Kaliszanie mają za sobą dwa przegrane mecze. W ostatnią sobotę nie sprostali Górnikowi Zabrze. – Górnik to renomowana drużyna, która może wygrać z każdym. Mimo wszystko porażka smakuje gorzko, bo liczyliśmy na inny wynik. Myślę, że ważny był początek drugiej połowy. Wtedy doszliśmy rywala na trzy bramki i to kosztowało nas zbyt wiele sił. Górnik to wykorzystał i odskoczył na taką przewagę, której nie byliśmy w stanie odrobić – ocenia Michał Bałwas.
Dla skrzydłowego był to ważny mecz, bo pierwszy po prawie miesiącu przerwy, w trakcie której leczył kontuzję. – Pograłem w sobotę dość długo. To dla mnie istotne. Wiadomo, że forma jeszcze nie jest taka, jakiej bym oczekiwał, ale z meczu na mecz powinno być coraz lepiej – przekonuje zawodnik kaliskiego beniaminka.
Porażkę z wyżej notowanym rywalem podopieczni Pawła Ruska traktują jako kolejną cenną lekcję. Zwłaszcza że przed nimi kolejne wyzwania, nie tylko ligowe, ale też pucharowe. – My z każdego meczu staramy się wyciągać wnioski, czy to przegranego, czy wygranego. W środę czeka nas kolejne spotkanie, podnosimy więc głowy do góry i walczymy dalej – zapewnia Bałwas.
W środę w Arenie kaliska ekipa powalczy z Azotami Puławy, czyli kolejnym kandydatem do mistrzowskiego podium. Tym razem jednak stawką potyczki nie będą punkty, ale awans do półfinału PGNiG Pucharu Polski. – Nie ma łatwych meczów. Czy gramy z Gdynią, czy z Puławami, zawsze trzeba wyjść zmotywowanym, pokazać serducho i dać z siebie 110% na boisku. Mecz meczowi jest nierówny i to że ostatnio przegraliśmy, nie oznacza, że teraz też będziemy gorsi. Sport jest nieobliczalny, niespodzianki się zdarzają, więc liczymy, że ją sprawimy. Wszystko jest możliwe – nie ukrywa Michał Bałwas, który kilka sezonów temu występował w drużynie z Puław.
Michał Sobczak
Napisz komentarz
Komentarze