Mercedes S500 Long był autem firmowym przedsiębiorstwa funkcjonującego w Krotoszynie. Został wzięty w leasing. Auto jest z rocznika 2017, ma przebieg 5 900 km. Rzeczoznawca jego wartość ocenił na prawie 500 tysięcy zł. Na wyposażeniu firmy prowadzonej przez rodzinę Wojciecha był od zaledwie 3 tygodni.
Do jego kradzieży doszło w nocy, w piątek 13 kwietnia. Dokładnie o 3:47 na terenie posesji pojawia się zamaskowany mężczyzna i przygląda się zaparkowanemu mercedesowi. Niespiesznym krokiem dołącza do niego drugi, z plecakiem. W ręku trzyma przedmiot przypominający antenę i stoi z nią blisko domu. Jego kompan po chwili otwiera drzwi samochodu, zapala światła. Wsiada do niego drugi ze złodziei i odjeżdżają.
UWAGA!!! UDOSTEPNIAĆ !!!! [WIDEO] SKRADZIONO NA POSESJI PRZY UL.ZDUNOWSKIEJ 201 SAMOCHÓD MERECDES S500 LONG CZARNA PERŁA O NR REJ PO8FG28 SAMOCHÓD PORAZ OSTATNI BYŁ WIDZIANY NA DK15 W MIEJSCOWOSCI DZIADKOWO TAKI SAM JAK NA ZDJ TYLKO INNE FELGI NA OPONACH ZIMOWYCH 18 CALI MIMO ZAWIADOMIEN MILICKA POLICJA NIE WYPUSCIŁA PATROLU
Opublikowany przez Adam Zajączek DRIFT 13 kwietnia 2018
Mercedes wyposażony był w tzw. system bezkluczykowy. Działa on w ten sposób, że kierowca nie musi wyjmować kluczyka z kieszeni, żeby otworzyć i uruchomić auto. Robi to za niego przypisany do auta sygnał.
System ten ma jednak dużą wadę, bo wystarczy zestaw urządzeń wydłużający zasięg sygnału, by niepożądana osoba dostała się do auta. Takim dysponowali złodzieje w Krotoszynie. Jeden z mężczyzn ustawił się blisko domu, w którym znajdował się kluczyk, a drugi pociągał w tym momencie za klamkę auta, co sprawiło, że w eter zostało wysłane zapytanie o zezwolenie na otwarcie drzwi.
Prywatny pościg bliski zatrzymania złodziei
Brama do posesji była otwarta, bo wcześniej Wojciech, syn właścicieli samochodu, wyjechał busem po pracownika. Gdy już z nim wracał, zadzwoniła do niego matka, pytając, dlaczego pojechał mercedesem. – Ja nigdy tym samochodem nie jeździłem, nie brałem go. Mówię mamie, że ja jadę innym autem. Na to mama odpowiedziała: to nam chyba samochód porwali – opowiada Wojciech.
W tym momencie Wojciech minął się ze skradzionym mercedesem. – Zawróciłem i jechałem za nimi. Po jakimś kilometrze oni na chwilę wrzucili światła awaryjne i zjechali z drogi. Ja ten moment wykorzystałem, wyprzedziłem ich i zajechałem im drogę. Kolega, który ze mną jechał, wyskoczył z auta i zaczął szarpać za klamkę mercedesa, ale samochód był zakluczony. Nagle oni ruszyli i objechali nas lewą stroną. Znowu udaliśmy się za nimi w pościg – opowiada Wojciech.
Za mercedesem jechali około 15 km, do miejscowości Dziadkowo. – Były tam dwa ostre zakręty i po nich auto zniknęło nam z pola widzenia – relacjonuje Wojciech.
Jak twierdzi – przejechał przez cały Milicz i nie widział ani jednego patrolu policji. – W trakcie mojego pościgu informowałem policję na bieżąco, gdzie się znajduję. Prosiłem, by obstawili wlot do Milicza.– Oni tego nie zrobili. Na pewno zwykły śmiertelnik by się zachował lepiej niż ta policja – uważa Wojciech.
Poruszone jest „pół Polski”
Policja ocenia, że zrobiła wszystko, co w jej mocy, by zaraz po dokonaniu kradzieży, ująć złodziei. - Zgłoszenie otrzymaliśmy o 3:53. Dyżurny niezwłocznie wysłał na miejsce patrol policji i podał komunikat do wszystkich policjantów będących w służbie. Nie mieliśmy wówczas wiedzy, w jakim kierunku ten pojazd się udał, dlatego wystawiliśmy też patrole policji m.in. w Koźminie czy Kobylinie. Dyżurny przekazał również informację o kradzieży komunikatem do ościennych jednostek policji, w tym między innymi do Milicza – mówi nam asp. Piotr Szczepaniak, rzecznik prasowy krotoszyńskiej policji.
Jak przekazuje nam rzecznik Komendy, patrol milickiej policji zauważył jadące z dużą prędkością dwa mercedesy S klasy. – Jeden pojazd był na zagranicznych numerach rejestracyjnych, najprawdopodobniej fałszywych, co jest obecnie weryfikowane. Pilotował on kierowcę skradzionego mercedesa. Policjanci podjęli pościg za tymi samochodami. Pojazdy te oddalały się bardzo szybko. W pewnym momencie mercedesy się rozdzieliły. Policjanci podążali w pościgu za skradzionym w Krotoszynie mercedesem. Niestety różnica między prędkością, jaką może rozwinąć auto posiadające pod maską kilkaset koni mechanicznych, a prędkością policyjnego radiowozu jest duża. Policjantom nie udało się dogonić złodziei. Pojazd na granicy powiatu zniknął funkcjonariuszom z pola widzenia – mówi asp. Szczepaniak.
O sytuacji od razu poinformowano dalsze jednostki policji, na których terenie mógł pojawić się skradziony mercedes. Niestety sprawców nie ujęto do dziś. – Prowadzimy intensywne czynności, szeroko zakrojone, w porozumieniu z kilkoma jednostkami policji, w tym ze specjalistycznym wydziałem Komendy Wojewódzkiej w Poznaniu. Kolokwialnie mówiąc „pół Polski” jest zaangażowane w tę sprawę – asp. Piotr Szczepaniak, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Krotoszynie.
Niewykluczone bowiem, że mamy do czynienia z szajką złodziei działającą na dużą skalę. Ktokolwiek ma informacje na temat tego przestępstwa, które wniosą coś do sprawy, proszony jest o kontakt z policją.
AG, nagranie z monitoringu udostępnione przez właścicieli auta
Napisz komentarz
Komentarze