Poseł Jan Dziedziczak (Prawo i Sprawiedliwość)
Jeden z naszych posłów niezwiązanych z regionem. Pochodzi z Warszawy. Jednak dobrze wtopił się w krajobraz, bo jako polityk zdobywający głosy, w Kaliszu pojawił się lata temu. Zaczynał od gaf. Nie wiedział, nad jaką rzeką leży Kalisz, chciał by w mieście powstała Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa, chociaż taka od lat już w mieście z powodzeniem działała. I na pierwszej konferencji, którą zorganizował na dworcu PKP, ogłosił, że szuka żony z Wielkopolski, bo kobiety stąd są piękne i pracowite. I że Kalisz powinien mieć szybką kolej. Dekada od jego debiutu w Kaliszu wystarczyła, by odróżnić Prosnę od Odry i że nie tylko mamy uczelnię, ale nasza PWSZ jest znana w Polsce. Szybkiej kolei do Kalisza nie dociągnął. Żony w Kaliszu nie znalazł, tak jak czasu, by sprecyzować swoje obietnice poselskie. Składane przed ostatnimi wyborami były raczej ogólne i zgodne z całościowym programem PiS. Chociaż w dziedzinach niszowych, które jakości życia mieszkańców regionu kaliskiego nie zmieniają, to jednak dla Kalisza udało mu się zrobić kilka rzeczy.
Jan Dziedziczak szczęścia do bycia „jedynką” nie miał, ale cztery lata temu to on inaugurował w naszym mieście kampanię przed wyborami parlamentarnymi i obiecywał „damy radę”, bo takie hasło jak mantrę powtarzali wtedy kandydaci PiS. Konkretów dotyczących miasta i regionu nie wygłaszał, raczej stał w cieniu oddając scenę innym, ale nie pozwalając o sobie zapomnieć. Mandat dostał i stanowisko sekretarza stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Pewnie też niewielu zdziwi, że przy okazji jak satelita krążył wokół kościoła. I tu czas na „zasługi”.
W 2016 roku do Diecezji Kaliskiej wróciły liczące prawie pół tysiąca lat płaskorzeźby. Zabytek sztuki sakralnej, który pierwotnie znajdował się w kościele na Pólku w powiecie kępińskim, a od 1976 roku w Bralinie, skradziono w 1994 roku. Ślad po nich zaginął na ponad dwie dekady. Wróciły do miasta dzięki m.in. ministrowi Janowi Dziedziczakowi. Służby konsularne wykupiły działa od zagranicznych właścicieli. Polityk ten obiecał też, że do Kalisza wróci obraz „Zdjęcie z krzyża” Piotra Rubensa, które – jak wielu uważa zaginęło a nie spłonęło - w czasie pożaru kaliskiej katedry 13 grudnia 1973 roku. Na razie się nie udało. Zasługą posła PiS można też nazwać ściągnięcie do Kalisza kilkudziesięciu pracowników polskiego korpusu dyplomatycznego. Pracownicy ambasad pierwszy raz w historii gościli w mieście innym niż wojewódzkie. Przyjechali, by poznawać historię regionu i promować ją w świecie. - Zadaniem dyplomatów jest nie tylko podtrzymywanie kontaktów politycznych, ale też pokazywanie walorów naszego kraju. Od jakiegoś czasu też walka z hasłami "polskie obozy zagłady", które to Polakom przypisują tworzenie takich miejsc. Dlatego w Ministerstwie Spraw Zagranicznych powstał Wydział Dyplomacji Historycznej – mówił w listopadzie 2017 roku i zapewnił, że „Statut Kaliski” znajdzie się w każdej polskiej ambasadzie. Czy tak się stało? Tym się poseł nie pochwalił. I pewnie już tego nie zrobi, bo w kwietniu ubiegłego roku jego stanowisko pracy w MSZ zostało zlikwidowane. Jednak w myśl powiedzenia „nie ważne, co mówią byleby nazwiska nie pomylili” raczej niemrawy Jan Dziedziczak zasłynął w ubiegłym roku jako miłośnik podróżny. Dalekich podróży warto podkreślić. Korzystając z przywilejów stanowiska odwiedził m.in. Brazylię i RPA, a na podróże wydał ponad 80 tysięcy złotych. Nie swoich oczywiście.
Poseł Piotr Kaleta (Prawo i Sprawiedliwość)
Piotr Kaleta w swojej kampanii wyborczej w 2015 roku skupiał się głównie na krajowych hasłach partii i tym przewodnim „Dobra zmiana”. Z jego autorskich pomysłów najciekawiej brzmiał ten, mówiący o powstaniu województwa kaliskiego. Taki twór miałby powstać przy okazji rewizji reformy administracyjnej. Temat szybko ucichł po wyborach, sam poseł nie wracał do niego publicznie. W kampanii, podobnie jak wszyscy kandydaci i to w każdych wyborach, mówił też o budowie obwodnicy Kalisza i budowie drogi ekspresowej 12. Efektów nie widać. W trakcie jego kadencji dużo mówił o powstaniu Wojsk Obrony Terytorialnej w Kaliszu. Najpierw miała być u nas cała brygada, później chociaż batalion. Nic z tych zapowiedzi nie wyszło. Gdy poseł Kaleta ubiegał się o fotel prezydenta Kalisza obiecał, wsparty słowem ministra MON Mariusza Błaszczaka, że budynek po byłym więzieniu zostanie przejęty przez resort obrony i zaadaptowany na potrzeby WOT. I co? I nic. Pytany o to rzecznik MON informuje, że nie ma w tej sprawie żadnej decyzji.
Na plus posłowi Kalecie trzeba zapisać, że razem z innymi posłami PiS z naszego okręgu poprawką w budżecie państwa zabezpieczył 500 tys. zł na renowację zabytkowego zbiornika odkrytego na Głównym Rynku w Kaliszu. Za ich sprawą udało się też pozyskać część środków na remont ul. Pokrzywnickiej.
Poseł Piotr Kaleta w mediach ogólnopolskich zasłynął z udziału w sejmowych awanturach i złośliwościach. Z mównicy sejmowej mówił o wyczuwalnym na sali „swądzie szatana”. Kilka razy wdał się w ostrą wymianę zdań z posłem PO Sławomirem Nitrasem. Mówił m.in., że kiedyś człowiek nazwiskiem Nitras „dostał od niego po pysku”.
Od 2019 roku Piotr Kaleta złożył 29 interpelacji, zapytań i oświadczeń. 5 z nich bezpośrednio dotyczyły Kalisza.
Poseł Jerzy Kozłowski (Kukiz’15)
Do wyborów 2015 roku był prywatnym przedsiębiorcą, prowadził m.in. biuro turystyczne. Do Sejmu wystartował jako kandydat bezpartyjny z listy Kukiz’15. To jeden z najmniej medialnych parlamentarzystów z naszego regionu. Jego aktywność wzrosła w ubiegłym roku, gdy ubiegał się o fotel prezydenta miasta i większość wzmianek na jego temat dotyczy właśnie tego okresu. Niestety, o działalności poselskiej wiadomo niewiele. Niewiele zresztą można też wywnioskować ze stron samego Sejmu.
W kampanii parlamentarnej Jerzy Kozłowski, podobnie jak pozostali jego koledzy z listy, nie mieli konkretnych założeń programowych. Mówili o „obaleniu systemu” i „rozwiązywaniu lokalnych problemów”. - Musimy myśleć przede wszystkim o regionie, z którego się wywodzimy. Nie jesteśmy posłami z Warszawy tylko stąd, z regionu i interesują nas – czy to się podoba komuś, czy nie – głównie problemy tego regionu – twierdzili.
Zapowiadali budowę mieszkań, zatrzymanie młodych ludzi w Kaliszu, walkę o zaniedbany zbiornik w Szałem czy o uruchomienie niedziałającego (jeszcze wówczas) Ośrodka Radioterapii. Trudno powiedzieć, czy w jakimkolwiek stopniu Jerzy Kozłowski przyczynił się do realizacji któregoś z tych postulatów. W 2016 r. zarzucał natomiast ówczesnym władzom brak inicjatywy w sprawach ważnych dla Kalisza, które parlamentarzyści mogliby poprzeć w Sejmie. Sęk w tym, że również sam poseł o swoim mieście zapomniał; wśród stosunkowo niewielu, w porównaniu z innymi, interpelacji nie znaleźliśmy ani jednej dotyczącej Kalisza.
Mimo to w ubiegłorocznych wyborach samorządowych Jerzy Kozłowski startował na prezydenta. Bez powodzenia. Zajął ostatnie, ósme miejsce.
Poseł Joanna Lichocka (Prawo i Sprawiedliwość)
„Jedynka” na liście to najczęściej formalność. Jednak nie w przypadku Prawa i Sprawiedliwości. Kto będzie twarzą partii w danym kręgu osobiście decyduje Jarosław Kaczyński i często wcale nie pada na osoby „stąd”. Namaszczenie od prezesa do walki o głosy wyborców w okręgu kalisko –leszczyńskim dostała Joanna Lichocka. Była dziennikarka i autorka słynnej onegdaj ”Mgły”, do Kalisza przyjechała niczym cesarzowa ideologicznej wojny z PO i śmiało forsowała słowami, komentując stwierdzeniem „no raczej” hasło „jest jeszcze wiele do zrobienia” głoszone przez jej przeciwnika Mariusza Witczaka i dodawała, że rząd PO to „wielka ściema” przy okazji – skutecznie jak się okazało - zachęcając „Głosujcie na kogo chcecie, byle byli to kandydaci Prawa i Sprawiedliwości”. Obiecywała „lepszą zmianę” dość ogólnie i bez wskazówek, czego miałaby dotyczyć w naszym mieście. Chociaż trzeba przyznać, że zaczęła od poważnej obietnicy budowy nowego więzienia w Kaliszu. I na tym niestety koniec. No może prócz nadal ideologicznej wiary – słownej – w „dobrą zmianę”, która nasze miasto ominęła jak flagowa obietnica kolejnych parlamentarzystów – obwodnica.
Jedno jest pewne, Joanna Lichocka, jest jednym z najbardziej wyrazistych posłów z naszego regionu i najbardziej wpływowym. Mimo, że nie pochodzi z Kalisza, to na potrzeby walki politycznej dobrze rozpoznała kaliskie realia. Przygotowała też cięte riposty, czego wszyscy się spodziewali, przeciwko swym głównym kontrkandydatom, a przede wszystkim Mariuszowi Witczakowi z PO, który przekonywał, że dwie kadencje to zbyt mało i „jest jeszcze wiele do zrobienia”. Rywalowi odpowiedziała, krótkie i złośliwe „no raczej” i przekonywała do siebie i swoich kolegów. - Teraz Kalisz musi rozwijać się tak samo dynamicznie jak po wydarzeniach z 1914 roku – mówiła 22 września 2015 roku. - Ja nie twierdzę, że zdobywanie tutaj głosów jest rzeczą łatwą, ale mam nadzieję, że mieszkańcy Kalisza, Leszna czy Ostrowa Wielkopolskiego i innych miejscowości w okręgu numer 36 co nieco o mnie wiedzą. Nie jestem zupełnie nieznana. Jestem nowa tutaj, ale myślę, że po tych 24 latach pracy w dziennikarstwie Polacy mają o mnie wyrobione zdanie. Wiedzą, czego się można się po mnie spodziewać. Wiedzą, że jestem konsekwentna w tym co robię i że dotrzymuję słowa. – mówił Lichocka.
A jakie deklaracje złożyła tego dnia? - Znajdą się środki finansowe np. na remont więzienia. Nie trzeba będzie likwidować kolejnych instytucji państwa. Być może, jak się zmieni taki sposób myślenia, znajdzie się pomysł na szybką realizację i drogi S12, która jest marzeniem i drogi, która połączy Kalisz z autostradą poznańską, z Koninem. Przecież to są oczywiste oczywistości. Jeśli pociągiem z Kalisza do Warszawy jedzie się wolniej niż przed I wojną światową to o czym my mówimy? – pytała tego samego dnia liderka listy. - Kalisz jest jednym z tych miast, które oberwało po reformie samorządowej przeprowadzonej przez obecnego polityka PO Jerzego Buzka. Musimy wprowadzić program, który zapowiadał już Andrzej Duda w swojej kampanii i o którym mówi Beata Szydło. Wprowadzenie programu, który zatrzyma regres byłych miast wojewódzkich. Trzeba zmienić filozofię myślenia o państwie. Nie może być tak, jak proponowała przez 8 lat Platforma Obywatelska, że liczą się tylko metropolie. Liczy się tylko inwestowanie w te największe ośrodki i one mają zasysać mniejsze miejscowości. – twierdziła posłanka.
Cytując klasyka „oczywistą oczywistością” stało się obiecywanie dróg, które powinny prowadzić do Kalisza. W tej materii „dobra zmiana” nie przyszła. Pojawiło się za to nowe zjawisko – przysłowiowy „diabelski młyn”, na który rzucono kaliskie więzienie. Historii zamknięcia przypominać nie musimy, ale warto przypomnieć, że już 8 grudnia, tuż po zdecydowanej wygranej PiS w wyborach parlamentarnych, Joanna Lichocka przywiozła do Kalisza Patryka Jakiego. Wiceminister odwiedzając Szczypiorno zdradził, że remontu starego obiektu przy Łódzkiej nie będzie, ale powstanie zupełnie nowy i najnowocześniejszy obiekt w Polsce i to właśnie w sąsiedztwie Centralnego Ośrodka Szkolenia Służby Więziennej. Szok i zaskoczenie, bo jeszcze chwilę wcześniej obiecywano cofnięcie decyzji poprzedniej ekipy i reanimację dotychczasowego zakładu karnego. Taka zmiana zdania, sprzeczne informacje, co do planów dotyczących nowej i starej jednostki to nadal codzienność. I tutaj może się okazać, że cytowane już dwukrotnie zawołanie Mariusza Witczaka sprzed czterech i także przytaczana już odpowiedź na nie Joanny Lichockiej posłanka może użyć przy reklamowaniu swoich obietnic jesienią.
Chyba, że prezes Jarosław Kaczyński ma inne plany wobec posłanki, która jeszcze na początku kadencji bywała w mieście w miarę regularnie. Na razie, w 4 rok kadencji najważniejsze obietnice Joanny Lichockiej nadal czekają na realizację.
Poseł Jan Mosiński (Prawo i Sprawiedliwość)
Dla długoletniego przewodniczącego zarządu Regionu Wielkopolska Południowa NSZZ „Solidarność” 2015 rok okazał się przełomem. Ze związkowego działacza szybko awansował na jednego z najbardziej aktywnych i rozpoznawalnych posłów PiS z naszego regionu, głównie dzięki pracy w Komisji ds. reprywatyzacji, której przewodniczy Patryk Jaki. Obecnie Mosiński jest w randze Sekretarza Stanu przy Komisji Weryfikacyjnej.
Poseł PiS-u z Kalisza często gości w mediach ogólnopolskich, komentując bieżące wydarzenia polityczne. Jak wykorzystuje swoją pierwszą poselską kadencję dla rozwoju naszego miasta?
Z pewnością należałoby tu wymienić zaangażowanie posła sprawą zgromadzonych nielegalnie chemikaliów w Szczypiornie. Przypomnijmy, przedsiębiorca z Poznania, wykorzystując lukę w polskim prawie, w wynajętym od prywatnej osoby magazynie przy ul. Wrocławskiej zgromadził około 3 tysięcy ton substancji chemicznych, do których utylizacji był zobowiązany. Patryk M. jednak zniknął, pozostawiając obiekt wypełniony po brzegi niebezpiecznymi substancjami. Zgodnie z, niestety wadliwym w tej materii, przepisami prawa, to na samorząd spada obowiązek zlikwidowania niebezpiecznego składowiska. Koszt tych prac to ponad 10 mln zł.
Poseł Mosiński m.in. zorganizował wspólne rozmowy z władzami miasta, komendantami kaliskiej Straży Pożarnej, Policji oraz przedstawicielami Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Następnie poseł spotkał się z prezesem Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Warszawie i rozmawiał o możliwościach wsparcia kaliskiego samorządu w kwestii utylizacji niebezpiecznych odpadów. Mosiński po spotkaniu przekazał, że możliwe są dwa scenariusze: pożyczka od NFOŚiGW na bardzo korzystnych warunkach albo dotacja przy udziale unijnych środków. Miasto złożyło wniosek do NFOŚiGW. Decyzja o formie wsparcia ma zapaść do końca lutego.
Poseł Mosiński zwracał również ministrowi środowiska uwagę na potrzebę naprawy wadliwego prawa, proponując m.in. przywrócenie kaucji będącej zabezpieczeniem dla samorządów na ewentualne usuwanie przez nie nielegalnych wysypisk i składowisk. Głośnie przypadki podpaleń dużych hałd śmieci sprawiły, że resort środowiska w ekspresowym tempie przygotował zmianę przepisów. Stosowna uchwała weszła w życie na początku września 2018 roku.
Jednym z najważniejszych zadań, które postawił przed sobą Jan Mosiński, jak i wszyscy prawicowi parlamentarzyści z naszego okręgu była i jest budowa drogi S12, która ma przebiegać przez Kalisz. W tym celu powołano Parlamentarny Zespół na Rzecz Budowy Drogi Ekspresowej S12 zajmujący się planami powstania zachodniej nitki ekspresówki. Póki co zamiary budowy odcinka nie zostały ujęte w rządowym programie budowy dróg na najbliższe lata.
Mosiński zwracał też uwagę rządu na konieczność powstania obwodnicy Kalisza i udzielenia wsparcia naszemu samorządowi. Na interpelacji się jednak skończyło.
Na koniec warto wspomnieć o ostrej reakcji posła na plany z poprzedniej kadencji samorządowej wybudowania na osiedlu Zagorzynek stacji przeładunkowej odpadów komunalnych, budzącej olbrzymi sprzeciw mieszkańców. Wówczas Mosiński zagroził, że jeśli pomysł udałoby się przeforsować na terenie Kalisza, Prawo i Sprawiedliwość wystąpi z koalicji w Radzie Miasta.
Poseł Adam Szłapka (Nowoczesna)
Adam Szłapka to nasz najmłodszy poseł (35 l.) i jeden z najbardziej aktywnych medialnie. Tego samego nie można powiedzieć jeśli idzie o jego zaangażowanie dla spraw Kalisza, który m.in. reprezentuje w Sejmie. Zresztą sami kaliszanie znają go bardziej z ekranów telewizorów i transmisji stacji ogólnopolskich, aniżeli lokalnych mediów. Szłapka w grodzie na Prosną pojawia się raczej rzadko i słabo jest kojarzony z okręgiem, z którego starował.
Jeszcze przed wyborami parlamentarnymi w 2015 r. zapowiadał swoje działania w kwestii lobbowania za lepszą infrastrukturą drogową w regionie. Rzeczywiście, na początku kadencji interpelował w sprawie budowy drogi S11 na odcinku Kórnik - Ostrów Wlkp. – Kępno (w 2018 r. podpisano umowę na zaprojektowanie odcinka z Ostrowa do Kępna, ale inwestycja ma szansę ruszyć dopiero za kilka lat). W przypadku samego Kalisza Szłapka dopytywał o remont krajowej „25” Kalisz – Ostrów Wlkp. – Konin. W tej sprawie nie wyznaczono nawet przebiegi tej trasy.
Ponadto poseł Nowoczesnej interesował losem byłego zakładu karnego - dopytywał ministra sprawiedliwości o możliwości wsparcie samorządu w utrzymaniu zabytkowego budynku przy Łódzkiej. W odpowiedzi Patryk Jaki nie znalazł podstawy prawnej wsparcia finansowego dla tej nieruchomości. O pieniądze, z podobnym skutkiem. Adam Szłapka starał się także na pogłębienie i oczyszczenie zbiornika retencyjnego w Szałem.
Poseł Mariusz Witczak (Platforma Obywatelska)
Mariusz Witczak z Platformy Obywatelskiej to polityk z dużym doświadczeniem w parlamencie. To senator VI i VII kadencji i poseł na Sejm VII i VIII kadencji. My skupiamy się na tej właśnie mijającej. O co dla Kalisza i naszego regionu zabiegał w mijających czterech latach poseł? Jak dbał o interes naszego miasta? Jakie wykazywał zaangażowanie i zainteresowanie sprawami kaliszan?
Działania posła Mariusza Witczaka skupiły się mocno na obietnicy przybliżenia Kalisza do „okna na świat”, czyli lepszego połączenia z autostradą A2. Rozbudowa DK 25 do standardu drogi głównej przyspieszonej na 64-kilometrowym odcinku Ostrów Wielkopolski – Kalisz – węzeł Modła na autostradzie A2 była i jest główną obietnicą posła dla naszego miasta i Aglomeracji Kalisko-Ostrowskiej.
Co działo się w tej sprawie w mijającej kadencji? We wrześniu 2015 roku, tuż przed wyborami rozbudowa DK 25 została wpisana do Programu Budowy Dróg Krajowych na lata 2014-2023. Szacowany łączny koszt zadania wynosi miliard 165 mln zł. Inwestycja nie miała wówczas gwarancji finansowania. Została jednak wszczęta procedura planistyczna. W 2016 roku poseł Witczak apelował do parlamentarzystów PiS z naszego okręgu i ówczesnego prezydenta Kalisza, Grzegorza Sapińskiego o wspólne lobbowanie na rzecz budowy drogi ekspresowej S25, oni jednak skupiali się na własnej obietnicy – przebudowy S12. W październiku 2016 roku została podpisana umowa na wykonanie Studium Techniczno-Ekonomiczno-Środowiskowego i innych dokumentacji. Koszt ich powstania to 11 mln zł. To pierwsze pieniądze wydatkowane na tę inwestycję. Zostały przeprowadzone również konsultacje społeczne, prezentujące trzy warianty przebiegu drogi. Poseł Witczak, dwukrotnie: w 2018 roku i teraz, w 2019 roku występował z poprawkami do budżetu dotyczącymi przeznaczenia kilkudziesięciu mln zł na tę inwestycję, ale większość parlamentarna PiS odrzuciła wnioski. Mariusz Witczak wystąpił też z interpelacją do premiera w związku z zastojem w kwestii „25-ki”. Kancelaria Prezesa Rady Ministrów odpowiedziała, że zadanie znajduje się poza limitem, jest na liście rezerwowej, nie mającej źródła finansowania na prace budowlane.
Jak informował na łamach „7 Dni Kalisza”, poseł PiS Tomasz Ławniczak, członek sejmowej komisji infrastruktury: do połowy 2021 r. zostanie opracowana tzw. koncepcja programowa rozbudowy DK 25 na trasie Ostrów-Kalisz-Konin, czyli nastąpi wybór ostatecznego wariantu. Dopiero wówczas będzie można nadać inwestycji fizyczny bieg. O ile oczywiście znajdą się na to pieniądze.
Według Tomasz Ławniczaka „poseł PO powinien wiedzieć, że w uchwale Rady Ministrów za czasów rządów Ewy Kopacz przebudowa DK 25 była wpisana w 2015 roku do załącznika nr 4, który w ogóle nie był brany pod uwagę pod kątem możliwości finansowych. Wówczas już podkreślano, że tylko pozycje wpisane w załącznikach nr 1 i nr 6 mają zagwarantowane finansowanie”.
Posłowi nie można oczywiście odmówić determinacji w kwestii powstania drogi, którą nawet nazwał od własnego nazwiska. Być może połączone siły wszystkich parlamentarzystów z naszego okręgu sprawiłyby, że na szybkie połączenie Kalisza z autostradą znalazłyby się pieniądze? Oby sprawa ta była należycie pilnowana, bo w przeciwnym razie dokumenty i projekty utkną w szufladzie.
W tej kadencji sprawa rozbudowy 25-ki to jedyna realna sprawa dla rozwoju Kalisza, którą zajmował się poseł Witczak. Na jego oficjalnym profilu na fb i stronie internetowej dominuje głównie krytyka rządów PiS. Wątek Kalisza pojawia się tylko w sprawach rozbudowy 25-ki właśnie lub kwestii ubiegłorocznych wyborów samorządowych.
Senator Andrzej Wojtyła (Prawo i Sprawiedliwość)
Przekształcenie PWSZ w Kaliszu w Akademię Kaliską – to główny cel wszystkich dotychczasowych rektorów uczelni. Zrealizowanie go za punkt honoru postawił sobie prof. Andrzej Wojtyła, senator z ramienia PiS, a od 2018 roku rektor kaliskiej PWSZ. - Chciałbym oficjalnie ogłosić, że właśnie rozpoczynamy operację pod tytułem „Akademia Kaliska” – mówił senator Wojtyła we wrześniu 2017 roku.
Przekształcenie miało odbyć się na mocy ustawy, której projekt i uzasadnienie napisał sam Wojtyła. - Jestem przekonany, że z przyjęciem ustawy w Senacie nie będzie większych problemów i że trafi do Sejmu, gdzie nad procesem legislacyjnym będzie czuwał poseł Jan Mosiński – mówił na konferencji prasowej senator Andrzej Wojtyła.
Projekt ustawy zakładał okres przejściowy dla Akademii Kaliskiej, podczas którego uczelnia będzie musiała spełnić określone wymogi, miedzy innymi umożliwić podjęcie studiów doktoranckich na minimum dwóch kierunkach. Zmiana to podniesienie statusu uczelni, otwarcie drogi do prowadzenia działalności naukowej i krok w kierunku utworzenia Uniwersytetu.
Wówczas mówiono, że Akademia miałaby rozpocząć swoją działalność 1 lutego 2018 roku. Co poszło zatem nie tak? Czekamy na komentarz rektora i senatora.
PODSUMOWANIE
Kaliscy parlamentarzyści są mocno podzieleni, podobnie jak i cała polska scena polityczna. Jednak łączy ich jedno. Dość skutecznie i zgodnie rozpoznają potrzeby miasta i ich zaspokojenie umieszczają w swoich programach wyborczych. Bo kto nie chciałby dla Kalisza obwodnicy, rozbudowy drogi nr 25 i 12, pozbycia się odpadów ze Szczypiorna albo zagospodarowania budynku po byłym więzieniu? To najpilniejsze od lat i niezmienne potrzeby miasta. Mamy to „szczęście”, że wybieramy w naszym okręgu dość ważnych polityków z obu obozów politycznych rządzących krajem przez ostatnie 14 lat. I co z tego mamy?
Jak pokazuje osławiony, supernowoczesny przystanek kolejowy w niewielkiej Włoszczowej, często przydział rządowych środków odbywa się „uznaniowo”. Wpływowy polityk, jak w 2006 roku Przemysław Gosiewski, może sprowadzić dla swoich wyborców inwestycję przewyższającą nawet realne potrzeby. Wykorzystując przy tym swoją pozycję w partii. Obwodnica dla Kalisza to konieczność, nie zaś inwestycyjna fanaberia, dlatego współpraca i wspólne lobbowanie za jej sprawą powinno być oczywistością. Pozycja niektórych naszych posłów rośnie, oczywiście dzięki wyborcom, którzy ich wskazali. Obserwujemy z ekranów telewizyjnych jak pną się po szczeblach politycznej kariery… i? I nic. Na razie możemy głównie tylko cieszyć się ich szczęściem, podziwiać i kibicować skłóconym ze sobą obozom we wzajemnym zwalczaniu się.
RED. fot. archiwum
Napisz komentarz
Komentarze