W tym momencie są one pozostawionymi samopas. - Tam w tej chwili jest około 3 tysięcy ton różnego rodzaju odpadów niebezpiecznych, bo katalog odpadów, które firma mogła przyjmować był bardzo szeroki – potwierdza Jakub Kaczmarek z Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Kaliszu.
O magazynie poinformował nas czytelnik portalu faktykaliskie.pl. W mailu do redakcji napisał, że niebawem w Kaliszu może dojść do podobnej sytuacji, która kilka tygodni temu miała miejsce w Komornikach pod Poznaniem, gdzie również składowano odpady niebezpieczne. „Podobna (wręcz identyczna) sytuacja jest w Kaliszu. W dzielnicy Szczypiorno tuż przy osiedlu mieszkalnym jest taki magazyn z odpadami niebezpiecznymi. Stwarza duże zagrożenie dla mieszkańców, wyciekają z niego niezidentyfikowane (groźne) substancje chemiczne. O sprawie tej wiedzą i Ochrona Środowiska i Straż Pożarna oraz UM, który wydał zgodę na ten magazyn, jednak nie mogą nic wyegzekwować, bo firma, która prowadziła ten magazyn znikła. A magazyn został i stwarza duże zagrożenie” – czytamy w mailu.
Stawarza zagrożenie od dłuższego czasu. W lipcu ubiegłego roku właśnie w tym magazynie nastąpił wyciek substancji niebezpiecznych. Wtedy interweniowała Państwowa Straż Pożarna.
- Budynek jest niedostosowany do przechowywania tego typu substancji. Po wycieku właściciel firmy, który zajmował się składowaniem odpadów i był zobligowany do ich utylizacji, otrzymał wytyczne od nas oraz ustawowy czas na ich wdrożenie. Kiedy chcieliśmy sprawdzić, czy się do nich zastosował okazało się, że znikł, a odpady zostały – mówi Marek Burzyński z Państwowej Straży Pożarnej w Kaliszu.
Właścicielem firmy jest mieszkaniec Poznania. Mężczyzna otrzymał od Miasta zgodę na prowadzenia działalności. Mógł składować odpady, ale zgodnie z prawem był zobowiązany do ich odpowiedniej utylizacji. - Kiedy się okazało, że firma gromadzi i magazynuje odpady w sposób niezgodny z zakresem udzielonego zezwolenia, pozwolenie zostało cofnięte i w tym momencie odpady są zgromadzone niezgodnie z prawem - mówi Zofia Słabowska z Wydziału Ochrony Środowiska, Rolnictwa i Gospodarki Komunalnej Urzędu Miejskiego w Kaliszu – Powiadomiliśmy Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska, Państwową Straż Pożarną, Wojewodę Wielkopolskiego oraz Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska w Poznaniu. Wszyscy dążymy do tego, by osoba, która odpady zgromadziła przy ul. Wrocławskiej usunęła je z tego miejsca. Jednak procedury są długie.
Firma z Poznania mogła gromadzić opakowania po lakierach, farbach i rozpuszczalnikach, szlamy oraz emulsje. - Sposób magazynowania był niewłaściwy. One powinny być magazynowane w opakowaniach opisanych w sposób umożliwiający ich identyfikację. Odpadów zgromadzono tez zbyt dużo – dodaje Zofia Słabowska. Po wycieku nie tylko zezwolenie na prowadzenie działalności zostało przez Urząd Miasta cofnięte, ale i Państwowa Straż Pożarna i Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska sprawę skierowały do Prokuratury Rejonowej w Kaliszu. - Dochodzenie było prowadzone w sprawie wprowadzenia niebezpieczeństwa zdarzenia zagrażającego życiu lub zdrowiu wielu osób, tutaj cytat „mającego postać pożaru bądź rozprzestrzenienia się substancji trujących, duszących lub parzących poprzez magazynowanie odpadów niebezpiecznych" – mówi Janusz Walczak, zastępca prokuratora okręgowego w Ostrowie Wielkopolskim. - Materiały zgromadzone w trakcie śledztwa dały podstawę do sformułowania zarzutów. Nie doszło jednak do ich przedstawienia podejrzanemu z uwagi na niemożność ustalenia jego miejsca pobytu – dodaje.
Prokuratura postępowanie zawiesiła w maju. Jak się okazuje wytyczne PSP i WIOŚ oraz śledztwo prowadzone przez Prokuraturę Rejonową w Kaliszu dla osoby, która magazyny wynajmowała i pozostawiła w nich chemiczne substancje, będące zagrożeniem dla życia i zdrowia oraz środowiska, to niewystarczającym straszak. Mieszkaniec Poznania zapadł się pod ziemię. Nie chcą zniknąć zgromadzone przez niego odpady. - Największy problem tego typu działalności to brak konieczności ubezpieczenia i poręczenia finansowego przez osoby, które ją prowadzą – mówi Marek Burzyński. – Gdyby takie były wymagane, to nie byłoby problemu z kosztowną utylizację odpadów niebezpiecznych.
Według Jakuba Kaczmarka chemikalia zgromadzone w magazynie to tykająca bomba. - Na ścianach zewnętrznych są zacieki, co sugeruje, że któryś z odpadów się wydostaje. Specyficzny, chemiczny zapach też sugeruje, że coś się w środku dzieje. Według nas może to spowodować istotne zagrożenie do środowiska a tym samym dla ludzi przebywających w pobliżu – dodaje kierownik WIOŚ.
Magazyn znajduje się na terenie dawnej Agromy. Obok niego mieści się wiele firm. Każdego dnia pomieszczenia, w których zgromadzono chemikalia mija kilkaset osób.- Moja firma znajduje się 2 metry od tego magazynu, dlatego się boję, ale tam nic się teraz nie dzieje – mówi nam mężczyzna z firmy stolarskiej.
Jego sąsiad, który pracuje w firmie naprawiającej samochody jest zdziwiony, że odpady nadal są w magazynie. - Pamiętam, że w ubiegłym roku był wyciek. Była straż, policja, ale myślałem, że odpady wywieziono. Według prawa odpowiedzialność usunięcia odpadów spadnie na właściciela magazynu, który w ubiegłym roku wynajął pomieszczenie firmie z Poznania. Wiadomo, że Patryk M. - osoba, która zajmowała się składowaniem niebezpiecznych odpadów, już był karany za podobne przestępstwo i 2 lata spędził w więzieniu.
AW, zdjęcia czytelnik portalu faktykaliskie.pl
Napisz komentarz
Komentarze