Według oskarżenia Szymon J. w lipcu 2017 roku roku porzucił psa w lesie w Wielowsi w gminie Sieroszewice (pow. ostrowski). Suczka kilka dni spędziła przywiązana smyczą do drzewa. Bez szans na uwolnienie się. – Zostawił pan psa, związując tylne łapy taśmą klejącą, uniemożliwiając poruszanie się i uwolnienie, pozbawiając go tym samym dostępu do pokarmu i wody – czytała zarzuty sędzia Małgorzata Malkowska.
27-latek już w trakcie śledztwa odmówił składania zeznań i nie przyznawał się do winy. W sądzie złożył oświadczenie. - Nigdy w życiu nie skrzywdziłem żadnego zwierzęcia, dlatego kategorycznie nie przyznaję się do zarzucanego mi czynu – mówił Szymon J. - Z akt sprawy wiem, że na taśmie, którą pies miał obwiązane nogi są moje odciski palców. Dostęp do niej miał każdy – dodał 27-latek.
Ostrzeszowianin nie przyznawał się do winy
Suczka przeżyła tylko dzięki temu, że jej skomlenie usłyszał spacerujący po lesie mężczyzna. Szczekanie psa słyszał zresztą już dwa dni przed jego znalezieniem, jednak wtedy nie było ono niepokojące. Z każdym dniem zawodzenie było jednak coraz bardziej przerażające. - Jak zajechaliśmy do lasu to była przywiązana przy drzewie, skomlała, domagała się, by ją uwolnić. Była poirytowana, zagubiona. Jej zachowanie wskazywało, że potrzebuje pomocy – przypomina Agnieszka Nowicka, kierownik schroniska dla zwierząt w Wysocku, do którego Biga trafiła.
I w którym nadal przebywa, czekając na nowy, lepszy niż poprzednio dom. Suczka szybko doszła do siebie. Jest bardzo żywotna. Nie widomo jednak, na ile zatarła w pamięci to, co wydarzyło się przed rokiem. Tym bardziej, że Szymon J. wziął ją ze schroniska w Ostrzeszowie zaledwie na dwa miesiące przed bestialskim porzuceniem w lesie. Między innymi dzięki temu udało się ustalić właściciela suczki. Zdjęcie znalezionego w lesie psa ostrowskie schronisko wrzuciło na Facebooka. Tam zobaczył je kierownik przytuliska w Ostrzeszowie i poinformował policję o tym, kto psiaka adoptował.
AG, AW, zdjęcie BZ, arch.
Napisz komentarz
Komentarze