Agencji CBA wkroczyli do domu Majów w Kościelnej Wsi w powiecie pleszewskim w środę, 16 maja o godz. 6.00 rano. Według świadków, akcji towarzyszyło walenie do drzwi i krzyki „Centralne Biuro Antykorupcyjne, otwierać!”, a zamaskowanych agentów wspierali umundurowani funkcjonariusze z długą bronią, którzy skakali przez płot. W tym czasie w domu byli Zbigniew Maj, jego żona i kilkunastoletnia córka. Beata Maj nie kryła zdenerwowania, gdy chwilę przed zabraniem męża na przesłuchanie wyszła do dziennikarzy. - Uważam, że wejście do domu o 6.00 rano przez CBA jest po prostu skandalem - skomentowała. - W sytuacji, kiedy parę dni temu mąż udzielił wywiadu w lokalnej gazecie, wspomniał, że zamierza zająć się polityką. Dziwna sytuacja. Uważam, że nie jest to przypadek, że dzisiaj mamy taką, a nie inną sytuację. Muszę wspomnieć o tym, że parę dni temu mąż podjął decyzję, że będzie startował w wyborach prezydenckich. Wczoraj zostało założone stowarzyszenie "Tu i teraz", które będzie rekomendowało męża w tych wyborach. W mojej ocenie nie jest to przypadek, że dzisiaj mamy taką, a nie inną sytuację: wejście z hukiem do domu. Uważam, że CBA zostało wykorzystane do walki politycznej.
Beata Maj w krótkich słowach opisała moment wejścia agentów CBA do jej domu. - Niestety, bardzo nieprzyjemnie. Pomijam, że w domu jest jeszcze córka, byłam ja i uważam, że były to zbyt drastyczne kroki. Uważam to za skandal – powtórzyła.
Żona byłego komendanta powiedziała dziennikarzom, że nie zna zarzutów przeciwko mężowi. Prokuratura ujawnia, że chodzi o przekroczenie uprawnień. Zbigniew Maj został przewieziony do Rzeszowa, gdzie ma zostać przesłuchany i usłyszeć zarzuty.
Zbigniew Maj ma 47 lat, jest kaliszaninem. Ukończył Akademię Rolniczą w Poznaniu. W policji służy od 1996 r. Był m.in. wiceszefem Centralnego Biura Śledczego oraz zastępcą Komendanta Wojewódzkiego Policji w Gdańsku ds. Kryminalnych. Od 11 grudnia 2015 r. do 11 lutego 2016 r. pełnił funkcję Komendanta Głównego Policji. Zrezygnował po tym, jak jego nazwisko pojawiło się w kontekście śledztwa w sprawie korupcji. On sam nazwał to prowokacją, bowiem jak mówił: „Dotknąłem układów, które od lat funkcjonowały w wielu miejscach w policji, i zostałem zaatakowany”.
MIK, fot. autor, arch. MSWiA
Napisz komentarz
Komentarze