To zdjęcie archiwalne, bo na ogłoszeniu wyroku Eryka J. nie było
Według obrońców oskarżonego fascynacja światem wirtualnym i godziny spędzane przed komputerem mogły mieć wpływ na zachowanie Eryka J. Od początku wnioskowali o poddanie 23-latka badaniom specjalistów od uzależnień behawioralnych. Wnioski były jednak odrzucane przez sąd, dlatego w mowach końcowych adwokaci wrócili do tematu i domagali się wznowienie procesu. Jak podkreślali sam czyn nie podlega wątpliwości i nie ma dla niego usprawiedliwienia, ale konieczne jest znalezienie przyczyn, które doprowadziły do dramatu. – Konieczne jest wyjaśnienie kwestii związanej nie z samym przebiegiem zdarzenia, ale kwestii dotyczącej winy – mówił dziś na sali sądowej Wojciech Wiza, obrońca Eryka J. - Wyjaśnienie wszelkich okoliczności, jak doszło do tej tragedii, która dotknęła pokrzywdzone i pokrzywdzonych nieżyjących. I wreszcie, żeby w oparciu o to postępowanie, chociaż zajmuje się jedną konkretną jednostkową sprawą, wyciągnąć wnioski, by uniknąć tego typu sytuacji w przyszłości.
Obrońcy usiłowali dowieść, że ich klient mógł działać pod wpływem gier komputerowych
Poczytalny
Eryk J. został poddany badaniom psychiatrów, jednak według obrony te zostały przeprowadzone standardowo. Według utartych schematów, bez zastosowania nowych metod w postaci sprawdzenia wpływu świata wirtualnego na zachowania osób, które godzinami siedzą przed komputerem, co już w 2018 roku Światowa Organizacja Zdrowia uznała za nową kategorię uzależnień. - Nie było psychiatryczno - sądowej opinii jeżeli chodzi obserwację psychiatryczną. Czy można nad tym przejść do porządku dziennego? Czy ten fakt nie powinien obligować sądu, aby zasięgnąć opinii innych biegłych, aby spróbować, w tak poważnej sprawie, rozwiać wszystkie wątpliwości, by móc bez wahania odpowiedzieć, że było to zbędne? Jeśli to się zestawi tym, co mówi sam oskarżony, który używa języka wprost zaczerpniętego z gier komputerowych, oskarżony w swoich wyjaśnieniach mówi, że wchodzi – likwiduje cel pierwszy. „Likwiduje” - to już powinno prowadzić, aby te kwestę zgłębić – mówił Mariusz Paplaczyk, obrońca Eryka J.
Prokuratura nie miała wątpliwości, że mężczyzna wiedział, co robi i wszystko skrzętnie zaplanował
„Jak zwykły rzeźnik”
Według sądu nie było potrzeby przeprowadzenia dodatkowych badań, dlatego wniosek obrońców Eryka J. z mów końcowych został odrzucony. Podobne zdanie miała prokuratura. Według oskarżyciela 23-latek jest poczytalny, a zbrodnię zaplanował ze wszystkimi najmniejszymi szczegółami. I świat gier, które pochłaniały mężczyznę nie miał wpływu na jego zachowanie, którego dopuścił się w marcu ubiegłego roku. - Przychodzi w nocy, w stroju budzącym grozę i zabija dwie osoby, a kolejne usiłuje zabić. Czyni to tylko i wyłącznie dlatego, że nie chce płacić alimentów. Nie chce troszczyć się o swoje biologiczne dziecko, nie chce pomagać matce tego dziecka, swojej byłej partnerce – przytaczał w trakcie mowy końcowej prokurator Krzysztof Kowalewski. - Siedzącą na łóżku Natalię K. atakuje nożem, jej także próbuje poderżnąć gardło, czego ślady są widoczne także dzisiaj w postaci głębokiej szramy. Kobieta krzyczy, próbuje uciec, ale wobec wielkiej przewagi fizycznej Eryka J. jej się nie udaje. Eryk J. dociska ją do łóżka i zadaje ciosy nożem. W szczególności kilka ciosów w podbrzusze, czyli w brzuch kobiety ciężarnej. Jeden z tych ciosów trafia w klatkę piersiową Adama K., czyli dziecka, które w tym dniu zostanie urodzone w wyniku cesarskiego cięcia.
Wyroku wysłuchała była partnerka Eryka J., którą próbował zabić oraz jej najbliżsi
Oprócz tego Eryk J. w noc, kiedy napadł na dom swojej byłej partnerki oczekującej ich wspólnego dziecka, zabił rodziców kobiety i ranił jej siostry. W sumie mężczyzna – według ustaleń śledczych – zadał członkom rodziny kilkadziesiąt ciosów nożami, które kupował od kilku tygodni. - Urządził sobie polowanie na ludzi. Zachował się jak zwykły rzeźnik, który kroił, rżnął ciało ludzkie. Jak wyliczyłem to ponad 40 ran ciętych, kłutych, które wykonał oskarżony. To świadczy o konsekwencji, o dążeniu do tego, by wymordować całą rodzinę od jednej osoby do drugiej, nie pomijając własnego syna. Co jeszcze może być? – pytał Janusz Runowski, pełnomocnik Natalii K.
Co najmniej 40 lat za kratkami
Dlatego prokurator i pełnomocnik zażądali dla Eryka J. zażądali najwyższej kary przewidywanej w polskim kodeksie karnym. I taki wyrok zapadł w środę, 15 maja przed Sądem Okręgowym w Kaliszu. – (Sąd – red.) Wymierza oskarżonemu karę łączną dożywotniego pozbawienia wolności i zastrzega, że skorzystanie przez oskarżonego z możliwości warunkowego przedterminowego zwolnienia nie może nastąpić wcześniej niż po odbyciu przez niego przynajmniej 40 lat orzeczonej pozbawienia wolności – brzmiał wyrok odczytany przez sędziego Krzysztofa Patynę.
Sąd, wydając wyrok, nie dopatrzył się okoliczności łagodzących
Argumentując wyrok sąd podkreślił, że wziął pod uwagę niekaralność Eryka J., jego młody wiek i traumatyczne dzieciństwo. Jednak w obliczu takiej zbrodni trudno o łagodny wyrok - można było usłyszeć z ust sędzi Katarzyny Maciaszek. - Nie dał pokrzywdzonym, atakując ich w nocy, szans na obronę. Zaatakował ich we śnie, w środku w nocy. Po tym jak zachowywał się, jak eliminował każdą osobę, która stanęła tej nocy na jego drodze świadczy, że był zdeterminowany w swoim działaniu i za wszelką cenę dążył do osiągnięcia swego celu. Jego zachowanie było bardzo brutalne. Wszystkim osobom zadał kilkadziesiąt ciosów nożem, w tym również kobiecie ciężarnej. Oskarżony znał termin porodu, wiedział, że Natalia K. ma urodzić za dwa tygodnie.
Mężczyzna został także pozbawiony praw obywatelskich na 10 lat. Natalii K. – byłej partnerce i jej siostrom musi zapłacić łącznie ponad 300 tysięcy złotych nawiązki.
Eryka J. nie było na ogłoszeniu wyroku. W posiedzeniach sądu nie uczestniczył od dłuższego czasu. Jego ofiary nie chciały komentować wyroku, który na razie jest nieprawomocny. Odwołanie już zapowiedziała obrona mężczyzny.
AW, zdjęcia autor
Napisz komentarz
Komentarze