Kaliszanie zaczęli rok od udanych pucharowych starć. Potem przyszła ligowa porażka z Azotami Puławy, ale kolejne trzy potyczki w PGNiG Superlidze padły już łupem teamu znad Prosny. W efekcie MKS ma już na koncie 19 punktów i goni ekipy z górnej części tabeli. – Nie od dziś wiadomo, że liga jest w tym roku naprawdę bardzo wyrównana i każdy z każdym może wygrać. My cieszymy się z kolejnych zwycięstw. Myślę, że idziemy w dobrym kierunku. Zapominamy jednak o tym, co było i już myślimy o następnym meczu – przyznaje Michał Bałwas.
W minioną niedzielę drużyna prowadzona przez Patrika Liljestranda pokonała w Arenie wyżej notowanego Chrobrego Głogów. Gospodarze długo przeważali, ale w drugiej połowie musieli się sporo napocić, aby trzy punkty pozostały w Kaliszu. – Większość naszych meczów to spora dawka emocji. Często jest tak, że jak się zaczyna dobrze to potem zespół rywali powoli się otrząsa, próbuje odrobić stratę i mecz się wyrównuje. Ale na tej pogoni traci też sporo sił, co myślę, że było widać po Chrobrym w końcówce niedzielnego spotkania – ocenia Bałwas.
Skrzydłowy Energi MKS długo zmagał się z kontuzją, ale jak zapewnia, nie ma już po niej śladu. – Odpukać, wszystko jest już w porządku. Noga już wróciła do pełnej sprawności, myślę, że w 100 procentach do normy. Żaden stabilizator nie jest mi potrzebny. To mnie cieszy – tłumaczy zdobywca trzech goli w starciu z zespołem z Głogowa.
Do czołowej ósemki PGNiG Superligi kaliska drużyna traci już tylko pięć punktów. W fazie zasadniczej rozegra jeszcze osiem spotkań. – Teraz każdy mecz to są cenne punkty, każdy mecz jest dla nas na wagę złota. Wiadomo, że po drodze mamy jeszcze wyjazd do Kielc, gdzie w zasadzie każdy wpisuje porażkę. Ale na pewno nie pojedziemy po to, żeby się położyć, będziemy walczyć. W pozostałych spotkaniach stać nas na punktowanie – przekonuje Michał Bałwas.
(mso)
Napisz komentarz
Komentarze