Choć etap produkcyjny filmu już się rozpoczął, twórcy „Światła dużego miasta” wciąż są otwarci na kolejne historie potencjalnych bohaterów. Czego szukają? Chcą opowiedzieć o ludziach z małych miast i miejscowości, których przygnała do Warszawy ciekawość i chęć rozwoju oraz o tych, którzy mieli na siebie konkretny pomysł i tylko w stolicy mogli spróbować go zrealizować. Być może dla niektórych była to ucieczka do wolności, bycia sobą czy swobodnego wyboru ścieżki kariery – wolności, za którą niekiedy przyszło im zapłacić wysoką cenę.
„Warszawa wielokrotnie kojarzona z miastem pełnym zagrożeń i przytłaczającego tempa, pełna negatywnych stereotypów i budząca lęk, okazuje się życiowym poligonem doświadczalnym, w pozytywnym jak i negatywnym tego słowa znaczeniu” – czytamy na stronie projektu http://swiatladuzegomiasta.pl/. „Bo oprócz swojej groźnej twarzy, ma też tę pozytywną i ekscytującą, dającą szansę na rozwój, poznanie, przekraczanie siebie i osiąganie nowych celów”.
ŚWIATŁA DUŻEGO MIASTA
FILM DOKUMENTALNY O LUDZIACH SPOZA WARSZAWY W WARSZAWIE
To opowieść o tym, jak to miasto daje Ci potężnego kopa i ogromną energię. To opowieść o tym, jak to miasto daje Ci potężnego kopa i ogromne przerażenie. To opowieść o tym, jak wysiadasz z pociągu na Centralnym i nie bardzo wiesz, w którą stronę pójść do wyjścia. To opowieść o tym, że zaczynasz jeść lunch zamiast obiadu. To opowieść o tym, jak szukasz pierwszego mieszkania; jak jedziesz je oglądać gdzieś na dalekie Bielany bądź głęboki Ursynów, a kiedy już dojeżdżasz, okazuje się, że mieszkanie jest wynajęte.
To opowieść o tym, że trudno wytłumaczyć Twoim rodzicom, czym zajmujesz się w pracy. To opowieść o tym, jak możesz iść o 22 do fryzjera i wcale Cię to nie dziwi. To opowieść o tym, że nie znasz albo nie widziałeś nigdy sąsiadów z Twojej klatki. To opowieść o tym, jak wysiadasz na przystanku i nie możesz iść wolniej, bo spowalniasz tłum, z którym idziesz.
Jednym z producentów filmu jest 34-letni kaliszanin, Tomasz Grzegorek, który od dekady mieszka i pracuje w Warszawie. Pierwsze kroki jako operator kamery stawiał w Twojej Telewizji w rodzinnym mieście, na krótko – jako prezenter - związał się z kaliskim Radiem Centrum, a potem na dłużej z Eską w Krakowie. Studiował w łódzkiej „filmówce” na Wydziale Organizacji Sztuki Filmowej.
Robert Kuciński: Niektórych może dziwić to, że zrezygnowałeś z życia w Krakowie i przeniosłeś do Warszawy.
Tomasz Grzegorek: Chyba szukałem ciekawszego życia, tak myślę z perspektywy czasu. Kraków jest fajnym miastem, ale dla mnie działo się tam za mało. Mieszkam w stolicy od dziesięciu lat. Zanim zacząłem produkować reklamy i filmy, produkowałem spektakle teatralne, m.in. w Teatrze Dramatycznym dla Moniki Strzępki i Pawła Demirskiego, współpracowałem Pawłem Miśkiewiczem, Arturem Tyszkiewiczem czy Markiem Kalitą. Moje producenckie wykształcenie pchało mnie jednak w stronę filmu.
„Światła dużego miasta” reżyseruje Julia Groszek, ale to Twój pomysł.
Julia to świetna dokumentalistka, absolwentka Szkoły Wajdy, bardzo zdolna. Ma na koncie kilka filmów, a jej ostatni dokument „Arabski sekret” zdobył wiele prestiżowych nagród w kraju i za granicą. Pomysł rzeczywiście wyszedł ode mnie, a zrodził się na fali mojej fascynacji reportażami Marty Szarejko zebranymi w tomie „Zaduch”. Postanowiłem poszukać bohaterów podobnych do mnie i zapytać, jak się czują w tym potwornie wielkim mieście.
A jak Ty czujesz się w „potwornie wielkim mieście”?
Jestem wciąż zafascynowany tym miastem, tym, jakie daje możliwości, jak jest nieograniczone, jak inni są tu ludzie. Ci, którzy nie mieszkają w Warszawie, na ogół mają mylne o niej wyobrażenia. Jakiś wyścig szczurów, szczególne trudności, nieprzychylność tubylców… Mam całkowicie odmienne doświadczenia: ludzie są bardzo mili, otwarci. Może nie uśmiechają się tak jak w Nowym Jorku, ale nie ma w nich wrogości.
Naprawdę nigdy nie poczułeś dystansu rodowitego warszawiaka wobec przybysza? Wydaje mi się, że raz po raz pojawia się taki podział na warszawiaka i nie-warszawiaka, choćby w narracji startującej właśnie kampanii prezydenckiej.
A mnie się wydaje, że ten podział bywa eksponowany na użytek medialny. Mam mnóstwo przyjaciół wśród warszawiaków i nigdy mi nie wytknięto, że urodziłem się gdzie indziej.
Wydaje mi się, że ostatnio nie kocha się Warszawy w całości, tylko dzielnicowo.
Moja dzielnica to Praga Południe, gdzie mieszkam od sześciu lat. To bardzo fajne miejsce, a wiem, co mówię, bo wcześniej żyłem na Ursynowie i na Kabatach.
Byłbyś w stanie wrócić do Kalisza?
Kiedyś tata zadał mi to pytanie i od razu sam sobie odpowiedział: no tak, ale po co. Lubię przyjeżdżać do Kalisza, ale nie miałbym w nim możliwości zawodowych. Wsiąknąłem w Warszawę. Ale jak to mówią: nigdy nie mów nigdy.
Wróćmy do filmu. Kogo szukacie?
Przede wszystkim ludzi, którzy już mieszkają w Warszawie. Nieważne, jak długo, choć najbardziej interesują nas ci, którzy przybyli do stolicy po roku 2000. Chcemy zapytać o sposób, w jaki oswajali to miasto, o uczucia i spostrzeżenia, o rachunek zysków i strat. Gdy zapytaliśmy jedną z bohaterek, jak duża jest jej miejscowość, to powiedziała, że czasami uzmysławia to sobie stojąc na przejściu dla pieszych i czekając na zielone światło. Ta grupka wokół niej to stan liczebny jej rodzinnej wsi. Wyobraźmy sobie, jakie trudności musiała pokonać taka dziewczyna, skoro osoby mieszkające nawet od kilkunastu lat w stolicy mają kłopoty z opanowaniem topografii. Nie skupiamy się jedynie na młodych ludziach, którzy niedawno przyjechali z małych miejscowości, bo równie chętnie słuchamy menedżerów, którzy już dawno się rozgościli w stolicy i zarabiają 40-50 tysięcy.
Co czeka osobę, która się do Was zgłosi? Jak to wygląda organizacyjnie?
O krótką historię prosimy drogą mailową, później umawiamy się na spotkanie i rozmawiamy. Tych spotkań jest więcej, bo jednak dokument to wymagająca forma. Z jego bohaterami chcemy się dobrze poznać i zżyć. Gdy się porozumiemy, wejdziemy na plan i porozmawiamy przed kamerą. Zdjęcia będą realizowane w miejscach, w których funkcjonuje na co dzień dana osoba. Finalnie opowiemy historie 5-6 ludzi, które ułożą się w godzinny film.
Co Was odróżni od telewizyjnych opowieści o „słoikach”?
Przede wszystkim jakość. Telewizyjny cykl jest paradokumentem, w którym spora część zdarzeń jest wyssana z palca. My pokażemy prawdziwych ludzi i prawdziwe historie. Być może zaprzeczymy zasadności funkcjonowania takiego piętnującego określenia. Co ciekawe, już ktoś, kto z mniejszego miasta przenosi się do Krakowa, nie jest w ten sposób nazywany.
Film – nawet przy skromnych wymaganiach i dużych zdolnościach kreacyjnych – jest na ogół kosztownym przedsięwzięciem.
Na razie z Magdą Czmudą, ze Sputnik Studio, realizujemy film za własne pieniądze. Jesteśmy na etapie szukania bohaterów, rozmawiamy z rozmaitymi partnerami na temat finansowania projektu, Realizację chciałbym zacząć jesienią tego roku. Moim marzeniem jest, aby premiera odbyła się przed przyszłorocznymi wakacjami.
Koproducentka „Świateł dużego miasta”, Magdalena Czmuda, debiutowała w angielskim oddziale Ogilvy Action, międzynarodowej sieci agencyjnej należącej do Ogilvy Group. Realizowała również projekty dla Endemol Shine Polska - lidera w dziedzinie programów telewizyjnych i rozrywkowych. Od 2010 roku głównym obszarem jej działalności jest produkcja reklamowa – działa pod marką Sputnik Studio, którego jest pomysłodawczynią i właścicielką. Reżyserka, Julia Groszek, zadebiutowała półgodzinnym dokumentem „Pałac Dożów” poświęconym eksploracji zamkniętej, męskiej społeczności pracowników kolei w Rumunii, mieszkających na stałe w pociągu. Jej godzinny film „Arabski sekret” zdobył nagrody m.in. na Festiwalu Mediów w Łodzi, HumanDoc FF i Ismailia Film Festival w Egipcie. Doświadczenie zdobywała także jako asystentka reżysera m.in. przy „Rewersie” Borysa Lankosza oraz „Ostatniej rodzinie” Jana P. Matuszyńskiego.
Prace nad „Światłami dużego miasta” rozpoczęły się w maju 2018 roku i najprawdopodobniej potrwają do zimy. Każdy, kto chciałby opowiedzieć swoją historię o życiu w Warszawie lub wesprzeć projekt finansowo może kontaktować się z twórcami filmu drogą mailową: [email protected].
R. Kuciński
Napisz komentarz
Komentarze