Burmistrz Nowych Skalmierzyc Bożena Budzik i starosta kaliski Krzysztof Nosal
Pomysł włączenia do miasta kilku graniczących z nim sołectw z powiatów kaliskiego, pleszewskiego i ostrowskiego, pojawił się już w 2015 roku. Wtedy włodarz Kalisza wysłał pisma do swoich kolegów samorządowców. Wszyscy jak jeden mąż odpowiedzieli, że nie są zainteresowani. Temat umarł, by teraz powstać niczym Feniks z popiołów. Niespodziewanie, bez zapowiedzi i konsultacji z najbardziej zainteresowanymi.
W ubiegłym tygodniu okazało się, że prezydent na najbliższą, czwartkową sesję Rady Miejskiej przygotował projekt uchwały, która będzie początkiem wcielania w życie jego planu. To sprawiło, że wójtowie, burmistrzowie i starostowie powiedzieli „nie”. Nie tylko samemu pomysłowi, ale też traktowaniu ich i ich mieszkańców jak poddanych Grzegorza Sapińskiego. To zachwianie wszystkich dotychczasowych porozumień, a w szczególności aglomeracyjnych, mówi Sebastian Wardęcki, burmistrz Miasta i Gminy Opatówek. - Naprawdę zależy nam, żeby się wspólnie rozwijać. Usiądźmy do rozmów. Nie może to tak wyglądać, że będziemy rozmawiać tylko przez dziennikarzy, bo jak na razie tak to funkcjonuje. O pomyśle prezydenta dowiedzieliśmy się mediów - przyznaje.
Niech najpierw zadba o to, co ma
Bożena Budzik mówi, że to kolejny rozbiór jej gminy. I przypomina, że w 1999 roku w granicach Kalisza znalazły się Sulisławice, kolonia Sulisławice i Dobrzec. Akurat wtedy na wyraźną prośbę samych mieszkańców i po długich konsultacjach, jednak według burmistrz te sołectwa niewiele zyskały, a przed poniedziałkowym spotkaniem w kaliskim starostwie nawet sprawdziła, jak wyglądają obecnie. I radzi Grzegorzowi Sapińskiemu, by ten zajął się tym, co ma obecnie, bo miasto leży odłogiem. - Macie tyle terenów do zagospodarowania, tylko wziąć się do roboty, popracować, zrobić inwentaryzację tego co macie, a nie sięgać po czyjeś tereny na zasadzie: wezmę cyrkiel i ołówek i sobie obrysuję i to mi się podoba i to wezmę, ponieważ - tak jak pan prezydent napisał - miasto Kalisz ma być piękne, ładne, urocze i ma być przyjazne dla mieszkańców. Każda gmina chce być przyjazna, ładna, urocza dla mieszkańców. Ja się pytam, dlaczego pan prezydent przez okres ostatnich trzech lat nie zadbał i nie dopieścił swoich mieszkańców? –mówi Bożena Budzik, burmistrz Miasta i Gminy Nowe Skalmierzyce. - Hektarów ma pan 500 do zagospodarowania, a jeszcze rękę wyciągać po następne 500. I będą lebiodą rosły? Nie!
Starosta ostrowski Paweł Rajski i wójt Żelazkowa Sylwiusz Jakubowski
Tym bardziej, że sporo z terenów, które postanowił przyłączyć bez pytania Grzegorz Sapiński, to działki inwestycyjne, na których znajdują się firmy, a nawet gospodarstwa rolne i to w dobrej lokalizacji, pożądanej przez osoby chcące mieszkać poza blokowiskami i z dala od hałasu. - Zabranie ich czy przyłączenie ich do miasta Kalisza mniej lub bardziej negatywnie odbije się na rozwoju naszej gminy. Trudno, abyśmy tutaj obojętnie na to patrzyli i to popierali - odpowiada Marek Zdunek, wójt gminy Gołuchów, a Maciej Wasilewski, starosta pleszewski dodaje, że podobnie jak Nowe Skalmierzyce, już kiedyś Kościelna Wieś miała być włączona do Kalisza. - Wtedy jej broniliśmy i nam się udało. I teraz też jesteśmy w stanie obronić Kościelną Wieś. Panie prezydencie, nie tędy droga.
Wójt Gołuchowa Marek Zdunek
Zaczął dzielić, zamiast budować
Wszyscy zgodnie oceniają, że zachowanie Grzegorza Sapińskiego to atak na wspólnotę, jaka przez lata tworzyła się między samorządami południowej Wielkopolski. Zaczął dzielić, zamiast budować tak jak robi to Aglomeracja Poznańska. - Tam nikt z miasta nie sięga po tereny z sąsiednich gmin, które dobrze się rozwijają. Współpracują, mają wspólną komunikację – dowodzi Janusz Nowak, przedstawiciel gminy Blizanów. - Wielu mieszkańców tych gmin pracuje w Poznaniu, a poznaniaków dojeżdża do firm zlokalizowanych w sąsiednich samorządach. Nikt nikomu nie zazdrości, nie kradnie i nie wypomina, pokazując brak gościnności.
- Żeby wypowiadać się w ten sposób, że my jesteśmy osoby jakoby niepożądane, bo my korzystamy tutaj z dobrodziejstw, jakimi są szkoły, przedszkola, żłobki – dodaje Bożena Budzik. - Panie prezydencie, my za to płacimy, my za wszystko płacimy. My, jak dzieci wozimy na basen, to za to płacimy. I pan powinien nam jeszcze podziękować, dlatego że my utrzymujemy ten basen. Pan widzi, co się w Lesznie stało z takim obiektem. On dzisiaj rdzewiej, bo nie można go utrzymać. My nie będziemy budować drugiego, bo jak to zrobimy to pan upadniesz.
Janusz Nowak, przedstawiciel gminy Blizanów
Panie prezydencie, po co pan to robi?
Włodarze gmin dowodzą, że zabrakło rozmów i zabrakło szacunku dla nich jako partnerów, ale przede wszystkim dla mieszkańców sołectw, które włodarz Kalisza postanowił sobie zagarnąć. Chociaż kilka miesięcy temu był przestrzegany przed takimi zachowaniami. - Prezydent Opola z nami wszystkimi na spotkaniu z przedstawicielami aglomeracji z całego kraju, a z panem prezydentem Kalisza i równocześnie prezesem AKO, podzielił się z niezwykle cenną uwagą: Ludzie, na Boga, rozmawiajcie ze sobą. Nie doprowadźcie do takiej sytuacji, jaka była u mnie. Rozmawiajcie. Za wszelką cenę rozmawiajcie. Upłynęło pół roku i już wiem – pamięć bywa zawodna – dodaje Józef Podłużny, wójt gminy Godziesze Wielkie.
Józef Podłużny, wójt gminy Godziesze Wielkie
I to bardzo. Jeszcze niedawno samorządowcy życzyli sobie pomyślnego roku. I podkreślali, jak wiele ich łączy i że siła tkwi w jedności. Teraz przecierają oczy ze zdziwienia. Szczególnie ci ze stażem zdecydowanie dłuższym niż prezydent Grzegorz Sapiński. Jego działanie to jak nóż w plecy. - W powiecie kaliskim są trzy słowa: dialog, współpraca i porozumienie - i to nasz klucz do sukcesu i myślę, że to nadal aktualne – ma nadzieję Krzysztof Nosal, starosta kaliski. A starosta ostrowski Paweł Rajski pyta, po co takie postępowanie młodemu samorządowcowi, jakim jest Grzegorz Sapiński. - Nagle ktoś zza węgła wyskakuje nam z taką informacją. Zaskakuje nas. Dla mnie jako samorządowca jest to nie do przyjęcia. Taka forma. Możemy rozmawiać, są trudne tematu, ale siądźmy i przedstawmy argumenty. Panie prezydencie, po co pan to robi? Zwyciężać w kampanii można w inny sposób. Nie kosztem swoich kolegów i koleżanek z ościennych samorządów.
Może jednak lepiej poświęcić kolegów niż stanąć oko w oko z utartą kilku tysięcy mieszkańców. Kalisz wciąż żyje myślą o sobie jako mieście ponad 100-tysięcznym. Jednak jak wszystkim średniej wielkości miastom ubywa mu mieszkańców i ten trend jest nieodwracalny, a to oznacza nie tylko mniej wpływów z PITów - chociaż tymi akurat Grzegorz Sapiński chwali się przy każdej okazji i podkreśla, że są to kwoty jedne z największych w ostatnich latach – ale przede wszystkim oznacza utratę jednego wiceprezydenta i dwóch radnych. Czy w tym tkwi sekret zaboru siłą kilkunastu sołectw?
Agnieszka Walczak, fot. autor
Napisz komentarz
Komentarze