisz komentarz
Komentarze