Wnętrze Wydziału zamieniło się w wielki ośrodek wystawienniczy, który zmieści ponad 200 prac Cypriana Kościelniaka – rysunków, ilustracji, plakatów, obrazów. Premiera ekspozycji odbyła się w Muzeum Plakatu w Wilanowie, a w Kaliszu zajmuje się nią nie tylko uniwersytet, ale także Galeria Sztuki im. Jana Tarasina. Miasto Kalisz wsparło zaś wydanie okazjonalnego dwujęzycznego albumu poświęconego artyście, z tekstami pióra m.in. zagranicznych dziennikarzy i dziekana kaliskiego WPA. „Nie ma wątpliwości, że w tej chwili w Kaliszu będziemy mieli do czynienia z pracami najwybitniejszego europejskiego ilustratora, pracującego dla NRC Handelsblad czy Frankfurter Allgemeine Zeitung, mającego wysoką pozycję, porównywalną właściwie tylko z guru ilustratorstwa z New York Timesa na przykład” – mówił na konferencji prof. dr hab. Piotr Łuszczykiewicz.
Kaliszanin z urodzenia, artysta światowej klasy, przeszedłszy ciekawą edukację plastyczną w Toruniu, Gdańsku i Warszawie zrobił dyplom u Henryka Tomaszewskiego, czołowego reprezentanta polskiej szkoły plakatu, ale podjął nowe wyzwania, takie jak niedoceniane wówczas w Polsce czołówki do filmów fabularnych i seriali, a wreszcie ilustracje do gazet, które wykonywał przez 25 lat m.in. dla czołowych pism niemieckich i holenderskich, wyjechawszy na Zachód w roku 1987. „Tę ilustrację stworzył dla nich, inspirując się nie tylko polską szkołą plakatu, ale też niemieckim ekspresjonizmem. Mamy zatem do czynienia z polską metaforyką, która w Holandii nie była zbyt znana, ale świetnie się sprawdziła w holenderskich gazetach, natomiast w tych amerykańskich nie bardzo” – mówiła z kolei dr Joanna Dudek, dyrektor Galerii Tarasina w Kaliszu.
Mimo ewidentnego sukcesu w Polsce za namową holenderskich przyjaciół Kościelniak zdecydował się jednak na wyjazd z kraju. Od razu znalazł pracę w gazetach, głównie wydawanych po południu, o bardziej intelektualnym charakterze. Zmienił myślenie i metody pracy, bowiem każda ilustracja musiała powstać w ciągu kilku godzin. Wolność, jaką zyskał jako twórca, łączyła się jednak z dużą odpowiedzialnością. „Cokolwiek bym zrobił, to nikt mi się do tego nie przyczepiał. To było niesamowite” – wspominał Cyprian Kościelniak. „A przecież byłem przyzwyczajony do tego, ze każda moja praca była kontrolowana i korygowana. A tutaj pracowałem w gazecie tak długo, aż był deadline. Wtedy zanosiłem rysunek, ale redakcja praktycznie oglądała go już na ekranie komputera, usytuowany na stronie [gazety]”.
Wystawa nosi nieco autoironiczny tytuł „Kultura-makulatura”, bo – jak sugeruje artysta – ilustracja prasowa zwraca na siebie uwagę w dniu wydania gazety, by po chwili wraz z nią trafić do kosza. Warto wybrać się na piątkowy wernisaż, bowiem Cyprian Kościelniak zgodził się na autorskie oprowadzenie po ekspozycji i omówienie wybranych prac.
R. Kuciński, zdj. autor
Napisz komentarz
Komentarze