Fałszywy ksiądz jeden ze swoich domów grozy prowadził w Wolicy koło Kalisza
Skandal wybuchł jesienią 2016 r., kiedy to w Zgierzu ujawniono dramatyczne warunki, w jakich przebywało blisko 100 podopiecznych ośrodka pomocy prowadzonego przez Marka N. Po kontroli w placówce ewakuowano z niej pensjonariuszy w stanie skrajnego wycieńczenia, odwodnionych i zawszawionych. Czerech z nich zmarło tego samego dnia, jedna osoba dzień wcześniej. Śmierć szóstej osoby zgłosiła prokuraturze córka.
Równolegle wyszło na jaw, że podobny dom schronienie funkcjonuje w Wolicy koło Kalisza. Również nielegalnie. Do budynku wkroczyła policja, pensjonariuszy ewakuowano, a placówkę zamknięto. Więcej o tej sprawie pisaliśmy tutaj.
Uprowadzona, więziona i okradziona
Łódzka prokuratura, która wszczęła śledztwo w tej sprawie nie ma dziś wątpliwości, że Marek N. to przestępca i oszust. Nie miał prawa tytułować się księdzem, a za takiego się podawał. - Początkowo został subdiakonem, zaczął bezpodstawnie tytułować się księdzem, nosić sutannę i koloratkę, mimo tego że koloratki używać nie mógł, a sutannę mógł nosić jedynie na terenie kościoła. Wcześniej był kilkukrotnie karany, głównie za przestępstwa oszustwa – informuje Paweł Kopania, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
Śledczy skierowali właśnie akt oskarżenia przeciwko mężczyźnie, odnoszący się jedynie do części stawianych mu zarzutów. Ustalenia prokuratury są szokujące. Mówią m.in. o więzieniu i okradaniu pensjonariuszy. – (…) kobieta została uprowadzona i umieszczona w placówce prowadzonej przez oskarżonego. Nie mogła jej opuszczać, była zastraszana – czytamy w komunikacie prokuratury o jednej z pokrzywdzonych. – (…) W czasie, gdy przebywała w placówce prowadzonej przez oskarżonego miała się odbyć licytacja jej mieszkania w Gdyni. Zanim jednakże zdążył sprzedać je komornik, do zbycia go doprowadził oskarżony. Z uzyskanej ceny w kwocie 153 tys. złotych spłacone zostało zadłużenie, a pokrzywdzona uzyskała około 67 tys. złotych. W kwietniu 2015 roku otrzymała od nabywcy zadatek, który przejęty został przez oskarżonego w depozyt. Nigdy nie zwrócił tych pieniędzy, a pokwitowanie ich przyjęcia podarł (…).
Wkrótce po doniesieniach o sytuacji w Zgierzu policja wkroczyła też do ośrodka w Wolicy
Inna sprawa dotyczy pensjonariuszki, która do Zgierza przywiozła matkę. - Po śmierci matki oskarżony, aby pokryć koszty jej pogrzebu nakłonił pokrzywdzoną do sprzedaży spółdzielczego prawa do lokalu. Mieszkanie sprzedane zostało za 108 tys. złotych, a osoba która je kupiła, po kilku dniach
sprzedała je komuś innemu o ponad 30 tys. drożej – ujawnia prokuratura. - Z uzyskanych pieniędzy 8 tys. złotych przejął oskarżony na pokrycie kosztów pogrzebu, zawyżając je o ponad 100%. Następnie wykorzystując upoważnienie, dokonywał kolejnych wypłat i przelewów z rachunku pokrzywdzonej. 20 tys. złotych miało być darowizną dla Domu Schronienia. Łącznie rozdysponował na szkodę pokrzywdzonej pieniędzmi w kwocie przekraczającej 104 tys. złotych.
Trwa śledztwo w sprawie śmierci pensjonariuszy
Aktem oskarżenia objęto jedynie część zarzutów, które zostały przedstawione Markowi N. w ramach prowadzonego śledztwa. W dalszym ciągu trwają ustalenia dowodowe, dotyczące narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia bądź ciężkiego uszczerbku na zdrowiu 39 podopiecznych. Część z tych osób zmarła.
Oskarżony nie przyznaje się do zarzutów i w wyjaśnieniach neguje ich zasadność. Biegli psychiatrzy stwierdzili, że mężczyzna jest poczytalny i może ponosić odpowiedzialność karną. Markowi N. grozi do 10 lat więzienia.
MIK, fot. arch.
Napisz komentarz
Komentarze