Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Mieli wyłudzić 64 miliony złotych. Koniec procesu w sprawie kaliskiej piramidy finansowej ZDJĘCIA

Przed kaliskim sądem odbyły się dziś mowy końcowe w sprawie piramidy finansowej stworzonej przez kaliszan - dwóch Piotrów P. Wspólnicy oskarżeni o wyłudzenie 64 milionów złotych przyznają się do zawłaszczenie tylko 1/3 tej kwoty. Dla „mózgu” całej operacji prokuratura żąda 12 lat więzienia.
Mieli wyłudzić 64 miliony złotych. Koniec procesu w sprawie kaliskiej piramidy finansowej ZDJĘCIA

Skusili inwestorów ogromnymi zyskami

Według prokuratury pomysłodawcą i maszyną napędzającą biznes był 46-letni Piotr P. To on stworzył program informatyczny, dzięki któremu piramida finansowa miała działać. I to on miał koordynować wszystkie poczynania firmy, która oferowała ogromny zysk. Miały go przynosić kampanie reklamowe na monitorach LEDowych, które kilka lat temu pojawiły się na ulicach Kalisza. - Trafili do osób, które były zainteresowane alternatywnym sposobem inwestowania pieniędzy związanym z ponoszeniem wysokiego ryzyka, poprzez fora internetowe, gdzie informacje na temat takich inwestycji się pojawiały – wyjaśniał działanie programu partnerskiego Artur Cajdler, prokurator. - Poprzez wskazanie atrakcyjnego produktu i dołożenie bardzo przejrzystej aplikacji, a raczej schematu inwestycyjnego wzbudzili zaufanie, że ta działalność może zafunkcjonować. Na początku ta oferta była adresowana do wyrafinowanego kręgu inwestorów. Jednak w sytuacji, kiedy coś działa i to znakomicie, bo przynosi ogromne zyski, niespotykane w żadnych legalnych możliwościach inwestycyjnych, na poziomie 68% w skali roku, taka wieść się niesie.

Od lewej: mec. Michał Komorowski, obrońca Piotra P. (a także Mariusza P. – głównego oskarżonego w głośnej sprawie Amber Gold) oraz obrońcy drugiego Piotra P.: Joanna Tomaszunas-de Vries i Mariusz Dudek

Ktoś zyskał, więcej straciło

Według śledczych osób, które zainwestowały i zarobiły jest około 100. Takich, które uwierzyły w złoty biznes, ale już pieniędzy nie zobaczyły ponad 640. Dlatego, że zamiast inwestować - jak mówił prokurator - oskarżeni wypłacali pieniądze sobie. Jeden z nich - 46-latek, który stworzył program - biznes prowadził od 2012 do 2016 roku. Przyznaje się tylko do części zarzutów. Uważa, że ogromne starty, na jakie zostali narażeni inwestujący w przedsięwzięcie powstały nieumyślnie. - Nigdy nie zamierzałem nikogo oszukać. Przyznaję się do sprzeniewierzenia części środków, jednak w trakcie prowadzenia działalności nie miałem świadomości, że może ona być przestępstwem – przekonywał Piotr P. oskarżony.

Dlatego obrońca 46-latka dowodził, że konieczna jest zmiana kwalifikacji czynów, a oskarżenie może dotyczyć tylko i wyłącznie kwoty zainwestowanej przez klientów firmy, czyli około 20 milionów złotych. A według biegłych połowa z tego została zwrócona. - Nie można powiedzieć o doprowadzeniu do niekorzystnego rozporządzenia mieniem, którym się nie dysponuje, tak jak się to dzieje w odniesieniu do przyobiecanych odsetek. To nie jest mienie, które posiadają inwestorzy. Oni posiadają zainwestowany kapitał. I tylko w tym zakresie mogą nim rozporządzić – argumentował w trakcie mowy końcowej Michał Komorowski, obrońca Piotra P. (a także Mariusza P. – głównego oskarżonego w głośnej sprawie Amber Gold, do której zresztą porównywana jest również ta kaliska).

Według prokuratury to on był "mózgiem" całej operacji

Kto bardziej winny?

Obrońca Piotra P. uważa – w przeciwieństwie do prokuratora - że obaj oskarżeni w równej mierze odpowiadają za to, co działo się w firmie. Z kolei zdaniem oskarżenia Piotr P. był „mózgiem” całej operacji, a jego wspólnik tylko wykonawcą, a w trakcie procesu pozwolił m.in. na ustalenie, w jaki sposób dochodziło do prania brudnych pieniędzy. I taką też linię obrała jego obrona, dodając, że drugi Piotr P. od początku współpracował też z poszkodowanymi. - Każda inwestycja, szczególnie w nowe technologie, jest oparta na ryzyku. Równie dobrze należałoby zająć się funduszami inwestycyjnymi, które nie gwarantują zwrotu kapitału, tylko inwestują pieniądze na ryzyko klienta – mówiła Joanna Tomaszunas-de Vries, obrońca drugiego Piotra P.

Mecenas Mariusz Dudek, drugi z jego obrońców dodał, że nie może być mowy o życiu ponad standard przez jego klienta, ponieważ miesięczne wypłaty dochodziły do 10 tysięcy złotych. W porównaniu z kwotą, o przywłaszczenie której jest oskarżony to przeciętna wypłata. Pieniądze nie były wydawane na cele prywatne, bo były sytuacje, że te pieniądze były inwestowane – przekonywał. 

Mężczyźni są oskarżeni o wyłudzenie 64 milionów złotych. Przyznają się do 20 milionów.

Do dziś nie ustalono, gdzie są pieniądze. Na poczet naprawienia szkody śledczym udało się zabezpieczyć majątek wart niespełna 3,7 mln zł.

Obrona głównego oskarżonego, a więc 46-letniego Piotra P. proponuje dla swojego klienta karę 3 lat więzienia. Obrona drugiego z oskarżonych - 2 lat i 6 miesięcy. Prokurator analogicznie żąda: 12 lat więzienia i ponad miliona złotych grzywny, a dla drugiego z mężczyzn 3 lat kary. Mężczyźni mają też naprawić wyrządzone szkody. Wyrok ma zapaść 18 kwietnia.

AW, zdjęcia autor


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklama
bezchmurnie

Temperatura: 22°CMiasto: Kalisz

Ciśnienie: 1027 hPa
Wiatr: 20 km/h

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama