Na warsztatach w Gołuchowie spotkało się dziesięcioro Polaków i dziesięcioro Ukraińców. Ze strony polskiej to głównie młodzi kaliszanie zainteresowani sztuką, m.in. uczniowie Liceum Plastycznego, a ze strony ukraińskiej uczniowie Kolegium Kultury i Sztuki” z Kamieńca Podolskiego, naszego partnerskiego miasta. „Naszą szkołę kończą osoby specjalizujące się w fotografii i filmie, choreografii, tworzeniu narodowych instrumentów, malarstwie, śpiewie i grze aktorskiej. Nasi absolwenci zostają np. kierownikami amatorskich grup artystycznych” - powiedziała Maryna Zhelihovska, opiekunka grupy ukraińskiej.
Głównym tematem tegorocznej edycji „Zielonej Sztuki” jest Land Art, czyli sztuka ziemi, i wszystko, co jej dotyczy. „Obchodząc stulecie niepodległości, mówimy o patriotyzmie, ale często nie wiemy, jaki jest kolor naszej ziemi, jak wyznaczyć kierunki, młodzież z komórkami też się gubi, ale też jak przeżywać i jak przez cały czas kształtować tą myślą ludzką przestrzeń wokół nas, od drobnych prac po przestrzeń krajobrazu” – mówiła dr Joanna Dudek, dyrektor Galerii Sztuki im. Jana Tarasina. Wykładowca rysunku z Poznania zaproponował zatem zajęcia z mapą… Gołuchowa, zamykającą w sobie siedem doświadczeń związanych m.in. z myśleniem o rysunku i przestrzeni. „Mapa w ogóle jest rysunkiem, rodzajem grafiki, zapisem idei. Mapy się czyta, i można to robić w różny sposób. To też jest nauka czytania tych map, redefiniowania ich” - tłumaczył Mikołaj Poliński, na co dzień wykładowca poznańskiego Uniwersytetu Artystycznego.
A zatem są to artystyczne zajęcia plenerowe, ale nietypowe. „Mamy zajęcia związane z fotografią. Tutaj odwiedzają nas artyści z całej Polski. Były też warsztaty malarskie, ale niekonwencjonalne, bo na dworze, na dużym banerze” – opowiadała Zuzanna Duleba, uczestniczka Zielonej Sztuki. „Te niekonwencjonalne zajęcia malarskie poprowadził Michał Mąka” – dodała Oliwia Donart. „Przygotowaliśmy duży baner, próbowaliśmy wtopić go w naturę i zrobić z tego coś a’la mural”. Jej nowa koleżanka z Ukrainy, Yuliia Jokovenko, podkreśliła z kolei, że dzięki temu spotkaniu nauczyła się w inny sposób patrzeć na proces malowania: „Dowiedziałam się więcej o abstrakcji i wiem teraz, że można bardziej skupiać się na samym procesie malowania, a mniej na rezultacie”.
A czego można było nauczyć się z fotografii? – pytaliśmy Hannę Maziec, kolejną polską uczestniczkę projektu. „No na pewno, jak robić zdjęcia. Jak wszystko dobrze ująć i wszystko, co jest ważne, aby zrobić dobre zdjęcie. I jak je robić bez aparatu” – odpowiedziała ze śmiechem. „Tutaj zrozumiałam, że fotografia to nie tylko portrety czy dokumentacja, ale też sztuka. Rozumiem, że fotografia może być też abstrakcyjna. Można tak fotografować, aby zdjęcia były obrazami” – dodała Yeoheniia Mikitsey. A jak zajęcia fotograficzne bez aparatu, to tylko ze szczecińskim artystą, Pawłem Kulą, który skupił uwagę młodzieży na podstawowych elementach i pojęciach, takich jak światłoczułość.
To była właściwie terapia szokowa dla młodych, którzy swą przygodę z fotografią zaczynają od urządzeń cyfrowych. „Zaczęliśmy właściwie od momentu wynalezienia fotografii i cofnęliśmy się jeszcze bardziej do eksperymentów z camera obscura, z cyjanotypią i powidokami. To są właściwe zjawiska peryferyjne, które nigdy nie weszły do głównego nurtu fotografii, ale są to zjawiska naturalne, które także dziś można wykorzystać i obserwować” – tłumaczył znany fotograf. Warto pamiętać ponadto, że artystyczna edukacja wizualna to nie tylko kształcenie umiejętności rysowania czy malowania, ale także szczególnej wrażliwości percepcyjnej. „Chciałam zrobić z młodzieżą eksperymenty, które wybiją ich z mechanicznego reagowania na pewne rzeczy, takiego, żeby być tu i teraz, żeby z trochę innej perspektywy spojrzeć na to, gdzie jesteśmy” – opowiadała o prowadzonych przez siebie zajęciach Maria Stafyniak. Były one jednocześnie mocno integrujące zajęcia, dlatego młodzież z Polski i Ukrainy, używając czterech języków, szybko się porozumiała i poczuła znakomicie w swoim towarzystwie. A duszą towarzystwa został jednak najmłodszy uczestnik Zielonej Sztuki – czteroletni Władzio Kula. „Ja tu promuję zajęcia z moją mamą. Teraz ze wszystkimi, z całą grupą, idę na zamek. Potem będę robił zajęcia z moim tatą. I wszystko będzie dobrze” – o świadczył nam syn dwojga wykładowców „Zielonej Sztuki”.
„Atmosfera na warsztatatch w Gołuchowie jest znakomita” – potwierdziła Olga Rykowska. „Króluje tu mieszanka języków polskiego, ukraińskiego, rosyjskiego i angielskiego, i to jest czasem zabawne, ale nie mamy żadnych problemów z komunikacją i - co najważniejsze – my coraz bardziej rozumiemy ukraiński, a oni – polski”. Na Zieloną Sztukę nr 4 Galeria Tarasina pozyskała fundusze z programu Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego „Edukacja Kulturalna" oraz z Miasta Kalisz. Efekty polsko-ukraińskiej Zielonej Sztuki będzie można zobaczyć w październiku na wspólnej wystawie, prawdopodobnie w ratuszu.
R. Kuciński, zdj. autor i Galeria Sztuki im. Jana Tarasina w Kaliszu
Napisz komentarz
Komentarze