Wszystko działo się przed południem w niedzielę, 7 października. Na dachu jednego z bloków świadkowie zauważyli młodego mężczyznę. Siedział na krawędzi budynku i sprawiał wrażenie, jakby zamierzał skoczyć. – Zachowywał się tak, jakby sobie nic z tego nie robił. Świadkowie zadzwonili na 112, zjechały się wszystkie służby mundurowe, a przed tym jego znajomi krzyczeli, żeby tego nie robił – relacjonuje czytelnik portalu, Tomasz. - My też mu krzyczeliśmy, żeby tego nie robił, bo idziemy z dzieckiem i żeby nie robił tego przy malutkim dziecku. Po jakimś czasie zszedł i akurat przyjechały służby, ale on nic sobie z tego nie robił. Śmiał się jeszcze, chciał, żeby mu te zdjęcia wysłać.
Powiadomiona o zdarzeniu policja zastała opisanego mężczyznę już na klatce schodowej. – Pan twierdził, że to nieporozumienie, bo na dachu jedynie przestawiał antenę. Został wylegitymowany i na tym nasza interwencja się zakończyła – mówi mł. asp. Anna Jaworska-Wojnicz, rzecznik prasowy kaliskiej policji.
MIK, fot. czytelnik portalu Tomasz S.
Napisz komentarz
Komentarze