35-letni obrońca ma za sobą blisko 160 spotkań w ekstraklasie i jest jednym z najciekawszych nabytków kaliskiego zespołu przed startem nowej kampanii. Jak zapewnia, mimo zaawansowanego wieku, jest w optymalnej formie fizycznej. – Nie mam problemów ze zdrowiem. Można spojrzeć w statystyki z poprzednich sezonów. W każdym rozegrałem około 30 meczów, więc zdrowie dopisywało. Wiadomo, zdarzają się losowe wypadki, kontuzje, ale mam nadzieję, że będzie mnie to omijać – mówi Mateusz Żytko.
Były zawodnik m.in. Śląska Wrocław, Zagłębia Lubin i Cracovii przekonuje, że w swojej piłkarskiej karierze nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. – Piłka nożna jest moją pasją. Nie zamierzam odcinać tutaj kuponów i dorabiać już do emerytury. Cały czas jestem ambitnym zawodnikiem, chcę jeszcze pograć w piłkę. Każdy trening, każdy mecz jest dla mnie wielką przyjemnością – przekonuje. – Każdy trenuje po to, żeby grać. Jak ktoś trenuje i nie myśli o grze w pierwszej jedenastce, to następnego dnia albo jeszcze tego samego powinien zdać sprzęt i po prostu poszukać innej pracy – dodaje były mistrz Polski.
Z KKS-em przepracował niemal cały okres przygotowawczy. Zagrał w kilku sparingach, m.in. w ostatnim w Kutnie, gdzie trzecioligowiec, dość niespodziewanie, nie sprostał miejscowej drużynie. – Wynik 0:1 nie odzwierciedla tego, jak ten mecz przebiegał. Mieliśmy bardzo dużą przewagę, szczególnie w pierwszej połowie. Stworzyliśmy cztery stuprocentowe sytuacje, z których powinny paść bramki. Po przerwie nastąpiło sporo zmian, były zmiany powrotne. Trochę nam to pokrzyżowało szyki w organizacji gry. Gol, który straciliśmy, nie padł po przemyślanej akcji przeciwnika, tylko po błędzie przy próbie rozegrania akcji od tyłu. Równie dobrze bramkarz mógł wyekspediować piłkę i nie byłoby bramki. Ale był to sparing, to najlepsze miejsce i czas do tego, żeby stosować różne rozwiązanie, w tym te z budowaniem akcji od tyłu. Patrząc na pierwszą połowę, jest jakaś iskierka, a może nawet ognisko, że będzie dobrze w lidze – uważa Żytko.
Po letniej rewolucji kadrowej KKS wymieniany jest w gronie kandydatów do awansu na drugi front. Nowy defensor apeluje jednak o spokój i cierpliwość. – Najświeższy przykład trenera Michała Probierza z Cracovii, który przed sezonem hucznie zapowiadał walkę o mistrzostwo Polski, gdzie już tę drużynę sobie zbudował w poprzednim sezonie, gdzie teraz dokooptował tylko pewne ogniwa. Doszedł m.in. mój bardzo dobry kolega Marcin Budziński. Ale po trzech kolejkach uderzył się w piersi i przyznał, że trochę przeszarżował. Trzeba zatem pamiętać, aby zaczynać pracę od podstaw. Myślę, że my też pracujemy u podstaw, bardzo ciężko i jeśli tak dalej będzie wszystko wyglądać, to wyniki przyjdą same. Skupiajmy się na każdym kolejnym meczu, nie wybiegajmy za bardzo w przyszłość – twierdzi Mateusz Żytko.
(mso)
Napisz komentarz
Komentarze