- Mówienie o aferze jest, nie to, że nadużyciem, ale bezczelną, polityczną propagandą. Bardziej nawet hipokryzją ze strony polityków Platformy Obywatelskiej. I tutaj przypomnę trochę historii, jeśli mówimy już o aferach - poseł Mosiński odczytał długą listę afer z czasów ośmioletnich rządów PO – PSL. Przyznanie sowitych premii przez premier Beatę Szydło nie było w opinii posła z Kalisza aferą, bo było zgodne z prawem, a ministrowie zapracowali sobie na takie nagrody. Z drugiej zaś strony, mimo że zasłużyli, to powinni je oddać, bo tego oczekują obywatele, w których głos wsłuchało się Prawo i Sprawiedliwość – argumentował poseł Mosiński. O zasługach rządu Zjednoczonej Prawicy i słuszności i premii poseł mówił dużo, ale w szczegółach, np. dotyczących premii po 50 tys. zł dla Jana Dziedziczaka i Konrada Szymańskiego, wiceministrów z Kalisza, mówić nie chciał. – Nie będę tego komentował, proszę pytać tych dwóch panów – uciął rozmowę poseł Mosiński.
Parlamentarzysta pochwalił też swojego szefa, prezesa Kaczyńskiego za pomysł obcięcia m.in. posłom uposażenia. Jan Mosiński nie odczuje w znacznym stopniu 20% cięć, bo pobiera wynagrodzenie za pracę w komisji weryfikacyjnej, nie zaś jako poseł, dlatego obniżka nie będzie go obowiązywać. Swoim kolegom z ław poselskich zaleca mniej rozrzutne życie i za przykład podaje siebie. - Staram się żyć oszczędnie, nie szaleć, nie zaciągać kredytów, i nie mam bólu głowy, ale wiem, że są politycy od lewa do prawa, którzy mają kredyty. Powtórzę słowa premiera Jarosława Kaczyńskiego, że do polityki idzie się służyć, a nie zarabiać - mówił Mosiński.
Poseł z Kalisza zapowiedział, że poprze projekt ustawy, który ma obniżyć pensje posłom, władzom spółek skarbu państwa i samorządowcom. Ci ostatni zdaniem posła zarabiają dużo w porównaniu z członkami rządu.
MS, fot. autor
Napisz komentarz
Komentarze