Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Kaliszanin twórcą filmu „Światła dużego miasta”

To ma być opowieść o tym, czym jest duże miasto z perspektywy ludzi, którzy zdecydowali się wybrać je na swój nowy dom. Złożona z historii osób, bez których żadnej metropolii, czy to w Polsce czy na świecie, by nie było. Producentem i pomysłodawcą filmu dokumentalnego o tych, którzy wyruszyli z małych miejscowości na podbój stolicy jest kaliszanin, Tomasz Grzegorek.
Kaliszanin twórcą filmu „Światła dużego miasta”

Choć etap produkcyjny filmu już się rozpoczął, twórcy „Światła dużego miasta” wciąż są otwarci na kolejne historie potencjalnych bohaterów. Czego szukają? Chcą opowiedzieć o ludziach z małych miast i miejscowości, których przygnała do Warszawy ciekawość i chęć rozwoju oraz o tych, którzy mieli na siebie konkretny pomysł i tylko w stolicy mogli spróbować go zrealizować. Być może dla niektórych była to ucieczka do wolności, bycia sobą czy swobodnego wyboru ścieżki kariery – wolności, za którą niekiedy przyszło im zapłacić wysoką cenę.

Warszawa wielokrotnie kojarzona z miastem pełnym zagrożeń i przytłaczającego tempa, pełna negatywnych stereotypów i budząca lęk, okazuje się życiowym poligonem doświadczalnym, w pozytywnym jak i negatywnym tego słowa znaczeniu” – czytamy na stronie projektu  http://swiatladuzegomiasta.pl/. „Bo oprócz swojej groźnej twarzy, ma też tę pozytywną i ekscytującą, dającą szansę na rozwój, poznanie, przekraczanie siebie i osiąganie nowych celów”.

ŚWIATŁA DUŻEGO MIASTA

FILM DOKUMENTALNY O LUDZIACH SPOZA WARSZAWY W WARSZAWIE

To opowieść o tym, jak to miasto daje Ci potężnego kopa i ogromną energię.  To opowieść o tym, jak to miasto daje Ci potężnego kopa i ogromne przerażenie.  To opowieść o tym, jak wysiadasz z pociągu na Centralnym i nie bardzo wiesz, w którą stronę pójść do wyjścia.  To opowieść o tym, że zaczynasz jeść lunch zamiast obiadu. To opowieść o tym, jak szukasz pierwszego mieszkania; jak jedziesz je oglądać gdzieś na dalekie Bielany bądź głęboki Ursynów, a kiedy już dojeżdżasz, okazuje się, że mieszkanie jest wynajęte.

To opowieść o tym, że trudno wytłumaczyć Twoim rodzicom, czym zajmujesz się w pracy. To opowieść o tym, jak możesz iść o 22 do fryzjera i wcale Cię to nie dziwi.  To opowieść o tym, że nie znasz albo nie widziałeś nigdy sąsiadów z Twojej klatki. To opowieść o tym, jak wysiadasz na przystanku i nie możesz iść wolniej, bo spowalniasz tłum, z którym idziesz. 

Jednym z producentów filmu jest 34-letni kaliszanin, Tomasz Grzegorek, który od dekady mieszka i pracuje w Warszawie. Pierwsze kroki jako operator kamery stawiał w Twojej Telewizji w rodzinnym  mieście, na krótko – jako prezenter - związał się z kaliskim Radiem Centrum, a potem na dłużej z Eską w Krakowie. Studiował w łódzkiej „filmówce” na Wydziale Organizacji Sztuki Filmowej.

Robert Kuciński: Niektórych może dziwić to, że zrezygnowałeś z życia w Krakowie i przeniosłeś do Warszawy.

Tomasz Grzegorek: Chyba szukałem ciekawszego życia, tak myślę z perspektywy czasu. Kraków jest fajnym miastem, ale dla mnie działo się tam za mało. Mieszkam w stolicy od dziesięciu lat. Zanim zacząłem produkować reklamy i filmy, produkowałem spektakle teatralne, m.in. w Teatrze Dramatycznym dla Moniki Strzępki i Pawła Demirskiego, współpracowałem Pawłem Miśkiewiczem, Arturem Tyszkiewiczem czy Markiem Kalitą. Moje producenckie wykształcenie pchało mnie jednak w stronę filmu.

„Światła dużego miasta” reżyseruje Julia Groszek, ale to Twój pomysł.

Julia to świetna dokumentalistka, absolwentka Szkoły Wajdy, bardzo zdolna. Ma na koncie kilka filmów, a jej ostatni dokument „Arabski sekret” zdobył wiele prestiżowych nagród w kraju i za granicą. Pomysł rzeczywiście wyszedł ode mnie, a zrodził się na fali mojej fascynacji reportażami Marty Szarejko zebranymi w tomie „Zaduch”. Postanowiłem poszukać bohaterów podobnych do mnie i zapytać, jak się czują w tym potwornie wielkim mieście.

A jak Ty czujesz się w „potwornie wielkim mieście”?

Jestem wciąż zafascynowany tym miastem, tym, jakie daje możliwości, jak jest nieograniczone, jak inni są tu ludzie. Ci, którzy nie mieszkają w Warszawie, na ogół mają mylne o niej wyobrażenia. Jakiś wyścig szczurów, szczególne trudności, nieprzychylność tubylców… Mam całkowicie odmienne doświadczenia: ludzie są bardzo mili, otwarci. Może nie uśmiechają się tak jak w Nowym Jorku, ale nie ma w nich wrogości.

Naprawdę nigdy nie poczułeś dystansu rodowitego warszawiaka wobec przybysza? Wydaje mi się, że raz po raz pojawia się taki podział na warszawiaka i nie-warszawiaka, choćby w narracji startującej właśnie kampanii prezydenckiej.

A mnie się wydaje, że ten podział bywa eksponowany na użytek medialny. Mam mnóstwo przyjaciół wśród warszawiaków i nigdy mi nie wytknięto, że urodziłem się gdzie indziej.

Wydaje mi się, że ostatnio nie kocha się Warszawy w całości, tylko dzielnicowo.

Moja dzielnica to Praga Południe, gdzie mieszkam od sześciu lat. To bardzo fajne miejsce, a wiem, co mówię, bo wcześniej żyłem na Ursynowie i na Kabatach.

Byłbyś w stanie wrócić do Kalisza?

Kiedyś tata zadał mi to pytanie i od razu sam sobie odpowiedział: no tak, ale po co. Lubię przyjeżdżać do Kalisza, ale nie miałbym w nim możliwości zawodowych. Wsiąknąłem w Warszawę. Ale jak to mówią: nigdy nie mów nigdy.

Wróćmy do filmu. Kogo szukacie?

Przede wszystkim ludzi, którzy już mieszkają w Warszawie. Nieważne, jak długo, choć najbardziej interesują nas ci, którzy przybyli do stolicy po roku 2000. Chcemy zapytać o sposób, w jaki oswajali to miasto, o uczucia i spostrzeżenia, o rachunek zysków i strat. Gdy zapytaliśmy jedną z bohaterek, jak duża jest jej miejscowość, to powiedziała, że czasami uzmysławia to sobie stojąc na przejściu dla pieszych i czekając na zielone światło. Ta grupka wokół niej to stan liczebny jej rodzinnej wsi. Wyobraźmy sobie, jakie trudności musiała pokonać taka dziewczyna, skoro osoby mieszkające nawet od kilkunastu lat w stolicy mają kłopoty z opanowaniem topografii. Nie skupiamy się jedynie na młodych ludziach, którzy niedawno przyjechali z małych miejscowości, bo równie chętnie słuchamy menedżerów, którzy już dawno się rozgościli w stolicy i zarabiają 40-50 tysięcy.

Co czeka osobę, która się do Was zgłosi? Jak to wygląda organizacyjnie?

O krótką historię prosimy drogą mailową, później umawiamy się na spotkanie i rozmawiamy. Tych spotkań jest więcej, bo jednak dokument to wymagająca forma. Z jego bohaterami chcemy się dobrze poznać i zżyć. Gdy się porozumiemy, wejdziemy na plan i porozmawiamy przed kamerą. Zdjęcia będą realizowane w miejscach, w których funkcjonuje na co dzień dana osoba. Finalnie opowiemy historie 5-6 ludzi, które ułożą się w godzinny film.

Co Was odróżni od telewizyjnych opowieści o „słoikach”?

Przede wszystkim jakość. Telewizyjny cykl jest paradokumentem, w którym spora część zdarzeń jest wyssana z palca. My pokażemy prawdziwych ludzi i prawdziwe historie. Być może zaprzeczymy zasadności funkcjonowania takiego piętnującego określenia. Co ciekawe, już ktoś, kto z mniejszego miasta przenosi się do Krakowa, nie jest w ten sposób nazywany.

Film – nawet przy skromnych wymaganiach i dużych zdolnościach kreacyjnych – jest na ogół kosztownym przedsięwzięciem.

Na razie z Magdą Czmudą, ze Sputnik Studio, realizujemy film za własne pieniądze. Jesteśmy na etapie szukania bohaterów, rozmawiamy z rozmaitymi partnerami na temat finansowania projektu, Realizację chciałbym zacząć jesienią tego roku. Moim marzeniem jest, aby premiera odbyła się przed przyszłorocznymi wakacjami.

Koproducentka „Świateł dużego miasta”, Magdalena Czmuda, debiutowała w angielskim oddziale Ogilvy Action, międzynarodowej sieci agencyjnej należącej do Ogilvy Group. Realizowała również projekty dla Endemol Shine Polska - lidera w dziedzinie programów telewizyjnych i rozrywkowych. Od 2010 roku głównym obszarem jej działalności jest produkcja reklamowa – działa pod marką Sputnik Studio, którego jest pomysłodawczynią i właścicielką. Reżyserka, Julia Groszek, zadebiutowała półgodzinnym dokumentem „Pałac Dożów” poświęconym eksploracji zamkniętej, męskiej społeczności pracowników kolei w Rumunii, mieszkających na stałe w pociągu. Jej godzinny film „Arabski sekret” zdobył nagrody m.in. na Festiwalu Mediów w Łodzi, HumanDoc FF i Ismailia Film Festival w Egipcie. Doświadczenie zdobywała także jako asystentka reżysera m.in. przy „Rewersie” Borysa Lankosza oraz „Ostatniej rodzinie” Jana P. Matuszyńskiego.

Prace nad „Światłami dużego miasta” rozpoczęły się w maju 2018 roku i najprawdopodobniej potrwają do zimy. Każdy, kto chciałby opowiedzieć swoją historię o życiu w Warszawie lub wesprzeć projekt finansowo może kontaktować się z twórcami filmu drogą mailową: [email protected].

R. Kuciński


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklama
pochmurnie

Temperatura: 13°CMiasto: Kalisz

Ciśnienie: 1027 hPa
Wiatr: 11 km/h

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama